Amerykanin przebył już jedną szóstą dystansu, szybuje teraz gdzieś nad Pacyfikiem. Do końca wyprawy pozostało mu jeszcze dwa tygodnie. Wyprawa Brytyjczyka będzie znacznie krótsza, ale nie mniej emocjonująca. David Hempleman-Adams chce przelecieć balonem na rozgrzane powietrze nad Mount Everest - najwyższą górą świata. Jak mówi śmiałek, największym problemem będzie tempo wznoszenia - na dystansie zaledwie dwudziestu kilku kilometrów balon musi wzbić się z 4,5 tysiąca metrów na prawie dziewięć tysięcy metrów. - Musisz mieć pewność, że aparat tlenowy będzie pracował poprawnie, musisz mieć pewność, że lecisz we właściwym kierunku. Jeśli to się nie uda, jeśli zboczysz z trasy, wylądujesz gdzieś w górach. Będziesz musiał na własnych nogach schodzić na dół, a na to jestem już za stary - żartował podróżnik. Do tej pory nad Mount Everestem przeleciały dwie załogi balonowe. Natomiast nikomu nie udało się samotnie pokonać najwyższej góry świata za pomocą czaszy wypełnionej gorącym powietrzem.