- Polityk istnieje poprzez język. Gdy przestaje mówić, przestaje istnieć jako polityk. To wiadomo od czasów antycznych, jednak wkroczenie na scenę telewizji wiele zmieniło. Mamy dziś do czynienia z sytuacją, gdy język polityki podporządkowany został mediom i ograniczeniom wypływającym z kultury masowej. Trzeba mówić krótko, szybko, wyraziście, wręcz dosadnie, nie można używać języka skomplikowanego, argumentacja nie może być zbyt rozbudowana. To wymusza także konieczność skrajnego upraszczania tego, co się mówi - mówił prof. Bralczyk. Zdaniem Bralczyka, polityk, który chce przekonywać racjonalnymi argumentami, a nie agitować, ma coraz mniejsze szanse na zaistnienie w mediach, co jednocześnie decyduje o jakości debaty politycznej w telewizji. - Ludzie, którzy przyzwyczajeni są do przestrzegania pewnych norm dyskusji, muszą przegrać z politykami takimi jak Andrzej Lepper, zdecydowanymi powiedzieć, czy wręcz wykrzyczeć wszystko, co mają do powiedzenia, bez względu na to, czy ktoś inny też chciałby zabrać głos. Są we współczesnym życiu politycznym skazani na porażkę albo przyjęcie walki na narzuconych warunkach - dodał językoznawca. Profesorowi Bralczykowi sekundowała senator Dorota Simonides, która wyznała, że jako etnolog, lubi czasem spojrzeć na zachowania polityków jak na dzikie plemię badane przez antropologa. - Gdy pojawia się kamera, politycy stają się innymi ludźmi. Ci, którzy do tej pory drzemali w sejmowych fotelach, na widok kamery rzucają się do głosu, nie zważając czy mają coś mądrego do powiedzenia, czy też nie. Przed kamerą całkiem rozsądni ludzie zaczynają tracić z oczu sens swojej wypowiedzi, bo chcą za wszelką cenę uczynić swoje słowa bardziej medialnymi. Śmiem twierdzić, że gdyby obrady Sejmu nie były transmitowane, to byłyby one nie tylko spokojniejsze, ale też bardziej merytoryczne - powiedziała Simonides. Jeden z uczestników panelu, Michał Ogórek zauważył, że język polskiej polityki jest zadziwiająco odporny na powszechny w codziennej polszczyźnie zalew zapożyczeń z angielskiego. - Trzeba przyznać, że język polityków jest od tej plagi wolny. Może dlatego, że polscy politycy przeważnie nie znają angielskiego? - zastanawiał się Ogórek. Publicysta "Gazety Wyborczej" zauważył też, że z języka polskiej polityki zniknęły powszechne niegdyś cytaty i sentencje łacińskie. - Obawiam się, że polityk przywołujący antyczną sentencję nie zostałby zrozumiany, a może i stałby się obiektem drwin - dodał Ogórek. Socjolog Paweł Śpiewak podniósł kwestię brutalizacji języka polskiej polityki. - Większość polityków wydaje się nie wiedzieć, że język może służyć komunikacji, porozumieniu, przekonywaniu oponenta. Na polskiej scenie politycznej język staje się narzędziem bezpardonowej walki, poniżania przeciwnika, ranienia go. Niekwestionowanym mistrzem impertynencji językowej jest obecnie, moim zdaniem, Stefan Niesiołowski. Tylko trochę poniżej lokuje się Janusz Palikot - mówił Śpiewak. Prof. Michał Głowiński, autor opracowań na temat języka polityki epoki PRL-u zauważył, że po 1989 roku w języku wypowiedzi polityków nie zaszła żadna rewolucja. - Dokonałem eksperymentu i przez trzy dni czytywałem "Nasz Dziennik". Wrażenie było wstrząsające. Przez 25 lat byłem ze względów naukowych czytelnikiem "Trybuny Ludu", która na tle "Naszego Dziennika" jawi się jako pismo liberalne. W języku dzisiejszej polityki dominuje dyskurs totalitarny, tak jak 30 lat temu. Nie udało się nam tego pozbyć. Dalej słyszy się wypowiedzi, w których rozpoznać można wyróżnione przeze mnie cechy dyskursu totalitarnego: przekonanie mówcy, że wyraża jedyną i bezwzględną prawdę, wprowadzanie podziału na "my" i "oni" oraz promowanie wszelkiej maści spiskowych teorii świata. Paradoksalnie, to właśnie najbardziej zagorzali antykomuniści przechowali w swym języku relikty minionej epoki - powiedział Głowiński. Dyskusja "Język polskiej polityki po 1989 roku" została zorganizowania przez Senat RP przy okazji promocji książki "Słownik polszczyzny politycznej po roku 1989 roku" autorska Rafała Zimnego i Pawła Nowaka, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN.