Okazało się, że premier osobiście zadzwonił do punktu telefonicznej sprzedaży i zamówił komplet noży, choć - jak pisze w środę "Corriere della Sera" - długo nikt nie chciał mu uwierzyć. Pracownicy punktu obsługi klientów myśleli, że to żart, gdy zadzwonił ktoś, kto przedstawił się jako premier i zamówił noże, zaprezentowane w telewizyjnej reklamie. Uwierzyli dopiero wtedy, gdy Berlusconi podał numer swojej karty i adres rezydencji w Arcore pod Mediolanem. Podkreśla się, że premier nie po raz pierwszy kupił w ten sposób produkty reklamowane w telewizji. W końcu telezakupy to jeden z filarów jego stacji telewizyjnej.