Nieustraszeni uczestnicy mimo deszczowej pogody ścigali się po 200-metrowym zboczu Coopers Hill w Gloucestershire (Anglia). Stosowali różne techniki - niektórzy turlali się, a inni zjeżdżali na pośladkach. Organizatorzy twierdzą, że warunki pogodowe zmiękczyły podłoże, zmniejszając w ten sposób ryzyko poważniejszych obrażeń, ale i tak były ofiary sera. Zwycięzca 19-letni Christopher Anderson został zniesiony z mety na noszach, gdyż poranił sobie plecy - podaje dziennik "Daily Mail". Wydarzenie przyciągnęło uczestników i widzów z całego świata - byli m.in. Australijczycy, Japończycy i Nowozelandczycy. Wyścigom przyglądało się 3 tys. osób. Nagrodami były oczywiście krążki żółtego sera.