Do dzisiaj zachowało się tylko 250 egzemplarzy tego wydanego siedem lat po śmierci Szekspira zbioru uznawanego za jedno z najważniejszych drukowanych dzieł literatury angielskiej. 53-letni Raymond Scott, który pomimo gigantycznych długów prowadził luksusowy tryb życia, chciał sprzedać XVII-wieczną książkę na aukcji. W czerwcu 2008 roku próbował zweryfikować autentyczność tego egzemplarza w waszyngtońskiej bibliotece, w której znajduje się największa kolekcja dzieł Szekspira. Jednak pracownicy biblioteki zdali sobie sprawę, że książka była kiedyś skradziona, i wezwali policję. W zeszłym miesiącu Scott został oczyszczony z zarzutu kradzieży książki z uniwersytetu w Durham w 1998 roku, lecz dziś sąd w Newcastle skazał go na osiem lat więzienia za manipulowanie książką oraz wywożenie jej poza Wielką Brytanię. Podczas procesu wyszło bowiem na jaw, że Scott wyrwał kilka stron, by zataić pochodzenie dzieła, co sąd nazwał "kulturalnym chuligaństwem". Agencja AP ocenia, że niszcząc książkę Scott zredukował jej wartość, szacowaną na milion funtów. "Motywowały nim korzyści finansowe" - stwierdził sąd, wyjaśniając, że 53-latek uknuł plan sprzedaży dzieła, by móc "finansować niedorzeczny styl życia playboya, którym chciał zaimponować poznanej na Kubie kobiecie ". Scott, który do sądu przyszedł ubrany w lniany garnitur i w okularach słonecznych, od 1977 roku usłyszał aż 25 wyroków.