W porozumieniach kończących strajki w sierpniu 1980 r. zapisano m.in. ograniczenie działalności cenzury wyłącznie do zakazywania publikacji naruszających interesy państwa. Powstające związki zawodowe miały również uzyskać dostęp do oficjalnych środków przekazu. Szybko jednak okazało się, że komuniści nie zamierzają przestrzegać tych ustaleń i dążą do zachowania pełnego monopolu przekazu w oficjalnych mediach. Już pod koniec września 1980 r. tworząca się "Solidarność" wezwała do przeprowadzenia strajku ostrzegawczego, którego głównym postulatem miała być realizacja porozumień. "Brak dostępu do środków masowego przekazu: radia, TV, prasy powoduje niemożność publicznego reagowania na oszczerstwa i dezinformację, którymi karmi się odbiorcę, oraz niemożność informowania opinii publicznej o celach, formach, stanie bieżącej działalności Solidarności" - stwierdził 1 października 1980 r. jeden z liderów mazowieckiej "Solidarności", Zbigniew Bujak. W tym samym czasie głód informacji próbowały zaspokoić coraz liczniejsze czasopisma powielaczowe publikowane przez regionalne struktury tworzącego się NSZZ "S". Ich pierwowzorem był wydawany podczas strajku w Stoczni Gdańskiej biuletyn "Solidarność", od którego nazwę przyjął związek zawodowy. Początki tygodnika W październiku 1980 r. trwały intensywne negocjacje między przedstawicielami rządu i opozycji. 23 grudnia 1980 r. Biuro Polityczne KC PZPR "wobec stałego nacisku Solidarności" zdecydowało o wyrażeniu zgody na publikację tygodnika, który miał być "pismem związkowym o profilu społeczno-zawodowym", podlegać "ogólnie obowiązującym zasadom kontroli i cenzury". Nakład nowego pisma określono na nie więcej niż pół miliona egzemplarzy. Po trwających kilka tygodni dyskusjach redaktorem naczelnym "Tygodnika Solidarność" został Tadeusz Mazowiecki. O jego wyborze zdecydowało jego kompromisowe nastawienie wobec władz PRL. W skład redakcji wchodzili dziennikarze wywodzący się z różnych środowisk. Swoje wcześniejsze doświadczenia zdobywali w katolickiej "Więzi", Klubach Inteligencji Katolickiej, środowisku konserwatorium "Doświadczenie i Przyszłość". Wielu działaczy "Solidarności" dopiero rozpoczynało pracę dziennikarską. Obowiązująca cenzura Pierwszy numer "Tygodnika Solidarność" ukazał się 3 kwietnia 1981 r. Do grudnia tamtego roku ukazało się 37 numerów. Poza informacjami na temat działalności związkowej publikowano w nich porady dotyczące prawa pracy, artykuły poświęcone życiu politycznemu i gospodarczemu oraz, co niezwykle istotne, teksty o historii najnowszej, których przesłanie odbiegało od oficjalnej interpretacji, "zgodnej z linią partii". 13 grudnia 1981 r. część redakcji "Tygodnika Solidarność", włącznie z Tadeuszem Mazowieckim, została aresztowana lub była internowana. Po kilku miesiącach władze stanu wojennego oficjalnie rozwiązały redakcję i przejęły majątek pisma. Wcześniej dziennikarzom pozostającym na wolności udało się zabezpieczyć większość maszyn do pisania i gotowych materiałów. Okazały się bezcenne w ciągu kolejnych ośmiu lat działalności podziemnej. "Tygodnik Solidarność" nie odrodził się w drugim obiegu. Jego misję przejęły wydawane lokalnie pisma podziemnej "Solidarności", takie jak m.in. "Tygodnik Mazowsze". Porozumienia okrągłego stołu gwarantowały "stronie społecznej" dostęp do mediów kontrolowanych przez władze PRL oraz możliwość stworzenia wysokonakładowego dziennika i tygodnika. Już 8 maja 1989 kazał się pierwszy numer "Gazety Wyborczej". Trzy tygodnie później, 2 czerwca 1989 r., opublikowano pierwszy numer odrodzonego "Tygodnika Solidarność". Dla podkreślenia ciągłości pisma i jego redakcji miał również numer 38. Redaktorem naczelnym został ponownie Tadeusz Mazowiecki. Spośród członków dawnej redakcji do tworzenia tygodnika powrócili m.in. Jan Dworak, Krzysztof Czabański, Małgorzata Niezabitowska, Teresa Kuczyńska, Jacek Ambroziak. Do publikowania stałych felietonów powrócili Lech Falandysz i Jerzy Jedlicki. W ciągu kilku kolejnych tygodni okazało się, że "Tygodnik Solidarność" nie będzie miał już tak wielkiego wpływu na opinię publiczną jak podczas karnawału "Solidarności". Poluzowanie cenzury sprzyjało rozwojowi innych czasopism. Nakład został obniżony do blisko 400 tys. egzemplarzy. Jesienią "TS" przeżył kilka trudnych tygodni sporów o stanowisko redaktora naczelnego po odejściu Tadeusza Mazowieckiego, który został pierwszym niekomunistycznym premierem PRL. Nowy redaktor naczelny Nowym redaktorem naczelnym został senator Jarosław Kaczyński. Pomysłodawcą jego nominacji był jego brat, zastępca Lecha Wałęsy na stanowisku przewodniczącego NSZZ "Solidarność". "Wałęsa bez większego namysłu wręczył mi nominację na redaktora naczelnego Tygodnika, ale bez daty. Tak mu zresztą poradziłem. Nie byłem pewien, czy uda mi się skompletować załogę. Obawiałem się protestu ze strony starego zespołu, którego nie chciałem wcale zniszczyć" - wspominał Jarosław Kaczyński. Opisywany przez niego potencjalny konflikt wśród zespołu redakcyjnego był jednym ze świadectw coraz bardziej wyraźnego sporu politycznego wewnątrz obozu "Solidarności". Kontrolę nad "Gazetą Wyborczą" przejęły z kolei środowiska "lewicy laickiej", której wyraźnym liderem został Adam Michnik. Dziennik pod jego redakcją jednoznacznie wspierał rząd Tadeusza Mazowieckiego. Obywatelskiemu Klubowi Parlamentarnemu przewodniczył Bronisław Geremek, którego z lewym skrzydłem "Solidarności" łączyło przekonanie o utrzymaniu kompromisu zawartego z władzami w trakcie obrad okrągłego stołu. Kierownictwo NSZZ "Solidarność" było coraz bardziej izolowane politycznie. Dla Lecha Wałęsy, Lecha Kaczyńskiego i ich otoczenia "Tygodnik Solidarność" był więc instrumentem przełamania monopolu informacyjnego "Gazety Wyborczej". Obawy Jarosława Kaczyńskiego spełniły się w ciągu kilku tygodniu po przejęciu przez niego stanowiska redaktora naczelnego. Z redakcji odeszło wielu dziennikarzy ideowo związanych ze środowiskiem "Gazety Wyborczej". W ciągu kolejnych miesięcy niezwykle ostro atakowali nowy zespół "TS". Ze środowiska "GW" do "Tygodnika" przeszło zaś kilku dziennikarzy, m.in. reportażystka Teresa Bochwic, która opisywała patologie transformacji gospodarczej i powstawanie zorganizowanych grup przestępczych. Ta część polskich przemian będzie się przewijać w "Tygodniku Solidarność" przez całe lata dziewięćdziesiąte. Głównym hasłem "Tygodnika" pod nowym kierownictwem było "przyspieszenie przemian". Według Jarosława Kaczyńskiego i jego otoczenia kolejnymi punktami transformacji miało być m.in. szybkie wycofanie wojsk sowieckich z Polski, rozpisanie w pełni demokratycznych wyborów, przeprowadzenie dekomunizacji i lustracji. Na łamach "TS" po raz pierwszy pojawiło się hasło wyboru Lecha Wałęsy na prezydenta RP. Jego zwycięstwo w grudniu 1990 r. zwiastowało nowy etap w historii polskiej transformacji oraz samego "Tygodnika". Program na kolejną dekadę Po zwycięstwie Lecha Wałęsy Jarosław Kaczyński został szefem jego kancelarii. Nowym redaktorem "TS" został były opozycjonista i dziennikarz mediów drugiego obiegu Andrzej Gelberg. Funkcję tę sprawował przez kolejne jedenaście lat. W pierwszym artykule zapowiedział odcięcie się pisma od obu stron konfliktu dzielącego obóz "Solidarności". W kolejnym numerze, opublikowanym w dziesięciolecie powstania "TS" z czasów karnawału Solidarności", jeden z czołowych działaczy ówczesnego ruchu związkowego, Krzysztof Wyszkowski, opublikował związane z tą rocznicą życzenia urodzinowe. "Trzeba przywrócić, a właściwie odbudować moralność życia publicznego. Jeśli tego się nie zrobi, w Polsce wciąż będzie panowała zaraza, bo śmietnik po komunistach nie został uprzątnięty" - podkreślił. Jego słowa mogą zostać uznane za program redakcji "TS" na kolejną dekadę. Gelberg postulował, głoszone już na łamach "TS", przyspieszenie przemian. Po wyborze Wałęsy pisał, że już niebawem w Polsce odbędą się w pełni wolne wybory parlamentarne. Te rozpisano dopiero jesienią 1991 r. Z chaosu politycznego, jaki zapanował w Sejmie, wyłonił się rząd Jana Olszewskiego. Redakcja "Tygodnika" jednoznacznie poparła jego program lustracji życia publicznego. W maju 1992 r. na jego łamach ukazały się fragmenty raportu Piotra Woyciechowskiego z Zespołu Studiów i Analiz MSW, dotyczącego wpływu tajnych współpracowników komunistycznej bezpieki na życie publiczne w Polsce. Po odwołaniu rządu Olszewskiego "Tygodnik Solidarność" bardzo szybko przygotował i opublikował wywiad rzekę z byłym premierem. Niemal natychmiast sprzedano 100 tys. egzemplarzy rozmowy. Po klęsce podzielonego obozu "Solidarności" w wyborach 1993 r. na łamach "TS" postulowano tworzenie własnej siły politycznej, odwołującej się do dziedzictwa opozycji lat osiemdziesiątych, której celem byłoby przełamanie dominacji partii postkomunistycznych. Ważnym krokiem do zjednoczenia prawej strony sceny politycznej było zebranie 1,5 mln podpisów pod projektem przygotowanej przez "Solidarność" nowej konstytucji. W 1996 r. "TS" udzielił poparcia tworzącej się Akcji Wyborczej Solidarność. Goście "TS" W tym czasie "TS" angażował się również w relacjonowanie rosyjskiej agresji na Czeczenię oraz popełnianych tam zbrodni. W połowie lat dziewięćdziesiątych głos w tej sprawie na łamach "Tygodnika" zabierał m.in. poeta Zbigniew Herbert. W liście do narodu czeczeńskiego porównywał jego los z dziejami Polski XX wieku. "Walczyliśmy podobnie jak Wy w przeraźliwej pustce otaczającego nas świata, a rządy bogatych, demokratycznych i potężnych państw zachodu zarzucały nam, że burzymy ustalony porządek, dopuszczamy się bandytyzmu, anarchizujemy ustaloną równowagę sił". Do śmierci w lipcu 1998 r. Herbert był częstym gościem "TS". W "Tygodniku" drukowano jego wiersze, felietony oraz wywiady. Poeta często pisał o polskiej historii, m.in. wzywając do odrzucenia peerelowskich interpretacji dziejów najnowszych. Jego stałym postulatem była też dekomunizacja polskiego życia politycznego. Pod koniec życia szczególnie wytrwale polemizował ze zwalczającym go środowiskiem skupionym wokół "Gazety Wyborczej". Wśród czołowych polskich pisarzy współpracujących z "Tygodnikiem Solidarności" był także Bohdan Cywiński, autor legendarnych "Rodowodów niepokornych". Przez całe lata dziewięćdziesiąte "TS" stale poświęcał wiele miejsca polskiej historii najnowszej. Na jego łamach publikowali najważniejsi badacze dziejów Armii Krajowej. "Ważny jest sen polityczny powstania: w Warszawie 1 sierpnia 1944 r. powstała Trzecia Rzeczpospolita. Powstała na krótko, ale właśnie dlatego i tylko dlatego, że wtedy zaistniała - teraz po dziesięcioleciach, mogła się odrodzić" - pisał w sierpniu 1994 r. Tomasz Strzembosz. "Tygodnik Solidarność" był również jednym z pierwszych miejsc popularyzacji dziejów podziemia antykomunistycznego. Redakcja zaangażowała się też w sprawę uhonorowania płk. Ryszarda Kuklińskiego. Andrzej Gelberg nazwał go "pierwszym polskim oficerem w NATO". Wśród polskich emigrantów z lat osiemdziesiątych, którzy współpracowali z "Tygodnikiem Solidarność", był także były szef Polskiej Sekcji Radia Wolna Europa Zdzisław Najder. W 1994 r. publikował felietony w cyklu "Świat i Polska". Wśród poruszanych tematów dominowały zagadnienia związane ze stosunkami z Rosją i Ukrainą. Najder był również promotorem integracji europejskiej oraz zacieśniania kontaktów z USA. Trudne czasy Pod koniec lat dziewięćdziesiątych i na początku XXI wieku "Tygodnik Solidarność" znalazł się w trudnej sytuacji. AWS traciła poparcie, pogłębiała się recesja gospodarcza, wybuchały kolejne strajki związkowców. Nowy redaktor naczelny, działacz opozycji antykomunistycznej Jerzy Kłosiński, wspierał działania struktur NSZZ "Solidarność". Po ujawnieniu afery Rywina pod koniec 2002 r. Kłosiński wsparł ideę budowy IV RP. "W Polsce obserwujemy kres epoki zapoczątkowanej porozumieniem okrągłego stołu. Jesteśmy świadkami upadku moralnego środowisk, które z tego porozumienia najbardziej skorzystały. Afera nazwana 'Rywingate'dotyczy szerokiego kręgu elit władzy i biznesu. Nic dziwnego, że coraz częściej słyszymy o konieczności odnowienia porządku czy powstania IV RP" - podkreślał redaktor naczelny "Tygodnika Solidarność" w styczniu 2003 r. Cytaty na podstawie: G. Eberhardt, M. Stychlerz-Kłucińska, B. Waszkiewicz-Glica, E. Zarzycka "Ludzie +Tygodnika Solidarność+" (2006)