- Dyktator zazwyczaj najpierw wprowadza cenzurę, a potem zamyka gazety. W tych dniach we Włoszech okazało się, że panuje wolność fałszowania, szkalowania i zniesławiania - oświadczył w Mediolanie szef włoskiego rządu. - To nie jest dyktatura - dodał. Niedawno Berlusconi, domagając się wysokich odszkodowań, podał do sądu dwa dzienniki za publikacje dotyczące skandali obyczajowych, w które jest uwikłany. W przypadku dziennika "La Repubblica" powodem pozwu jest publikacja dziesięciu otwartych pytań do premiera na temat jego prywatnego życia. Gazeta "Unita" została zaś pozwana za całą serię publikacji.