Upadek reżimu Asada. "Syria jako państwo przestała istnieć"
- Syria przestała istnieć jako państwo unitarne, ostatnie wydarzenia jasno pokazują, że ta formuła się wyczerpała - mówi Interii Marcin Krzyżanowski, orientalista z Uniwersytetu Jagiellońskiego i były dyplomata. Rysuje też możliwe scenariusze na przyszłość. - Wbrew pozorom, obalenie al-Asada było tą łatwiejszą częścią, najtrudniejsza, czyli utworzenie rządu, który byłby uznany międzynarodowo, jest jeszcze przed rebeliantami i przed al-Julanim - wskazuje.
W niedzielę rano czasu polskiego rebelianci przekazali informację o obaleniu reżimu Baszara al-Asada i przejęciu kontroli nad Damaszkiem, stolicą Syrii. Wcześniej rebelianci podali, że zajęli trzecie pod względem wielkości miasto kraju - Homs. W poprzednich dniach zdobyli m.in. Aleppo, Hims oraz opanowali niemal całą południowo-zachodnią część kraju.
Prezydent Syrii Baszar al-Asad, jak informowały światowe agencje, powołując się na lokalne media i źródła w syryjskiej armii, miał w niedzielę w nocy opuścić stolicę kraju, na pokładzie samolotu, który odleciał w nieznanym kierunku.
Jak informuje z kolei agencja Reutera, pojawiają się doniesienia o możliwej katastrofie jego samolotu, który miał zniknąć z radarów, a wcześniej nieoczekiwanie obniżyć lot do wysokości jednego kilometra.
Upadek Asada. Syria jako państwo przestała istnieć?
O to, co się dzieje w Syrii i możliwe konsekwencje obalenia reżimu al-Asada zapytaliśmy Marcina Krzyżanowskiego, orientalistę, znawcę Bliskiego Wschodu, związanego z Uniwersytetem Jagiellońskim, byłego konsula RP w Kabulu.
Marcin Krzyżanowski mówi wprost, że ostatnie wydarzenia w Syrii pokazują jasno, że Syria jako państwo właściwie przestała istnieć. Dlaczego?
- Syria została stworzona jako państwo unitarne rządzone z Damaszku, upadek Baszara al-Asada pokazuje wyraźnie, że ta formuła już się wyczerpała i ostatecznie straciła rację bytu. Mamy obecnie w Syrii cztery ośrodki władzy, które rządzą się same. To Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), złożone głównie z Kurdów, które zajmują północno-wschodnie terytorium i tworzą tam faktyczną autonomię, mamy wspieraną przez Turcję Syryjską Armię Narodową, która kontroluje tereny w północnej Syrii. Mamy także HTS, czyli Organizację Wyzwolenia Syrii, która przez kilka ostatnich lat była udzielnym księstwem Abu Muhammada Al-Julaniego w prowincji Idlib, z której członkowie HTS wymaszerowali i jak się okazało skutecznie doprowadzili do upadku Baszara al-Asada. No i wreszcie mamy jeszcze wciąż jakiś obszar kontrolowany w sumie do końca nie wiadomo przez kogo, bo sytuacja zmienia się z godziny na godzinę, ale teoretycznie wciąż będący pod kontrolą reżimu Asada - wyjaśnia rozmówca Interii.
Najpewniej więc będziemy świadkami, trwającej wciąż wojny domowej w Syrii, ogromnego chaosu chaosu, ewentualnie zamrożenia konfliktu na takiej zasadzie, że każda z grup kontroluje to, co udało jej się w tym momencie zdobyć
~ Marcin Krzyżanowski, orientalista z UJ
Jak wskazuje Marcin Krzyżanowski, trudno zakładać, że te grupy będą się w stanie między sobą porozumieć. Czego zatem można i należy się spodziewać, gdy opadnie kurz?
- Rozwiązaniem byłaby albo federalizacja Syrii, usankcjonowana prawnie lub faktyczna, czyli tak jak to wygląda teraz, albo jakiś rząd jedności narodowej, uwzględniający członków wszystkich mniejszości etnicznych i religijnych, coś na kształt koncepcji kompromisu w Libanie. Na to drugie rozwiązanie są nieco większe szanse, ale też stosunkowo niewielkie. Najpewniej więc będziemy świadkami, trwającej wciąż wojny domowej w Syrii, ogromnego chaosu chaosu, ewentualnie zamrożenia konfliktu na takiej zasadzie, że każda z grup kontroluje to, co udało jej się w tym momencie zdobyć - prognozuje ekspert.
Możliwe scenariusze po upadku reżimu Asada w Syrii
Jego zdaniem jednak liderowi HTS al-Julaniemu będzie zależało na usankcjonowaniu zdobytej przez siebie władzy i na zademonstrowaniu jej ciągłości.
- Docierają do nas informacje, że HTS ściągnął do Damaszku premiera rządu al-Asada właśnie po to, by podkreślić, że nie są tylko bojówką, lecz chcą zostać legalnym spadkobiercą rządów al-Asada. To dla nich bardzo istotne, bo warto podkreślić, że pomimo swoich zbrodni, izolacji międzynarodowej, Asad był uznany za legalnego prezydenta Syrii. W tym momencie kluczowe z punktu widzenia przyszłości Syrii i całego regionu jest pytanie, kto zostanie tym uznanym międzynarodowo przywódcą syryjskim, kto będzie sprawował władzę, kto stworzy rząd i kto będzie rościł sobie prawo do rządzenia - wskazuje Marcin Krzyżanowski.
Al- Julani deklaruje, że chce taki rząd, reprezentatywny dla całego społeczeństwa syryjskiego stworzyć, ale czy mu się to uda. Rozmówca Interii mówi, że na dziś trudno to jednoznacznie ocenić. - Kampania była błyskawiczna, ludzie mieli dość Asada, ale nie jest wcale powiedziane, że zaakceptują Al-Julaniego, zwłaszcza, gdy zacznie podejmować jakieś niepopularne decyzje.
Wbrew pozorom, obalenie al-Asada było tą łatwiejszą częścią, najtrudniejsza, czyli utworzenie rządu, który byłby uznany międzynarodowo, jest jeszcze przed rebeliantami i przed al-Julanim - wskazuje.
Na sukces rebelii i klęskę Al-Asada złożyło się wiele przyczyn, ale główną przyczyną była nieobecność sojuszników, którzy w poprzednich latach ratowali mu skórę. Mowa przede wszystkim o Rosji, która uwikłana na Ukrainie nie była w stanie wysłać do Syrii odpowiedniej liczby odpowiednio wyszkolonych jednostek. Dodatkowo Irańczycy też nie są tak silni, jak byli kilka lat temu, a także Hezbollah wyszedł z wojny z Izraelem bardzo pokiereszowany
~ Marcin Krzyżanowski, orientalista z UJ
Naszego rozmówcę pytamy też, co przesądziło, że tym razem ofensywa rebeliantów okazała się skuteczna i że wypadki w Syrii, prowadzące do obalania Baszara al-Asada potoczyły się tak szybko i zaskoczyły także obserwatorów i znawców Bliskiego Wschodu.
- Sama ofensywa rebeliantów nie była zaskakująca, natomiast skala jej sukcesu i czas trwania już tak. HTS pobił chyba rekord talibów jeśli chodzi o przejęcie władzy w kraju. O ile sam upadek Aleppo nie budził zdziwienia, to zastanowiło mnie, dlaczego miasto upadło tak szybko i bez stawiania oporu. Jednak nawet wtedy nikt nie podejrzewał, że za chwilę cały reżim Asada posypie się jak domek z kart. Spodziewano się raczej powtórki scenariusza z lat poprzednich, tymczasem wraz z kolejnymi sukcesami rebeliantów okazywało się, że reżim jest słabszy niż się wszystkim wydawało - tłumaczy ekspert.
Słabość sojuszników jedną z przyczyn upadku Asada
Czy ta słabość reżimu wynikała ze słabości jego największych sojuszników: Rosji i Iranu, zajętych własnymi problemami.
- Na sukces rebelii i klęskę Al Asada złożyło się wiele przyczyn, ale główną przyczyną była nieobecność sojuszników, którzy w poprzednich latach ratowali mu skórę. Mowa przede wszystkim o Rosji, która uwikłana na Ukrainie nie była w stanie wysłać do Syrii odpowiedniej liczby odpowiednio wyszkolonych jednostek. Dodatkowo Irańczycy też nie są tak silni, jak byli kilka lat temu, a także Hezbollah wyszedł z wojny z Izraelem bardzo pokiereszowany - wylicza Marcin Krzyżanowski. Do tego dodaje jednak także sytuację wewnętrzną w Syrii, która była coraz trudniejsza do opanowania.
- W Syrii od paru lat pogłębiał się kryzys gospodarczy. Społeczeństwo stawało się coraz biedniejsze, przy jednoczesnym bogaceniu się bardzo wąskiego grona oligarchii, skupionej wokół Baszara al-Asada. I o ile jeszcze parę lat temu nie było to tak wielkim problemem, bo ów krąg oligarchów, elit, czerpiących profity z takiego podziału władzy był stosunkowo szeroki, więc Asad mógł liczyć na poparcie przytłaczającej większości alawitów. Jednak im bardziej kryzys się pogłębiał, tym mniej było środków do podziału - tłumaczy Marcin Krzyżanowski, orientalista z UJ.
- W pewnym momencie Asad był nawet zmuszony do rozpoczęcia kampanii antykorupcyjnej, której ofiara padali również członkowie jego rodziny. To spowodowało, że elita, która go do tej pory popierała stwierdziła, że to poparcie jej się zwyczajnie nie opłaca. To był chyba ostatni gwóźdź do trumny, gdyż spowodowało degrengoladę także w jednostkach bojowych, które dotąd stały na straży władzy reżimu. Po prostu dowódcom przestało zależeć na utrzymaniu obecnego porządku, dlatego zdobywanie kolejnych miast szło rebeliantom tak łatwo. Nie sądzę więc, by teraz mogło dojść do jakiejś kontrofensywy czy obrony reżimu Asada, bo nawet jeśli pojawią się jeszcze jakieś ogniska oporu alawitów, to wątpię, by była to jakieś zorganizowane i liczące się siły - podsumowuje ekspert.
Kamila Baranowska
--
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!