Tajlandia: Miażdżące zwycięstwo opozycji. Generałowie odsunięci od władzy
Blisko związany z armią rząd Tajlandii odchodzi do historii - niedzielne wybory w azjatyckim królestwie wygrała opozycja. To pokazuje, że Tajowie i Tajki chcą zmian w kraju i większej demokratyzacji życia publicznego - oceniają komentatorzy.
Zaskoczeniem jest doskonały wynik centrolewicowej Partii Postępowej (MFP), która po policzeniu ponad 90 proc. głosów zdobyła największe poparcie. Głosowało na nią więcej niż 10 mln osób. Opozycyjne ugrupowanie widziane jest jako reprezentujące poglądy uczestników masowych protestów z 2020 i 2021 roku, wymierzonych w rządzące konserwatywne elity. Na listach wyborczych znaleźli się aktywiści i aktywistki współorganizujące demonstracje.
Partia Postępowa proponuje zmiany w konstytucji osłabiające pozycję armii, która od lat jest de facto jednym z ośrodków władzy. Jej politycy chcą także między innymi zniesienia obowiązku służby wojskowej, legalizacji małżeństw osób tej samej płci oraz reformy monarchii - instytucji, która tradycyjnie jest otaczana wielkim szacunkiem.
Lider zwycięskiego ugrupowania, 42-letni Pita Limjaroenrat, zapowiedział w nocy z niedzieli na poniedziałek, że priorytetem będzie dla niego zmiana prawa o obrazie majestatu, które zakazuje wszelkiej krytyki tajskiego króla.
Drugie miejsce zajmuje największa partia opozycyjna Pheu Thai (Dla Tajów), która od blisko roku była faworytką sondaży. Na jej czele stoi Paetongtarn Shinawatra, córka dawnego premiera Thaksina i siostrzenica byłej premier Yingluck. Choć Pheu Thai wygrywała wszystkie wybory od 2001 roku, za każdym razem była siłą odsuwana od władzy.