Władze dzielnicy Leichhardt, w zachodniej części największego miasta Australii, zdecydowały się na takie posunięcie po tym jak syn miejscowej wiceburmistrz Michele McKenzie uratował oposa australijskiego i jego potomstwo zaatakowane przez kota. Jak podała organizacja WIRES, która zajmuje się ochroną dzikich zwierząt, tylko w ubiegłym roku zgłoszono 564 ataki kotów na oposy australijskie. Zwierzęta te są łatwą zdobyczą, ponieważ są mniejsze niż ich prześladowcy, a ich jedynym sposobem obrony jest ucieczka na drzewo, co nie stanowi przeszkody dla kotów. "Trzeba poprosić ludzi, by trzymali swoje koty w nocy w domu, jeśli ma to pomóc chronić dziką przyrodę - uważa McKenzie. - Trzeba pamiętać, że te zwierzęta były tu pierwsze zanim sprowadziliśmy zwierzęta domowe, więc naszym obowiązkiem jest o nie zadbać". Przyznaje też, że "psy mogą zrobić oposom okropne rzeczy, ale nie łapią ich tak często jak koty, ponieważ nie potrafią wspinać się po drzewach". Ponieważ godzina policyjna dla kotów nie może być ściśle egzekwowana, miejscowe władze postawiły na edukację i program informujący mieszkańców, by w nocy trzymali swoje zwierzaki w domach, a w dzień kontrolowali je i przyczepili im do obroży dzwonki.