W wiosce olimpijskiej w zasnutym romantycznym smogiem mieście Pekinie panuje surowa prohibicja. Mimo to czeskim zuchom udało się przeszmuglować na teren swojej wioski olimpijskiej spory zapas pilzneńskiego piwa. Chińczycy przy kontroli wykryli Czechom piwo, ale ci bronili go jak niepodległości. Hm. Bardziej, niż niepodległości. - Argumentovali jsme tim, ze je to narodni napoj a ze obsahuje jen malo alkoholu - opowiadał Frantisek Dvorak, szef czeskiej reprezentacji olimpijskiej. - Jeee, vy tady mate pivo? - ucieszyła się, jak donoszą "Sportovni noviny" Katerina Emmons, reprezentantka Czech w strzelectwie. Mają. I wyjątkowo mogą pić. Zatem na zdar, koleżanki i koledzy. A nasi olimpijczycy wiedzą już, do kogo uderzać jakby co. Bo naszego narodowego napoju służby im raczej nie przepuszczą. ZS