Mimo że potrzebujący i ubodzy zapewne ucieszyliby się strasznie z daru pana Beckowego , ten nie jest jeszcze na sto procent pewien, czy aby na pewno ogoli się za milion. "To musi być poważna sprawa, a nie jakiś spektakl" - powiedział, jak czytamy w powołującym się na "BaS" doniesieniu Reutera. "Chcę pomóc naprawdę najbardziej potrzebującym". My sugerujemy, żeby pan Beck po prostu zaczął się codziennie golić. Wtedy, usypując co rano trochę włosów do woreczka, mógłby codziennie wystawiać je na aukcjach internetowych i - jak prawdziwy Robin Hood czy Janosik - wspierać biednych, nie krzywdząc jednak przy tym bogatych. W ten sposób wilk byłby syty, owca cała i - być może - powstałaby recepta na nową lewicę, a sam Kurt Beck byłby w stanie, za pomocą swojej brody, utrzymywać szpitale, szkoły publiczne i - dla przykładu - placówki kulturalne. Sęk w tym, że cena brody pana Becka zapewne spadłaby dramatycznie, jeśli pojawiałaby się na rynku codziennie. ZS