"Taxi", czyli nowa płyta szczecińskiego rapera Łony oraz Andrzeja Koniecznego i Kacpra Krupy jest o refleksjach, spostrzeżeniach, które niosą ze sobą kierowcy taksówek. Łona w rozmowie z Piotrem Witwickim opowiada o tej profesji i swoich inspiracjach. Jacy są polscy taksówkarze? - Zagraliśmy koncert z Andrzejem Koniecznym i Kacperem Krupą we wrześniu 2020 roku i na tym koncercie okazało się, że to hula, że to jest naprawdę fajne. A wtedy była jedna piosenka z tej płyty i po tym koncercie doszliśmy do wniosku, że warto to kontynuować - zauważa raper. Dotychczasowe odcinki videocastu Piotra Witwickiego obejrzysz TUTAJ Artysta podkreśla, że bardzo ważną częścią tego projektu było zaangażowanie Zuzanny GŁowackiej. - Zuza Głowacka i ja rozmawialiśmy z taksówkarzami i to jest taka reporterska część tej roboty, ale ta płyta nie jest reportażem, to nie jest portal taksówkarzy, to nie jest prawdziwy obraz. Nawet nie usiłuję nim być, tylko to jest oszustwo, to jest kłamstwo w tym sensie, że ja opowiadam o sobie, o świecie swoim, o tym co ja widzę, natomiast czerpię z taksówkarzy ich środki wyrazu i ich sposób patrzenia na świat - podkreśla Łona. - To jest płyta drogi, możemy jeszcze wrócić, bo ja sobie pomyślałem, że to taksi wzięło się stąd, że my - jak kiedyś rapował Fisz - "nie rozmawiamy ze sobą wcale" i tych miejsc do rozmów jest coraz mniej, zresztą nawet w tej taksówce czy w Uberze można sobie kliknąć "nie rozmawiam" i sprawa jest właściwie załatwiona - zauważa prowadzący videocast. Piotr Witwicki dostrzega, że my, jako ludzie, "mamy wszyscy słuchawki, patrzymy się w telefony, pewnie już dawno nikt nikogo nie zagadał w tramwaju, jak to drzewiej bywało". - Pomyślałem sobie, że ty znalazłeś takie miejsce, gdzie może ludzie jeszcze ze sobą rozmawiają i je wykorzystujesz, póki jeszcze nie wszyscy kliknęli w aplikacji "nie rozmawiam" - kontynuował redaktor naczelny Interii. - Myślę, że mi się spodobało też to, że w taksówkach kiedyś rozmawiało się na potęgę i taksówkarze, jak ich troszeczkę zachęcisz, też rozmawiają na potęgę - spostrzega Łona. Raper zorientował się, że takich przejazdów taksówkarskich jak kiedyś już nie będzie. - Jest to opowieść o świecie, który zaraz zniknie - twierdzi artysta. - Po raz kolejny historia, no w tym wypadku historia przez małe "h", czyli historia transportu zbiorowego, transportu pojedynczego, powiedzmy, znowu zmienia swoje oblicze i za chwilkę wszystko będzie wyglądało inaczej. I zależało mi też na tym, żeby utrwalić kawałek tego świata i w tym miejscu ta płyta jest prawdziwa, że utrwalamy kawałek tego świata, który był i który zaraz zniknie - podkreśla. Łona: Taksówka i szyby są jak ekran telewizora - Ten świat staje się bardzo bezosobowy, a w twojej piosence to jest taksówkarz, który nie tylko z tobą porozmawia, ale nawet poda ci kocyk. To jest zresztą bardzo fajny kawałek - komentuje redaktor naczelny Interii. - To jest prawdziwa sytuacja - potwierdza raper i tłumaczy: - Poznański taksówkarz Hubert Small, którego zresztą bardzo pozdrawiam, opowiedział Zuzie Głowackiej tę rzecz o kocyku. Jak chwilkę o tym pomyślisz, to jest wspaniałe, że, po pierwsze, kocyk jest w ogóle superważny z pragmatycznych powodów. Po prostu możesz wziąć klienta, którego inni nie wezmą i masz kurs, masz pieniądze. Ale jest w tym kocyku jakiś taki symbol tej całej czułości, która jest schowana bardzo i troski, która jest schowana w głębi taksówkarza, której nie widać na pierwszy rzut oka. Na pierwszy rzut oka bowiem wydaje się, że taksówkarz jest typowo "polski" pod tym względem, że jest gburowaty, że "dzień dobry" ledwo odburknie. Nie mówię o wszystkich oczywiście. Możliwe, że nie mówię o większości, ale mówię o takim stereotypowym myśleniu - opowiada. Piotr Witwicki dopytywał Łonę o jego własne doświadczenia zza kierownicy taksówki oraz o wpływ tych przeżyć na album "Taxi". - Odkryłem jedną oczywistą rzecz, że taksówkarz jest niewidzialny, że taksówkarz to jest tylko para oczu w lusterku i tyle mniej więcej widzi pasażer - zauważa gość videocastu. - Nigdy nie zwróciłem wcześniej na to uwagi, kiedy byłem pasażerem. Jako kierowcę to uderzyło mnie od razu, ale nie wiem czy to jest wniosek, który by ocalał, gdybym pojeździł dłużej. Nie jeździłem też w nocy. Naprawdę mało wiem od tej strony. Dużo więcej wiem dzięki tym rozmowom i to one mi najwięcej dały. Poza tym też jakieś własne doświadczenia i wspaniałe opowieści, które mi przyjaciele sprzedali. Dwie piosenki są w całości właściwie oparte o anegdoty, które sprzedali mi znajomi - wspomina. Łona dodał, że równie dużą inspiracją popkulturową przy tworzeniu płyty "Taxi" były filmy. - To jest w ogóle ciekawe, że jest aż tyle filmów dotyczących zawodu taksówkarza. Co pokazuje, że jest jakaś magia najwidoczniej zaklęta w tym zawodzie, której naprawdę nie widać na pierwszy rzut oka. Ale jak w to głębiej wejść, to, jak słusznie zauważył mój kompan Stryja, czyli Andrzej Konieczny, to zauważasz nagle, że taksówka i te szyby to jest trochę jak ekran telewizora, w którym oglądasz film. Że on nie do końca jest prawdziwy - zauważa Łona. Raper tłumaczy, że jest to swojego rodzaju "small brother". - To nie jest spoglądanie, to jest raczej obserwacja - uważa Łona. - No bo ci ludzie w pewnym momencie zapominają, że jest tam kierowca i robią to, co chcieli. Robią swoje rzeczy - dodał Piotr Witwicki. Łona dodaje, że taksówkarze są chętni do dzielenia się historiami z "tylnej kanapy". - I niespecjalnie był daleki od prawdy bohater filmu "Taksówkarz", grany przez De Niro - podsumowuje. Łona: Najbardziej winni są politycy Prowadzący videocast Piotr Witwicki pytał swojego gościa o portret Polski. - Przypomniałeś mi o kawałku "Co tak wyje". Uważam, że to jeden z lepszych portretów Polski, jaki można sobie wyobrazić, obraz tego, co dzieje się w naszych duszach. Jak bardzo zmienił się nasz kraj od tego czasu, kiedy nagrywałeś ten kawałek, bo to jest bardzo fajna przestrzeń - pytał prowadzący videocast. - Piosenka jest dowodem na to, że jak mówię, że poeta jest głupszy od swoich tekstów, to naprawdę mam rację. Ja tego nie pisałem jako portret Polski. Ja to pisałem jako portret globalny raczej. Natomiast on rzeczywiście jakimś przedziwnym trafem też pasuje dosyć dobrze do opisu Polski. I jak zmieniła się Polska? Mam nadzieję, że mniej niż myślimy. Mam nadzieję, że mniej niż się wydaje, oglądając media, bo jak patrzę na to, jak Polacy są w stanie jeszcze ze sobą rozmawiać, to mam pewną nadzieję. Jak patrzę na to, jak Polacy są w stanie ze sobą rozmawiać na dole. Mówię to też dlatego, że mi się udaje takie rozmowy prowadzić z ludźmi, którzy głosują na PiS. Głęboko się z nimi nie zgadzam, ale jestem w stanie z nimi rozmawiać. Natomiast w przestrzeni publicznej nie ma już w ogóle takiej rozmowy - odpowiada. Raper wskazuje, że jest to też poniekąd wina mediów: - W tym sensie, że media są jednak nastawione na to, żeby wyciągać konflikty i niespecjalnie dużo uwagi poświęcać temu dużo bardziej mozolnemu procesowi budowania jakiegoś porozumienia. - Wiesz jak to działa, że w momencie, kiedy pokazujesz porozumienie, to ludzie jakoś to omijają. Dzisiaj świat mamy taki, że te algorytmy nam podpowiadają treści. Jak wejdziesz sobie na jakąś stronę internetową, to widzisz to, co sam klikałeś - tłumaczył Witwicki. Łona twierdzi, że nie jest to wyłączna wina mediów, lecz najbardziej winni są politycy: - Grają tym przeciwko sobie i niestety przeciwko nam również - powiedział raper. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!