Strażaków wezwała kobieta, która - kiedy woda już opadła - zobaczyła swego 3-letniego synka, który głaskał "coś" za kanapą. Okazało się, że malec zaprzyjaźnił się z 1,5-metrowym aligatorem. Strażacy schwytali gada i wypuścili do rzeki za miastem. Podkreślają, że wszystko skończyło się szczęśliwie, ponieważ aligator najprawdopodobniej był najedzony. Gdyby był głodny, mógłby ciężko poranić, a nawet zabić chłopca.