Europejska pomoc Ukrainie: Co dalej po 2025?
Ukraina od pełnoskalowej agresji Rosji w lutym 2022 roku korzysta z pieniędzy płynących od państw sojuszniczych oraz organizacji powołanych do wspierania wychodzących z kryzysów krajów. Po ataku 24 lutego 2022 roku pomoc obejmowała przede wszystkim broń i sprzęt wojskowy (również umundurowanie żołnierzy), jak i pomoc humanitarną. W tamtym momencie konieczność (i chęć) pomagania dotyczyła przede wszystkim sąsiadów napadniętego państwa. Chociaż niekoniecznie. Jak wiemy, Białoruś stanęła po stronie Rosji i to właśnie z jej terytorium prawdopodobnie startowało część maszyn ostrzeliwujących ukraińskie miasta.

Swoje serca dla uchodźców z Ukrainy otworzyli sąsiedzi z Polski czy Słowacji. Z kolei poszczególne rządy i organizacje podejmowały decyzje o wsparciu wojskowym. Wiadomo, że Warszawa oddała sojusznikowi wiele przestarzałych czołgów radzieckiej produkcji. Pomimo swoich wad przydały się na froncie wojny. Później nadszedł czas m.in. na myśliwce MIG. Do aktywnego wsparcia Ukrainy przyłączyli się Amerykanie. Po ponad trzech latach trwania konfliktu można śmiało stwierdzić: bez decyzji ówczesnej administracji Joe Bidena o wysłaniu sprzętu do Ukrainy, być może dzisiaj byłoby już po wojnie, a sukces odnieśliby Rosjanie.
Miliardy na wsparcie dla Ukrainy. Dane z Polski, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych
Polski Instytut Ekonomiczny podawał w trzecią rocznicę wybuchu wojny Rosji z Ukrainą, że Warszawa przekazała na pomoc militarną do Kijowa sprzęt warty ponad 14 mld złotych. Z kolei Kancelaria Prezydenta RP w listopadzie 2024 roku informowała, że wsparcie dla sąsiada wyniosło 4,91 proc. polskiego PKB.
Pokaźną sumę przekazała Unia Europejska, której strony internetowe informują, że do Ukrainy popłynęło od UE i poszczególnych państw członkowskich blisko 165 mld euro. Większość z tej kwoty (65 proc.) to dotacje i pomoc rzeczowa. 35 proc. stanowią podlegające zwrotowi pożyczki. W ramach organizacji zrzeszającej 27 państw powstał m.in. fundusz "UE na rzecz Ukrainy", którym zarządza Europejski Bank Inwestycyjny (EBI). Wiadomo, że w październiku 2024 roku w kasie było prawie 400 mln euro. Wpłaty wpłynęły od 14 z 27 krajów. Pieniądze są kierowane na pomoc w odbudowie czy dotacje dla poszczególnych sektorów ukraińskiej gospodarki.
Kluczową rolę w przyjęciu instrumentów pomocowych dla Ukrainy odegrał Parlament Europejski. Jedną z inicjatyw europosłów był Europejski Fundusz na rzecz Pokoju (EPF). Jego celem jest zapobieganie konfliktom, budowanie i utrzymywanie pokoju oraz zwiększanie bezpieczeństwa międzynarodowego. PE regularnie przyjmował rezolucje, wzywające do jego wzmocnienia; nadzorował też jego finansowanie. Poprzez Europejski Fundusz na rzecz Pokoju krajom partnerskim (m.in. Ukrainie) dostarczany jest sprzęt wojskowy i obronny oraz pomoc techniczna. Część środków stanowi dotacje na projekty infrastrukturalne. Na lata 2021-2027 Fundusz ma budżet w wysokości 17 mld euro. Wpłaty poszczególnych państw członkowskich są określane na podstawie dochodu narodowego brutto.
Od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę Parlament Europejski wielokrotnie głosował nad kolejnymi, doraźnymi pakietami pożyczek i dotacji, często rozszerzając propozycje Komisji Europejskiej. PE odegrał kluczową rolę w rewizji Wieloletnich Ram Finansowych UE i zmian w budżecie na lata 2021-2027. Parlament domagał się specjalnej linii budżetowej na wsparcie Ukrainy oraz ścisłej kontroli wydatkowania tych środków.
Wreszcie najważniejszy komponent, czyli Stany Zjednoczone. Donald Trump argumentując konieczność przerwania wojny na wschodzie Europy, mówił, że USA wydały na ten cel nawet 350 mld dolarów. Kwota ta jest mocno zawyżona. W lutym 2025 roku Wołodymyr Zełenski wskazywał, że amerykańska pomoc to równowartość około 100 mld dolarów. Prawie 70 mld z tych pieniędzy to koszt uzbrojenia, zaś około 30 mld to bezpośrednie środki do ukraińskiego budżetu. Prezydent Ukrainy tłumaczył, że pomoc z USA miała formę dotacji, która nie podlega zwrotowi.
Perspektywy dla Ukrainy. Polska skupi się na działaniach w ramach UE
Warto zastanowić się nad scenariuszami na przyszłość. Przecież budżety poszczególnych państw i organizacji mają swoje ograniczenia.
Polska ustami wielu polityków już dawno ogłosiła, że co mogła Ukrainie dać, to dała. Nie możemy spodziewać się strumienia gotówki płynącego z Warszawy do Kijowa. W tej kwestii polski rząd będzie się orientował na Unię Europejską, wspierając wspólne działania pomocowe. Deficyt budżetu Polski jest ogromny i sięga już nie kilkudziesięciu, ale kilkuset miliardów złotych. Modernizacja i potężne zakupy dla Wojska Polskiego wykluczają znaczące wsparcie finansowe dla walczącego sąsiada.
A nawet gdyby któryś rząd odważył się wysłać do Ukrainy pomoc w postaci pieniędzy lub nowej broni, to musiałby się liczyć z ogromnym niezadowoleniem społecznym. W marcu 2025 roku jedynie połowa Polaków z aprobatą wyrażała się o dalszym przyjmowaniu ukraińskich uchodźców. To dane z sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej. Emocję antyukraińską można było zauważyć także w kampanii przed wyborami prezydenckimi. Jawnie antyukraiński kandydat Grzegorz Braun na jednym z wieców - ku uciesze zgromadzonego tłumu - doprowadził do zdjęcia flagi Ukrainy wiszącej na ratuszu w Białej Podlaskiej.
Miliardy euro dla Ukrainy. Gdzie UE skieruje swoją pomoc?

Unia Europejska nie może zostawić Ukrainy, bo byłoby to odebrane w kategoriach zdrady. Dlatego po 2025 roku miliardy euro będą dalej płynąć do Kijowa, umożliwiając funkcjonowanie tego państwa. W innym przypadku wysiłek ponad trzech lat okazałby się zupełnie zaprzepaszczony, a wizerunkowo straciłaby też sama Unia.
Pieniądze będą płynąć, ale zostaną przeznaczone głównie na wsparcie nadwyrężonego ukraińskiego budżetu. Przede wszystkim chodzi o zapewnienie płynności finansowej kraju oraz finansowanie lub partycypowanie w kosztach odbudowywanej infrastruktury.
Oczywiście, Kijów nadal potrzebuje broni, ale pomoc w tym zakresie mogą oferować jedynie poszczególne państwa UE. W obecnej sytuacji nacisk kładzie się na rakiety systemów Patriot, które są w stanie strącić rosyjskie rakiety. Dostawy obiecują i realizują kolejne państwa Zachodu, m.in. USA i Niemcy.
Po agresji Rosji Bruksela rozpoczęła działania na rzecz budowy silnego europejskiego przemysłu obronnego. Efekty tych działań poznamy w następnych dekadach. Doświadczona w bojach Ukraina na niektórych polach radzi sobie o wiele lepiej niż Unia. Na uwagę zasługuje zorganizowanie fabryk budujących drony bojowe. Bezzałogowce nieustannie dokonują zniszczeń w Rosji.
Korupcja trawi Ukrainę. Przekręty na szczytach władzy
Sceptycy dalszego finansowego wspierania Ukrainy mają istotny argument podważający sens wartych miliardy pakietów pomocowych. Chodzi o korupcję. To jedno z istotnych ograniczeń dla szybkiego wstąpienia Ukraińców do Unii Europejskiej. Przejrzystość sektora publicznego oraz transparentność transakcji stanowią istotę funkcjonowania UE, a Parlament Europejski zawsze podkreśla, że pomoc dla Ukrainy musi być powiązana z reformami w zakresie praworządności i walki z korupcją.
Tymczasem nie tak dawno, bo w czerwcu 2025 roku, światło dzienne ujrzała afera z udziałem ministra Ołeksija Czernyszowa. Ważny polityk usłyszał zarzuty przyjęcia korzyści majątkowej. Do przekrętów doszło, kiedy w latach 2020-2022 pełnił funkcję ministra rozwoju wspólnot i terytoriów. Proceder polegał na celowym zaniżaniu wartości gruntów sprzedawanych deweloperowi. Budżet Ukrainy miał na tym stracić nawet miliard hrywien (równowartość 87,5 mln złotych).
Przestępstwo ujawniła niezależna instytucja: Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU). Zaledwie miesiąc później działalność NABU oraz Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAPO) została podporządkowana ukraińskiemu prokuratorowi generalnemu. Na ograniczenie niezależności NABU i SAPO zgodę dali posłowie, którzy przegłosowali nowe przepisy. Pod ustawą pojawił się podpis Wołodymyra Zełenskiego. Takie działanie spowodowało natychmiastową reakcję Komisji Europejskiej, która zażądała przywrócenia niezależności instytucji antykorupcyjnych. Zełenski musiał się ugiąć, proponując pilne procedowanie nowelizacji ustawy.
Pomimo pojawiających się problemów, a korupcja jest jednym z nich, Bruksela nie może zejść ze ścieżki pomocy Ukrainie. Dlaczego? Bo tego wymaga interes Wspólnoty, bo dała wielką nadzieję Ukraińcom. Przede wszystkim dlatego, że mieszkańcy Ukrainy sami kierują oczy w stronę Zachodu. Pamiętajmy, że powodem wybuchu społecznego niezadowolenia w listopadzie 2013 roku było niepodpisanie przez prezydenta Wiktora Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Chwilę później zaczęła się pierwsza faza wojny, a Rosja w regionie Doniecka i Ługańska wsparła separatystów.
Podróż na zachód Ukrainy. Są miejsca, gdzie pomoc z UE jest niezbędna
Analiza powstała kilka miesięcy po spontanicznej, kilkudniowej wycieczce autora do Lwowa. Miasto niegdyś licznie odwiedzane przez zagranicznych turystów, również tych z Polski, tętni życiem. Przechodząc z lwowskiego dworca w kierunku zabytkowego centrum miasta, podróżnik nie usłyszy obcych języków. Ale zobaczy dzieci idące ze szkoły do domów, ludzi wracających z pracy, starszych odpoczywających w zielonym i kwitnącym parku.
W centrum miasta nie zobaczymy zburzonych kamienic. Bomby, na szczęście, w większości omijały serce Lwowa. Zauważymy za to zniszczone fasady zabytkowych budynków, ciągle pozostawiający wiele do życzenia stan dróg i stare tramwaje na torach. To właśnie na poprawę infrastruktury potrzeba środków z Unii Europejskiej, bo ich zwyczajnie brakuje.
Szansą dla Ukrainy jest dalsze pogłębianie relacji z Zachodem i przyszłe członkostwo w Unii Europejskiej. Kraj ze stolicą w Kijowie mógłby pójść drogą Polski, która będąc beneficjentem unijnych środków, częściowo nadrobiła i ciągle nadrabia dziesięciolecia zastoju gospodarczego i społecznego.
Płatna współpraca z Biurem Parlamentu Europejskiego w Polsce







