Niedzielne wybory były drugimi w tym roku i czwartymi w ciągu czterech lat. W kwietniu też wygrali socjaliści, podobnym wynikiem głosów (123, teraz 120) i też mieli szansę na utworzenie lewicowego gabinetu z Unidos Podemos. Wtedy jednak lider PSOE Pedro Sanchez przyznał, że mając w składzie rządu ministrów z Unidos Podemos nie spałby po nocach. Po pięciu miesiącach prób i negocjacji Sanchez dał za wygraną i ogłosił kolejne wybory, w których zdobył mniej miejsc. Ich liczbę podwoił zaś ultraprawicowy VOX - przeciwnik autonomicznych regionów, partii nacjonalistycznych i imigrantów. Tym razem, mimo gorszej konfiguracji, bo do parlamentu weszło aż 16 ugrupowań, lewica udowadnia, że jest się w stanie dogadać. Dwa dni po ogłoszeniu wyników wyborów, Sanchez i Pablo Iglesias, lider Unidos Podemos oświadczyli, że zawarli wstępna umowę dotyczącą powstania gabinetu. Jak donoszą hiszpańskie media, socjaliści pokierują resortem obrony, sprawiedliwości, spraw wewnętrznych i zagranicznych. Podemos Unidos zadba o działanie ministerstw związanych z polityką społeczną. Szefem rządu będzie Sanchez a jego zastępcą - Iglesias. Wciąż jednak nie ma powodów do radości, bo przed oboma politykami długie tury rozmów z innymi ugrupowaniami. Potrzebne poparcie mogłyby dać dwie partie katalońskie ale ewentualne porozumienie blokuje kryzys na linii Barcelona - Madryt. Oba ugrupowania - Lewica Republikańska (ERC) i Razem za Katalonią (JxCat) - opowiadają się za prawem do samostanowienia regionu i ewentualne poparcie lub wstrzymanie się od głosów podczas głosowania kandydatury Sancheza, chcą okupić obietnicą rozpoczęcia negocjacji na temat przyszłości Katalonii. W grę wchodzi też osiągnięcie porozumienia z nacjonalistami baskijskimi (PNV) ale ich reprezentacja w parlamencie liczy jedynie 7-osób. W Katalonii trwają protesty organizowane przez Demokratyczne Tsunami - tajemniczą platformę organizującą akcje za pośrednictwem sieci społecznościowych i domagającą się rozpoczęcia negocjacji między Barceloną a Madrytem. Trwa porządkowanie la Jonquera, największego przejścia granicznego w Hiszpanii, które było blokowane od poniedziałku. Jak informuje Kataloński Wydział Ruchu Drogowego, w regionie wciąż nieprzejezdnych jest 26 dróg, które zabarykadowano w ramach protestu. Agencje zaś donoszą o zatrzymaniu 170 osób i konfiskacie 97 samochodów, które blokowały granicę. Ewa Wysocka