Hanka Ordonówna - to była gwiazda! W latach 30. jej występy oklaskiwano - na stojąco, a jakże - w Paryżu, Berlinie, Wiedniu, Atenach, Kairze... A Violetta Villas? "Biały kruk wokalistyki światowej" - tak nazywano ją w amerykańskiej prasie. Od 1966 roku przez wiele sezonów błyszczała w Las Vegas. Na scenę wjeżdżała na białym koniu lub w jaguarze, a suknie projektował jej Dior. Śpiewała z nią m.in. Barbra Streisand, a na kolacje zapraszał ją George Bush senior. Taka to była diwa z Polski. Losy Anny German, która na Ukrainie i w Rosji ma status legendy (czego dowodem liczne pomniki), są dziś doskonale znane dzięki popularnemu serialowi emitowanemu niedawno przez TVP. Po Annie German była jeszcze Basia Trzetrzelewska i to jej nazwisko należy podkreślić najgrubszą linią. Albumy Polki, łączącej pop z jazzem i latynoskimi rytmami, rozeszły się w 10 milionach egzemplarzy na całym świecie - żadna inna rodzima artystka nie może pochwalić się takim wynikiem. A że nazwisko dla obcokrajowca makabryczne? No problem! Wokalistka występowała za granicą jako "Basia". Edyta Górniak: Upadły anioł Najbliżej nawiązania do tych sukcesów była Edyta Górniak, która w latach 1994-2003 przeżyła swego rodzaju namiastkę światowej kariery. Zaczęło się oczywiście od niespodziewanego 2. miejsca w Konkursie Piosenki Eurowizji, gdzie obecna jurorka "The Voice Of Poland" zaśpiewała przebój "To nie ja". Europejskie media oszalały na punkcie Edyty: w niemieckiej prasie pisano, że wygląda i śpiewa jak anioł, a dziennikarz BBC stwierdził, że oto objawił się najpiękniejszy młody głos Europy. Edyta Górniak poszła za ciosem: najpierw wydała w Polsce znakomicie przyjęty i jeszcze lepiej sprzedający się album "Dotyk", a w 1997 roku zadebiutowała na zagranicznych rynkach anglojęzyczną płytą "Edyta Górniak". Album rozszedł się w 350 tysiącach egzemplarzy, z czego ponad 200 tys. sprzedano poza granicami Polski. Płyta uzyskała status "złotej" w Norwegii oraz "srebrnej" - w Szwajcarii i Portugalii. Klip do singla "When You Come Back To Me" był trzecim najpopularniejszym teledyskiem w azjatyckiej MTV, ustępując jedynie produkcjom Spice Girls i Madonny. Z drugiej strony, była to płyta nadzwyczaj pechowa... dwie piosenki z tego albumu stały się przebojami, tyle że w wykonaniu innych artystów. Z "One & One" furorę zrobił Robert Miles, a "Perfect Moment" na pierwsze miejsca list przebojów zaprowadziła Martine McCutcheon. Oba utwory jako pierwsza nagrała Edyta Górniak. Wydawało się, że eksplozja popularności Polki obdarzonej rewelacyjnym głosem jest tylko kwestią czasu. Tymczasem wydanie kolejnego anglojęzycznego albumu wciąż odwlekano, aż do momentu rozwiązania kontraktu z EMI International. Górniak szybko wpadła w ramiona niemieckiego oddziału Virgin Records, jednak album "Invisible" (2003 r.) okazał się sprzedażową klęską i de facto zakończył dobrze zapowiadającą się międzynarodową karierę Edyty Górniak. Napompowane baloniki - Wszystkie pozostałe przykłady wokalistek i ich zagranicznych karier nawet nie sięgają tego, co osiągnęła na Zachodzie Edyta Górniak. Pokuszę się o stwierdzenie, że większość z nich to baloniki napompowane w Polsce przez show-biznesowych marketingowców. Nie powinniśmy nawet wspominać o zagranicznych karierach Mariny Łuczenko, Natalii Lesz, Nataszy Urbańskiej czy Patricii Kazadi, bo to jest robienie ludziom wody z mózgu. Te zjawiska po prostu nie istnieją. Tatiana Okupnik istotnie nagrywa płyty w Wielkiej Brytanii, ale nie liczy się na tamtym rynku. Samo wydanie płyty na Zachodzie to jeszcze nie jest sukces. Natasza Urbańska, mimo szczególnej urody i wielu talentów, podczas muzycznej próby podbicia świata tylko się skompromitowała we własnym kraju - mówi INTERIA.PL menedżer Maciej Durczak. Ten ostry komentarz rzeczywiście dobrze oddaje próby zawojowania świata przez pozostałe polskie wokalistki. Natasza w stylu go-go Natasza Urbańska, podobnie jak Patricia Kazadi, naiwnie uwierzyła, że projekt "Poland... Why Not?", za którym stał szkocki producent i menedżer Brian Allan, pomoże jej przebić się na Zachodzie. Nic takiego się nie stało. Ale ile było zapowiedzi... "Pierwsza polska artystka pop, która ma ogromną szansę osiągnąć sukces za granicą, spotkała się z kilkoma najważniejszymi osobami z branży muzycznej" - w ten sposób PR-owcy Nataszy relacjonowali jej wizytę w Los Angeles, w 2010 r. "Podróż do Los Angeles przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Spotkanie z szefami amerykańskich wytwórni, legendami branży muzycznej, producentami klipów i filmów... Niezapomniane przeżycie i marzenie każdego artysty" - opowiadała sama wokalistka. Według tych utrzymanych w euforycznym tonie relacji, Natasza spotkała się z tak ważnymi postaciami amerykańskiego show-biznesu, jak Mark Williams - prezes Columbia Records czy Jimmy Iovine - szef Interscope-Geffen-A&M Records. "Te spotkania z pewnością sprawią, że talent Nataszy, który zasługuje na promocję za granicą, zostanie zauważony. Taka szansa nie została dana nigdy wcześniej żadnemu polskiemu artyście" - przekonywał nie bez patosu Brian Allan. Cała ta narracja pt. "Zagraniczna kariera Nataszy Urbańskiej" prysła w momencie, gdy do sieci trafiło wideo z występem Nataszy dla przedstawicieli amerykańskiego show-biznesu - wideo z wielką determinacją i w nie mniejszym popłochu kasowane przez otoczenie wokalistki. Można było na nim zobaczyć kuso ubraną Nataszę, przybierającą pozy widywane raczej w klubach ze striptizem. Dziś, kiedy oglądamy popisy Miley Cyrus i Rihanny, mogłoby się wydawać, że to dobry kierunek. Ale wtedy jakoś nie wypaliło. Przyjmijmy, że Natasza wyprzedziła swoją epokę... Tatiana Okupnik i puste fotele Tatiana Okupnik obficie informowała media o swojej przeprowadzce do Londynu i utrzymywała, że jest piosenkarką odnoszącą liczne międzynarodowe sukcesy. W wywiadach chwaliła się znajomością z Mitchem Winehouse'em, podkreślała, że grają ją w radiu BBC2, w BBC4, w "innych rozgłośniach europejskich", że ma piosenkę numer jeden w Danii ("Been a Fool"), że wydała na Wyspach album "Spider Web", że ma kontrakt "z greckim Sony, włoskim Time Records i rumuńskim Rotonem". Brzmi nieźle. A teraz bolesna prawda: pies z kulawą nogą nie zainteresował się na Wyspach albumem "Spider Web", płyta nie pojawiła się w żadnym oficjalnym zestawieniu sprzedaży. Tytułowy singel, owszem, zagrano w radiu BBC, ale była to raczej wzmianka niż częsta rotacja. Klip do tego robiącego rzekomo furorę w Wielkiej Brytanii utworu zanotował 144 tys. wyświetleń w dwa lata. "Been a Fool" niewiele więcej. Trudno mówić o przeboju. Później była kompromitacja w postaci zarżnięcia przeboju "Skyfall" Adele, z akompaniamentem zdezorientowanej orkiestry. W serwisie YouTube możemy znaleźć ekskluzywne wideo zatytułowane "Tatiana Okupnik koncert BBC Club Londyn 2011". Proszę, proszę, koncert w klubie BBC! Prestiżowa sprawa! Kariera jak się patrzy! - pomyśli naiwny odbiorca. Niestety, pod koniec materiału kamera odjeżdża nieco zbyt daleko i naszym oczom ukazują się puste foteliki. Pierwszy rząd. Był to po prostu zwykły prasowy "event". Internetowa strona tatianaofficial.com od dłuższego czasu jest martwa. Na Facebooku Tatiana ma niespełna 7 tys. fanów - niewiele jak na opowieści o robieniu kariery w tylu krajach. Co robi dziś Tola z Blog 27? W czym odstajemy od Zachodu? Dlaczego Shakira może, a Polka nie może? Czytaj na kolejnej stronie!