Już wkrótce była wokalistka Blue Cafe zdystansuje Michała Piroga w konkursie na najbardziej zapłakanego jurora rodzimej telewizji. Nie odmawiamy Tatianie Okupnik prawa do oddawania się emocjom. Lepiej szczerze zapłakać niż nieszczerze, na zimno kalkulować każdą wypowiedź i każdą ocenę. Powstaje jednak wrażenie, że "X Factor" ze sprawnie realizowanego konkursu karaoke awansował do roli świątyni wzruszeń, miejsca, w którym dzieje się prawdziwa sztuka, bo cóż, jak nie prawdziwa sztuka, dostarcza tak silnych emocji? Uczestnicy "X Factor" i pozostałych konkursów talentów ("Bitwa na głosy", "Must Be The Music") mają do dyspozycji najlepszy czas antenowy, czego nie można powiedzieć o artystach tworzących te piękne piosenki wykonywane w rzeczonych programach. I znów - nie ma co obrażać się na reguły rządzące telewizyjną rozrywką. Stacje pokazują to, co się sprzedaje. Czyli to, co chcą oglądać widzowie. Skutkiem tego jest jednak coraz silniejsze wykrzywianie obrazu świata muzyki, odwracanie hierarchii - nikt nie wie, co to jest Miike Snow, natomiast utwór "Animal" w wykonaniu Klaudii Szafrańskiej zobaczyły blisko cztery miliony widzów (gwoli uściślenia - "Animal" to piosenka Miike Snow właśnie). Część widzów sprawdzi na YouTube, co to za kawałek, pogrzebie głębiej. Większość nieświadomie przyporządkuje tę piosenkę utalentowanej 18-latce. Łzy Tatiany Okupnik - choćby nie wiem jak szczere - legitymizują ten stan rzeczy. Sankcjonują show-biznes odwrócony do góry nogami, w którym bohaterami są mistrzowie karaoke, natomiast artyści mogą sobie co najwyżej pobrzdękać w drugim, internetowo-radiowym obiegu. Proporcje zostają przywrócone do normalności, gdy ci "niesamowici", "fenomenalni", "doskonali" uczestnicy programów wydają swoje albumy. I czar pryska. Zobacz występ Klaudii Szafrańskiej: Czytaj także: Dokąd dopłynie Mała Syrenka? Morze łez w "X Factor" O co chodzi z panem Wojciechem?