Samolot leciał z Amsterdamu w Holandii na hiszpańską Gran Canarię. Pilot zdecydował jednak o postoju w Faro w Portugalii z powodu nieprzyjemnego zapachu jednego z pasażerów. Smród był tak duży, że niektórzy pasażerowie wymiotowali lub tracili przytomność. Początkowo obsługa próbowała swoistej kwarantanny, zamykając pasażera w toalecie, jednak to nie pomogło. Pilot zdecydował więc o awaryjnym lądowaniu, by mężczyzna mógł zostać wysadzony. "Zapach był nie do wytrzymania" - powiedział jeden z pozostałych pasażerów - "Jakby nie mył się od tygodni". Linie Transavia potwierdziły informację o awaryjnym lądowaniu. Oświadczono, że doszło do niego z "powodów medycznych". Do incydentu doszło 30 maja.