Gazeta podkreśla ironicznie, że pani Ultimina Dalla Pria nie wiedziała o tym, że według kartotek nie żyje od 1 stycznia 1983 roku. Dlatego kiedy zgłosiła się do ubezpieczalni po nową książeczkę zdrowia, usłyszała, że jej nie dostanie, ponieważ nie wydaje się dokumentów zmarłym osobom. - Nie mogłam nic wskórać. Pokazałam swój dowód osobisty, zapewniałam wiele razy, że to pomyłka, że żyję, ale urzędniczka pozostała niewzruszona. Dla niej nie żyłam - opowiedziała kobieta. Dopiero gdy zwróciła się do urzędu stanu cywilnego, udało jej się uzyskać potwierdzenie na piśmie, że jest wśród żywych. Teraz wszystkie te dokumenty musi złożyć w ubezpieczalni. Dziennik dodaje, że biurokratyczny "powrót do świata żywych" jest jednak tak skomplikowaną procedurą, że bohaterka tej historii musiała poprosić o pomoc prawną.