* W ramach akcji #tekstyroku przypominamy najlepsze materiały napisane przez dziennikarzy serwisu Interia Fakty w ciągu ostatnich 12 miesięcy. * Ideologia neoliberalna została zaimplementowana na tyle przebiegle, że obywatele nie byli nawet świadomi tej operacji. Komunizm, socjalizm... - w tych przypadkach ludzie mieli świadomość, że oto sprzedawana im jest pewna ideologia, ale neoliberalizm? Neo... co? Dzięki temu ludzie nie protestowali przeciwko neoliberalizmowi jako takiemu - co najwyżej przeciw różnorakim jego przejawom - cięciom czy reformom - bo nawet nie mieli świadomości, że coś takiego w ogóle istnieje; podczas gdy wszyscy wiedzieli, że jest np. coś takiego jak socjalizm. - Nie da się walczyć z czymś, czego nie widać - zauważa w rozmowie z Interią prof. Kazimierz Kik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Wprowadzenie tej ideologii chybcikiem i bez nazywania jej przyczyniło się do jej wielkiego sukcesu, mierzonego liczbą rządów, które dały się jej uwieść albo też zostały zmuszone, by ją wprowadzić; tak czy tak, efekt był ten sam. Kto wymyślił neoliberalizm Ale od początku - czym jest neoliberalizm i z czym to się je? - Neoliberalizm to ideologia, której korzenie sięgają końca lat 30. ubiegłego wieku. Wtedy to w Europie pojawiła się idea neoliberalizmu (autorami byli Ludwig von Mises i Friedrich Hayek) jako reakcja przeciw rozwojowi interwencjonizmu państwowego, zyskującego coraz większe znaczenie głównie w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii - wyjaśnia Interii prof. Leokadia Oręziak, kierownik Katedry Finansów Międzynarodowych w Szkole Głównej Handlowej. Podstawą neoliberalizmu jest bezwarunkowa wiara w wolny rynek i jego mechanizmy. Konkurencja powinna obowiązywać we wszystkich dziedzinach życia społecznego i gospodarczego. Państwo powinno zostać zredukowane do niezbędnego minimum, a zwłaszcza ma nie przeszkadzać - podatkami czy przepisami - tworzącym miejsca pracy przedsiębiorcom. Wolny rynek nagradza za pracowitość i przedsiębiorczość a karze za lenistwo. Każdy kto jest pracowity i ma talent, może zostać bogaty. W przypadku kryzysów rynek naprawia się sam. Tzw. niewidzialna ręka rynku sama rozwiąże wszystkie problemy. Państwo ma się trzymać z daleka. - Zgodnie z tą neoliberalną ideologią, jeśli ktoś jest biedny, to jego wina, bo nie był wystarczająco przedsiębiorczy. Charakterystyczną cechą neoliberalizmu jest skrajny indywidualizm, traktowanie społeczeństwa jako zbioru indywidualnych jednostek i negowanie potrzeby i sensu istnienia jakiegokolwiek dobra wspólnego - zwraca uwagę prof. Leokadia Oręziak. Ideologia, którą milionerzy wspaniałomyślnie podarowali ludowi Sukces neoliberalizmu wynika również z tego, że w jego promocję zostały włożone gigantyczne pieniądze. Najbogatsi zorientowali się, że to co wymyślili ekonomiści w odpowiedzi na keynsizm, czyli interwencjonizm państwowy, pozwoli im się bogacić bez końca, przy aprobacie społecznej. Założona w 1947 roku pierwsza organizacja mająca na celu rozsławienie doktryny neoliberalizmu - Mont Pelerin Society - była obficie finansowana przez milionerów. Później zaczęły pojawiać się kolejne neoliberalne think tanki: American Enterprise Institute, Heritage Foundation, Cato Institute, Institute of Economic Affairs, Centre for Policy Studies czy Instytut im. Adama Smitha. I znów schemat był ten sam: naukowców i myślicieli wyznających neoliberalizm zalewała rzeka pieniędzy na dalsze badania. Milionerzy finansowali także katedry i stanowiska na uniwersytetach w Wirginii i Chicago. - Można zatem powiedzieć, że neoliberalna ideologia została zamówiona i zakupiona przez wielki kapitał i najbogatsze grupy społeczne, zainteresowane ukształtowaniem takiej polityki gospodarczej i społecznej, która zapewni im władzę i większe bogactwo - mówi Interii prof. Oręziak. Chodziło o to, by społeczeństwo zaakceptowało swoją biedę i bogactwo innych jako rzecz w pełni oczywistą i sprawiedliwą. Nie jesteś geniuszem jak Bill Gates czy Steve Jobs, więc nie zasługujesz na wielkie pieniądze. Na godne życie też nie zasługujesz, boś za mało przedsiębiorczy (co innego dzieci bogatych rodziców, gwiazdy reality shows, a także spekulanci i hazardziści - oni doszli do swoich milionów ciężką, uczciwą pracą, czyż nie?). Nie masz pracy? To twoja wina. Nie jesteś przedsiębiorczy, pomysłowy, nie rozwijasz się i tak dalej. Tak ocenił to nieomylny rynek. Zaakceptuj to. I obywatele zaakceptowali. Ale nie od razu. Jeszcze w latach 50. i 60. podatki były wysokie, a społeczeństwa egalitarne. Dopiero kryzys z lat 70. stworzył warunki do wprowadzenia neoliberalizmu. Najdzielniej czynili to w latach 80. prezydent USA Ronald Reagan i premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. Pod hasłem zwiększania efektywności gospodarki obniżali podatki - głównie najbogatszym - cięli wydatki publiczne, zwłaszcza wydatki na programy socjalne, edukację i służbę zdrowia, znosili przepisy regulujące biznes, a także prywatyzowali wszystko, co się da. Administracja Ronalda Reagana wyjaśniała, że bogactwo najbogatszych spłynie na resztę społeczeństwa w postaci miejsc pracy i inwestycji. Że jeśli pozwolimy bogatym bogacić się jeszcze bardziej, to wszyscy na tym zyskamy. Kłamali Zarzuciliśmy neoliberalnym ideologom kłamstwo, przyszła więc pora, by poprzeć ten zarzut konkretami. Otóż bogactwo nie spływa i nie spłynęło. Zniesienie progresji podatkowej m.in. w USA doprowadziło do ogromnego rozwarstwienia społecznego. Bogatsi stali się o wiele bogatsi, a biedniejsi zbiednieli. Klasa średnia zaczęła zanikać. Rosnące nierówności dokładnie opisał francuski ekonomista Thomas Piketty w książce "Kapitał w XXI wieku". - Po kilkudziesięciu latach wcielania w życie neoliberalnej ideologii widać wyraźnie, że większość korzyści z szybszego wzrostu gospodarczego przechwyciła stosunkowo niewielka grupa ludzi. W Stanach Zjednoczonych korzyści te stały się przede wszystkim udziałem 1 proc. społeczeństwa, stanowiącego jego najbogatszą część, zaś w przypadku większości pozostałych osób płace realne praktycznie nie wzrosły od lat 80. - wskazuje prof. Oręziak. Kazimierz Kik nie ma wątpliwości, że społeczeństwa zostały oszukane: - To jest największe zakłamanie neoliberalizmu, że działa w interesie wszystkich. Nie, neoliberalizm działa w interesie najbogatszych. Dziś rozwarstwienie jest tak duże, że 62 najbogatsze osoby na świecie posiadają tyle bogactwa co biedniejsza połowa globu - 3,5 mld ludzi. Między 1979 a 2007 rokiem zarobki 1 proc. najbogatszych rosły 10-krotnie szybciej niż zarobki 90 proc. społeczeństwa. W 1980 r. prezesi w USA zarabiali 42 razy więcej niż przeciętny pracownik. W 2015 r. już 373 razy więcej. Widać więc wyraźnie, że jeśli coś spłynęło, to raczej w brudnym ścieku marzenia o amerykańskim śnie. Podczas gdy ów jeden procent najbogatszych powiększył swoje majątki na niewyobrażalną wcześniej skalę, siła nabywcza płacy minimalnej w tym czasie spadła o 21 proc. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej neoliberalnych oszustw. Wspomnieliśmy o płacy minimalnej, więc warto się przy niej na chwilę zatrzymać. Za każdym razem gdy rząd - którykolwiek - próbuje płacę minimalną zwiększyć, tak by ktoś kto ma pracę, nie musiał żyć w biedzie, podnosi się rwetes ze strony przedsiębiorców, że to przepis na bezrobocie i kryzys. Tak właśnie było, gdy w styczniu 2015 roku niemiecki rząd wprowadził godzinową płacę minimalną na poziomie 8,5 euro. Ekonomiści (neoliberalni, nie inaczej) straszyli utratą kilkuset tysięcy miejsc pracy. Tymczasem miejsc pracy w istocie przybyło - 400 tysięcy - a wyższe zarobki objęły 3,6 mln pracowników. Wzrost zarobków spowodował wzrost konsumpcji. Gospodarka zyskała. Neoliberałowie znów kłamali. Badania trzech naukowców pracujących na uniwersytecie Kalifornii (Arindrajit Dube, T. William Lester i Michael Reich) dowiodły na przykładzie poszczególnych stanów USA, że wzrost płacy minimalnej nie powoduje wzrostu bezrobocia. Kolejne kłamstwo? "Prywatyzacja jest ekstra; konkurencja sprawia, że ceny są niskie, a jakość wysoka". No więc zerknijmy, jak funkcjonuje choćby ta wspaniała prywatna służba zdrowia w USA: ceny usług są wielokrotnie zawyżone, a miliony Amerykanów w ogóle nie mają ubezpieczenia. Natomiast jakość usług medycznych w podstawowych pakietach jest dużo gorsza niż w Europie. Prywatyzacja więziennictwa w USA to też ciekawy przypadek. Mechanizm działania takich placówek jest następujący: podpisać intratny kontrakt z władzami stanowymi, a następnie przyoszczędzić na więźniach, karmiąc ich za dolara dziennie. A co z kursami, zajęciami, edukacją itd.? Tego typu programy są likwidowane. Bo koszty. Jak w takich warunkach wygląda resocjalizacja? W Stanach ponad 76 proc. więźniów jest aresztowanych ponownie w ciągu pięciu lat od wyjścia na wolność - to jeden z najwyższych współczynników recydywy na świecie. W jakich jeszcze sprawach kłamali neoliberałowie? By wymienić tylko te z samego trzonu ideologii: wolny rynek wcale nie jest sprawiedliwy - rozejrzyjcie się wokół, przykłady są wszędzie - i nie każdy może być bogaty. To tylko marchewka na końcu kija. Bogactwo wciąż jest głównie dziedziczone, mimo dekad wprowadzania neoliberalnych zasad. - Mit założycielski kapitalizmu "od pucybuta do milionera" nie wytrzymuje zderzenia z empirycznymi danymi, które pokazują, że bogacenie w coraz większym stopniu zależy od możliwości czerpania renty z kapitału, a wartość dodana pracy najemnej maleje - powiedział Interii Maciej Sobociński, analityk Fundacji Kaleckiego. Innym wielkim neoliberalnym oszustwem były rzekome korzyści wynikające z deregulacji. Ale o tym będzie przy okazji kryzysu, który wybuchł w 2008 roku. Presja instytucjonalna By państwa nie kombinowały za bardzo z odchodzeniem od neoliberalnych dogmatów, zostały one wsparte działalnością międzynarodowych instytucji. - Neoliberalizm ma instrumenty dyscyplinowania państw. Mamy Komisję Europejską, Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy, agencje ratingowe... cały szereg instytucji, które praktycznie rzecz biorąc, mogą doprowadzić do bankructwa każdego rządu, który będzie na tyle odważny, by prowadzić politykę sprzeczną z interesami kapitału międzynarodowego, a zgodną z interesami narodu - mówi Interii prof. Kazimierz Kik. MFW i Bank Światowy, udzielając pożyczek zadłużonym państwom, wymuszały na nich realizację założeń tzw. Konsensusu Waszyngtońskiego, czyli jak najszerszą liberalizację i prywatyzację gospodarki. - Zwolennicy neoliberalizmu propagowali ideę, że wszelkie kryzysy są dobrą okazją do narzucenia społeczeństwu istotnych ciężarów i ograniczeń w różnych dziedzinach. Kryzys bowiem koncentruje na sobie uwagę społeczną i odciąga ją od forsowanej przez neoliberałów polityki - uważa prof. Leokadia Oręziak. Rządy korporacji Neoliberalizm miał przynieść gospodarczą wolność, swobodę konkurencji, równe szanse, miał sprzyjać demokracji, a tymczasem przyniósł bezwzględne rządy międzynarodowych koncernów. Wolność? Tak. Wolność zatruwania środowiska, narażania bezpieczeństwa pracowników, dopisywania różnych rzeczy drobnym drukiem, projektowania egzotycznych instrumentów do spekulacji finansowych. Wolność tak, ale pod warunkiem, że służy osiąganiu jeszcze większych zysków. - W neoliberalizmie wygrywa najsilniejszy. Ale pod hasłem demokracji. On jest o tyle demokratyczny, że nieważne kto i skąd ma pieniądze. Istota neoliberalizmu polega na tym, że maksymalizujemy zyski, zubażając innych - mówi Kazimierz Kik. Neoliberalizm ogranicza suwerenność państw na rzecz międzynarodowego kapitału. Przykład? Mechanizm ISDS - inwestor-przeciw-państwu - który pozwala koncernom skarżyć rządy państw za niekorzystne dla nich przepisy. W ramach tego mechanizmu zbiera się grupka kilku prawników i ustala, że państwo ma się wycofać ze swoich przepisów. I państwo rzeczywiście musi się zastosować, bo takie podpisało umowy handlowe. Negocjowane właśnie TTIP (umowa o wolnym handlu między USA a UE) i CETA (wolny handel między Kanadą a UE) ten mechanizm chcą zabetonować. Australia na przykład została w ten sposób zmuszona do rezygnacji z nowych opakowań papierosów, które miały zawierać jedynie informację o producencie i ostrzeżenie o skutkach palenia. - Mechanizm ten stał się jednym z kluczowych sposobów wywierania nacisku przez międzynarodowe korporacje na rządy, by prowadziły one politykę zgodną z interesem tych korporacji, by nie podejmowały działań, które naruszałyby korporacyjne zyski, w przeciwnym razie zmuszone zostaną do wypłat gigantycznych odszkodowań tym korporacjom. W ten sposób w wielu krajach faktycznie ograniczone zostały uprawnienia demokratycznie wybranych władz do stanowienia prawa chroniącego m.in. środowisko naturalne, bezpieczeństwo żywności czy prawa pracownicze - zauważa prof. Oręziak. Kazimierz Kik przekonuje, że triumf neoliberalizmu nie tyle umniejszył rolę państw, co je ubezwłasnowolnił. - Wprowadzono rynek w miejsce państwa. Państwa mają tylko utrzymywać porządek społeczny na obszarze, na którym gospodarują korporacje, czyli kapitał finansowy. To jest kwintesencja neoliberalizmu. Kto nam zrobił ten kryzys? Deregulować - mówili. Biznes nie może się rozwijać, bo tyle przepisów go krępuje. No to deregulowali. Przede wszystkim finansjerę, Wall Street, City, banki. - Dzięki temu instytucje finansowe uzyskały możliwość podejmowania także wielu ryzykownych transakcji, określanych często eufemistycznie jako "innowacje finansowe", dających im nowe, wielkie zyski i gigantyczne wynagrodzenia dla kadry zarządzającej. W praktyce te "innowacje" bardzo często okazywały się szkodliwe i krzywdzące klientów, a ponadto tworzyły poważne zagrożenie dla samych instytucji finansowych. Rzeczywiste przyzwolenie rządzących na podejmowanie przez banki różnych transakcji spekulacyjnych zaowocowało poważnymi kryzysami, w tym kryzysem z lat 2007-2008 - wskazuje Leokadia Oręziak. Gdy domek z kart się zawalił, koszty musieli ponieść podatnicy. W czasie gdy państwa ratowały banki publicznymi pieniędzmi, zarządy tych banków były zajęte wypłacaniem sobie gigantycznych premii. Majątek tysiąca najbogatszych Brytyjczyków podwoił się od czasu, gdy w 2008 roku wybuchł kryzys finansowy. Podobną prawidłowość zaobserwowano w innych zachodnich krajach. Ja? Neoliberał? Neoliberał nigdy nie powie o sobie, że jest neoliberałem. Nie usłyszycie tego z ust Jeana-Claude'a Junckera, Davida Camerona, amerykańskich republikanów (i wielu demokratów), Leszka Millera (tak, tak, lewicowy premier prowadził neoliberalną politykę, podobnie jak Tony Blair czy Gerhard Schroeder), Leszka Balcerowicza czy Ryszarda Petru. Kiedyś gdańscy liberałowie, w tym Donald Tusk, nie mieli problemów, by się w ten sposób identyfikować, dziś nie wymawiają tego słowa, kryją się z nim jak ze wstydliwą plamą na koszuli. W latach 50. Milton Friedman - jeden z guru tej ideologii - chętnie nazywał siebie neoliberałem. Później jednak ten termin zaczął nabierać negatywnej konotacji. Dziś "neoliberał" rzeczywiście funkcjonuje jako inwektywa. Poza tym anonimowość tej ideologii, jak wykazywaliśmy powyżej, legła u podstaw jej sukcesu. I tylko przedziwnym zbiegiem okoliczności najlepiej prosperujące pod względem: poziomu życia, służby zdrowia, edukacji, zadowolenia i zaufania społecznego są kraje skandynawskie, gdzie progresja podatkowa jest największa. Neoliberalizm to stan umysłu Gdy wybuchł kryzys związany z "Panama Papers", wielu obywateli było w szoku. Okazało się, że tylko frajerzy płacą podatki. Korporacje i najbogatsi przenoszą swoje zyski do rajów podatkowych, płacą zerową stawkę i nazywają to podatkową "optymalizacją". Obywatele może i byli w szoku, ale nie neoliberałowie. Tomasz Wróblewski, redaktor naczelny "Wprost" i dogmatyczny wolnorynkowiec, napisał wówczas wstępniak pod wiele mówiącym tytułem: "Zbudujmy drugą Panamę". Mogliśmy w nim przeczytać: "Kajmany czy Panama stały się oazą bezpieczeństwa, schronieniem przed rozbójniczymi urzędami skarbowymi. To tylko pozorny przypadek, że na czasy świetności rajów podatkowych przypada też rozkwit zachodnich gospodarek". Tak, neoliberalizm to stan umysłu. Miejmy świadomość Prof. Kazimierz Kik generalnie jest pesymistą: - Dzisiaj nie ma takiej możliwości, żeby cokolwiek zagroziło dominacji neoliberalizmu. Międzynarodowy kapitał prywatny dysponuje potęgą wielokrotnie większą niż dysponują państwa. A pieniądz rządzi wszystkim. Ponieważ neoliberalizm siłę czerpię z anonimowości, ze swojej domniemanej oczywistości, to najważniejsza jest sama świadomość, że coś takiego jest nam wpajane od kilku dekad. Następnym razem kiedy w telewizorze zobaczymy ekonomistę-neoliberała czy polityka-neoliberała, gdy będzie rozprawiał o tym, co jest dobre a co złe, zadajmy sobie pytanie - dobre i złe dla kogo? Michał MichalakObserwuj autora na Facebooku-----Źródła:Prof. Leokadia Oręziak: Polska pominęła model skandynawskiGeorge Monbiot "Neoliberalism - the ideology at the root of all our problems", "Guardian", 15.04.2016 r.Thomas Piketty "Kapitał w XXI wieku"Robert Reich "Beyond Outrage: What Has Gone Wrong with Our Economy and Our Democracy, and How to Fix It"Arindrajit Dube, T. William Lester, Michael Reich "Minimum Wage Effects Across State Borders: Estimates Using Contiguous Counties"Marc Amlinger, Reinhard Bispinck, Thorsten Schulten "The German Minimum Wage: Experiences And Perspectives After One Year"Dane dot. rozwarstwienia: Oxfam, Institute for Policy Studies, Economic Policy Institute