Grupa Scorpions ogłosiła właśnie, że wbrew wcześniejszym deklaracjom jednak nie kończy kariery. Zamiast tego rozpoczyna obchody 50-lecia działalności. Będzie specjalna płyta i specjalna trasa, słowem: wyskakujcie z kasy. Przypadek Scorpions to nie jest nonszalancka zmiana zdania wesołych rockmanów. Przypadek Scorpions to notoryczne, trwające ponad cztery lata oszukiwanie odbiorców. Styczeń 2010 roku. Grupa Scorpions ogłasza zakończenie kariery. Fani toną we łzach, ale frontman Klaus Meine pociesza: będzie jeszcze jedna (ostatnia) płyta i pożegnalna trasa koncertowa, która potrwa aż do 2012 roku. "Po więcej niż 40 latach w zespole Scorpions chcemy zakończyć naszą karierę na szczycie, prezentując naszym fanom 'Sting In The Tail', jeden z najlepszych albumów, jakie ostatnio ten zespół nagrał. To wszystko w trasie koncertowej, dzięki której okrążymy świat raz jeszcze" - głosił komunikat. Marzec 2010 roku. Koncertem w Pradze Scorpions rozpoczynają wielkie pożegnalne tournee. Bilety na ich występy jakieś takie dziwnie droższe. No ale to pożegnanie! Ostatnia szansa, by zobaczyć ich na żywo! 1 lipca 2011 roku w Tarnowie zespół Scorpions gra "prawdopodobnie ostatni" koncert w Polsce. 31 sierpnia 2012 roku we Wrocławiu zespół Scorpions gra kolejny ostatni koncert w Polsce. Ale to już naprawdę ostatni! Aha, w międzyczasie ukazuje się "ostatni" studyjny album Scorpions, a także płyta z coverami oraz wydawnictwo koncertowe. A później, w 2013 roku, jeszcze płyta "MTV Unplugged". Uff, Scorpions wreszcie zakończyli karierę (co prawda wciąż dają akustyczne koncerty, ale nie czepiajmy się szczegółów), fani oddają się wspomnieniom, wymieniają się zdjęciami z tej niesamowitej pożegnalnej trasy... gdy wtem! Scorpions ogłaszają, że w 2015 roku będzie nowa płyta, nowa trasa i świętowanie 50-lecia. Zaraz, jak to? "Gra dla trzech pokoleń fanów jest niesamowicie motywująca i inspirująca. Zbyt dobrze się bawimy, żeby teraz odkładać gitary" - wytłumaczył Klaus Meine. I już, sprawa załatwiona. Cztery i pół roku kłamania zamknięte urągającym wszelkim standardom przyzwoitości słowom o dobrej zabawie. Nie są Scorpions pierwszymi artystami, którzy zdali sobie sprawę, że "zakończenie kariery" to znakomity chwyt marketingowy. Ten szlak został już przetarty. W 1998 roku zespół Kiss borykał się z problemem coraz gorszej sprzedaży biletów na swoje koncerty w USA. Trzeba było ograniczyć trasę jedynie do miast wschodniego wybrzeża. Niedobrze. Kilkanaście miesięcy później muzycy ogłosili, że ruszają w ostatnie, pożegnalne tournee, które obejmie całą Amerykę. Powiedzieć, że trasa była sukcesem, to nic nie powiedzieć. Kiss grali codziennie - w sensie ścisłym dzień po dniu! - w wypełnionych po brzegi halach w każdym zakątku Stanów Zjednoczonych. Po dwóch latach ostatnich koncertów Kiss ogłosili, że jednak nie przechodzą na emeryturę. W czerwcu tego roku w "pożegnalną trasę" ruszyła grupa Mötley Crüe. "Wszyscy artyści to prostytutki" - śpiewał Kazik. Może nie wszyscy, ale niektórzy to na pewno.