Pochodzący z USA Jeffrey Myers, który sam był kiedyś bankierem, przyznaje, że w wyniku światowego kryzysu finansowego zaskakująco wielu bankierów, maklerów giełdowych i inwestorów zaczęło odwiedzać jego kościół, położony w finansowej dzielnicy Frankfurtu. Mayers zaczął zachęcać ich, by zapisywali swoje zmartwienia na kartkach i wrzucali je do "skrzynki na troski". Czyta potem wszystkie prośby i modli się za osoby, które je napisały. Wikariusz widział wielu bankierów przychodzących do kościoła w czasie przerwy na lunch, żeby się pomodlić i zastanowić. - To był mój pomysł, ale zawsze uważałem, że wszystkie dobre pomysły pochodzą z góry - mówi. "Skrzynka na troski" spotkała się z dużym zainteresowaniem. Od końca ubiegłego tygodnia ponad 50 osób wrzuciło do niej swoje prośby.