Jerozolimski uniwersytet o datku dowiedział się około trzech tygodni temu, ale pieniądze otrzymał dopiero w ubiegłym tygodniu - poinformowano. Ofiarodawczyni, która przekazała pieniądze uczelni przed śmiercią dwa lata temu, mieszkała na ulicach Manhattanu, a jej majątkiem był sklepowy wózek. Nic nie wiadomo, by miała krewnych albo, by łączyły ją jakieś związki z uczelnią - powiedział dyrektor wydziału public relations i rozwoju uniwersytetu, Jefet Ozery. Po śmierci kobiety, która zmarła w wieku 92 lat, okazało się, że zgromadziła blisko 300 tys. dolarów. Zgodnie z życzeniem tajemniczej ofiarodawczyni datek zostanie przeznaczony na stypendia na badania naukowe dla studentów. Pozostałą część swoich oszczędności kobieta przekazała innym instytucjom.