Mierzący dwa metry mężczyzna, przedstawiony przez włoskie media jako nadzieja koszykówki, przyleciał na włoską wyspę z Detroit. Policjanci znaleźli go, gdy szedł poboczem wzdłuż autostrady prowadzącej na lotnisko w Palermo, noszące nazwę Falcone e Borsellino, ku czci zamordowanych przez mafię sędziów. Radiowozem Amerykanin został zawieziony na lotniskowy posterunek i tam właśnie dostał ataku szału. Podczas ucieczki przed policjantami biegał po całym terminalu, skakał po schodach, przewracał stoliki i wszystko, co znalazło się na jego drodze. Wreszcie przedarł się do części przylotów. Ostatecznie został obezwładniony i zatrzymany, otrzymał środki na uspokojenie, a następnie zawieziono go do szpitala. Wcześniej w radiowozie wyjaśnił policjantom, że film o cosa nostra, jaki obejrzał, był dla niego impulsem do przylotu na Sycylię. Ukradł na ten cel pieniądze ojcu.