Decyzję o ich zainstalowaniu podjęto z inicjatywy ministra administracji publicznej Renato Brunetty, walczącego z plagą lenistwa i nieefektywności w pracy. Minister uznał bramki w gmachu rządu za swoje symboliczne zwycięstwo i przełomowy krok w ofensywie przeciwko uchylaniu się od obowiązków. Pracownicy kancelarii prezesa Rady Ministrów podkreślają, że nigdy w tym budynku nie było żadnych kontroli godzin pracy i spędzonego poza nim czasu. - Rozpoczęła się nowa faza odpowiedzialności i przejrzystości w publicznej administracji - ogłosił z dumą Brunetta podczas uroczystej inauguracji bramek kontrolnych, przypominających te ustawione przy wejściu na stacje metra. - W ten sposób zamierzamy doprowadzić do większej wydajności, większej obecności pracowników, gwarantując tym samym lepszą służbę na rzecz obywateli - dodał minister. Brunetta, uważany za nieprzejednanego w walce z "leniuchami", wyraził opinię, że ci, którzy wyśmiewają ten element "reformistycznej polityki", mają "coś na sumieniu". Tuż przed instalacją bramek premier Silvio Berlusconi, cytowany przez włoskie media, żartował, że najbardziej stracą okoliczne bary, ponieważ opustoszeją. Barman ze słynnej "Złotej filiżanki", której częstymi klientami są także pracownicy kancelarii premiera, powiedział agencji Ansa, że nie boi się nowych zasad wychodzenia na przerwę w Palazzo Chigi. "Przerwa na kawę nie jest chyba zagrożona" - dodał.