Z roku na rok jest coraz gorzej. Według IW, szczególnie dramatyczna jest sytuacja w budownictwie. Brakuje również mistrzów rzemiosła i wykwalifikowanych hydraulików, oraz specjalistów ogrzewania i klimatyzacji. Taka sytuacja niepokoi przede wszystkim polityków, bo jak się okazuje, braki kadrowe mogą pokrzyżować plany klimatyczne niemieckiego rządu. Zdaniem ekspertów niedobór wykwalifikowanych pracowników może spowolnić transformację klimatyczną i energetyczną w Niemczech. Niezależnie od tego, czy chodzi o instalację systemów fotowoltaicznych i pomp ciepła, czy też o energooszczędną renowację budynków. W wielu firmach liczne zamówienia od klientów nie mogą być szybko zrealizowane ze względu na brak wykwalifikowanego personelu. Stowarzyszenia rzemieślnicze od lat informują także o zmniejszającej się liczbie kandydatów na uczniów. A jest to ogromnym problemem, bo dziś wiele klasycznych zawodów rzemieślniczych staje się zawodami, które są niezbędne do realizacji klimatycznych celów. To elektrycy, mechatronicy, hydraulicy, a także dekarze. Z badania zleconego przez grupę parlamentarną partii Zielonych wynika, że do 2030 r. potrzeba będzie około 440 tys. dodatkowych wykwalifikowanych pracowników, aby osiągnąć cele rządu federalnego w zakresie energii. A potrzeb będzie coraz więcej. To przede wszystkim budowa i utrzymanie elektrowni słonecznych i wiatrowych, serwisowanie samochodów elektrycznych i energooszczędne remonty budynków. Niedobór wykwalifikowanych pracowników nie ogranicza się jednak tylko do zawodów specjalistycznych. Coraz częściej mówi się również o poważnych problemach w oświacie. Niemiecki Instytut Gospodarki IW wskazuje na lukę ok. 20 tys. nauczycieli, spowodowaną napływem uczniów z samej Ukrainy. Według Związku Zawodowego Edukacji i Nauki (GEW) "w ciągu najbliższych pięciu do sześciu lat zabraknie około 200 000 pracowników w przedszkolach i 250 000 w szkołach". Już dziś w wielu niemieckich landach praca nauczycieli i wychowawców oferowana jest, które nie mają bezpośrednio wykształcenia pedagogicznego. To ma być jeden ze sposobów na łatanie dziury w sektorze edukacyjnym.