Nawet ewentualne cięcia nie zmusiłyby najważniejszych singapurskich polityków do zaciskania pasa. Od dawna zarabiają więcej, niż rząd jakiegokolwiek innego kraju. Ministrowie azjatyckiego miasta-państwa co miesiąc otrzymują wypłaty w wysokości 55 tys. dolarów singapurskich (41,5 tys. USD). Do podstawowego uposażenia dochodzą jednak jeszcze komponenty zmienne powiązane ze stanem gospodarki kraju. Daje to honoraria sięgające 834 tys. USD rocznie. Singapurska prezydent każdego roku zarabia w przeliczeniu 1,16 mln USD. Przegląd płac najwyższych państwowych urzędników jest dokonywany w Singapurze co pięć lat. Poprzednim razem zdecydowano o ich podwyższeniu o 9 proc. Wprawdzie w 2012 roku zarobki premiera i prezydenta znacznie zmniejszono, ale mimo tej obniżki osoby zajmujące te stanowiska nadal są opłacane najlepiej na świecie. Ponad półtora miliona dolarów dla premiera W kategorii zarobków singapurski premier Lee Hsien Loong bije na głowę wszystkich innych szefów rządów: otrzymuje 1,66 mln USD rocznie. Dla porównania prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden zarabia zaledwie 400 tys. USD rocznie, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen - 363 tys. USD, a szef rządu Wielkiej Brytanii Rishi Sunak 185,5 tys. USD. Polski prezydent Andrzej Duda musi się zadowolić rocznym wynagrodzeniem na poziomie 240 tys. zł (55 tys. USD). Władze Singapuru uzasadniają astronomiczne zarobki rządu koniecznością przyciągnięcia do administracji najwybitniejszych specjalistów i zabezpieczenia ich przed korupcją. Wynagrodzenia osób sprawujących najważniejsze funkcje są oparte o płace w sektorze prywatnym. Podstawową pensję osoby nowo powołanej na stanowisko ministerialne ustala się na podstawie średniego dochodu tysiąca najlepiej zarabiających Singapurczyków. Są wśród nich prezesi, bankierzy i menadżerowie najwyższego szczebla oraz najzamożniejsi prawnicy, lekarze i inżynierowie. Honoraria pozostałych członków gabinetu ustala się w relacji do tej płacy - na przykład premier zarabia dwukrotnie więcej niż początkujący minister. Część zmienna w wynagrodzeniu szefa rządu jest ściśle powiązana ze wskaźnikami społeczno-ekonomicznymi: poziomem wzrostu średniej płacy, wynagrodzeniami najgorzej zarabiających obywateli, bezrobociem oraz poziomem wzrostu PKB. Internauci: Obniżyć im zarobki Obywatele i eksperci żywo dyskutują w mediach społecznościowych na temat "za" i "przeciw" kolejnej podwyżki pensji rządu. "Przeciw" ma przemawiać wywołane pandemią spowolnienie gospodarcze. "Za" z kolei - relatywnie dobra kondycja ekonomiczna kraju i fakt, że następne wybory parlamentarne mają się odbyć dopiero w 2025 roku. Wielu singapurskich internautów, komentując medialne doniesienia o planowanej rewizji płac rządzących, zarzuca im chciwość. "Obniżyć im zarobki, a środki przeznaczyć na pomoc rodzinom o najniższych dochodach" - zaproponowała na Facebooku użytkowniczka używająca nazwiska Cecilia Lim. Jak podkreśliła, władze muszą świecić przykładem. Internauta Michael Ng ocenił, że komisja weryfikacyjna powinna zrewidować płace najważniejszych osób w państwie, ponieważ te zbyt długo wypłacały sobie zawyżone honoraria. "Ich pensje powinny być powiązane z wynagrodzeniami odpowiedników w innych krajach, a nie z sektorem prywatnym (...) Nikt nikogo nie zmusza do bycia ministrem. Potrzebujemy oddanych przywódców, a nie liderów myślących głównie o pieniądzach" - napisał użytkownik James Kok. Jak dodał, powinności polityka, który ma służyć społeczeństwu, różnią się od zadań przedsiębiorcy, który musi przede wszystkim notować dochody. Tan Kin Lian, były kandydat na prezydenta, biznesmen i dawny szef dużej firmy ubezpieczeniowej, zaproponował reformę wynagrodzeń osób zajmujących polityczne stanowiska. Chciałby ustalenia gratyfikacji dla premiera na poziomie piętnastokrotności średniego dochodu. Wynagrodzenia ministrów i prezydent powinny według niego wynosić 80-90 proc. pensji szefa rządu, w zależności od poziomu ich odpowiedzialności. Jak zaznaczył Tan, nawet po tych zmianach nadal będą to najwyższe polityczne pensje na świecie. Komentarze w mediach społecznościowych są papierkiem lakmusowym nastrojów społecznych w niespełna sześciomilionowym kraju, w którym - mimo demokratycznego ustroju - od zawsze rządzi jedna partia. Partia Akcji Ludowej (PAP) sprawuje władzę nieprzerwanie od chwili uzyskania przez miasto-państwo niepodległości w 1965 roku. Obecnie sprawujący urząd premiera Lee Hsien Loong jest synem uważanego za ojca-założyciela kraju Lee Kuan Yew. Z Bangkoku dla Interii Tomasz Augustyniak