Autorem niewidzialnej "rzeźby" jest włoski artysta Salvatore Garau. Jak się okazało, coś, czego nie widać, może zostać dziełem sztuki. Abstrakcyjna "rzeźba" została bowiem sprzedana na początku czerwca na aukcji za 15 tys. euro (ponad 65 tys. zł). "Nie ma formy fizycznej" "Rzeźba" nosi tytuł "Io Sono" ("Ja jestem"). - Nie ma formy fizycznej. To próżnia, czyli nic innego jak przestrzeń pełna energii, która jest zagęszczana i przekształcana w cząstki, czyli w nas. Podobnie jak wyobrażamy sobie Boga, którego nigdy nie widzieliśmy - tłumaczył 67-letni artysta. "Rzeźba" ma być wystawiana na planie kwadratu o wymiarach 1,5 na 1,5 metra i musi być prezentowana w prywatnej przestrzeni "wolnej od przeszkód, gdzie odpowiednie oświetlenie i klimatyzacja nie są wymagane". Informacja o niewidzialnej "rzeźbie" obiegła media na całym świecie. Jak się jednak okazało, pomysł nie jest nowy. Performer z USA Tom Miller, uważa, że Salvatore Garau ukradł jego ideę. Mężczyzna chce z tego powodu pozwać włoskiego artystę do sądu. "To kopia mojego pomysłu" Miller już w 2016 roku zainstalował swoją "rzeźbę" zatytułowaną "Nic" w Bo Diddley Community Plaza na Florydzie. - Wymyśliłem całą koncepcję niewidzialnej rzeźby, zanim Salvatore Garau w ogóle o tym pomyślał - powiedział mediom Miller. - Mój pomysł polegał na przekształceniu niczego w rzeźbę i o to właśnie chodzi - wyjaśnił. - Dzieło Salvatore Garau to kopia mojego pomysłu, a pomysły są ważne i zasługują na uznanie - dodał. Mężczyzna wynajął już włoskiego prawnika, który ma się zająć sprawą. Performer zapewnia, że nie chodzi mu o pieniądze, a jedynie o potwierdzenie, że to on był pomysłodawcą oryginalnej "rzeźby".