1 października ukazał się szósty studyjny album Muse. Z góry można założyć, że "The 2nd Law", bo tak nazywa się ta płyta, będzie sprzedażowym hitem. Zespół tworzony przez Matta Bellamy'go (wokalista, gitarzysta i autor piosenek), Chrisa Wolstenholme'a (bas) i Doma Howarda (perkusja) budzi kontrowersje nie ze względu na jakieś rockandrollowe ekscesy, ale ze względu na samą muzykę. Z jednej strony są to utwory nie znające umiaru, pompatyczne, bombastyczne, pełne popisów i przeznaczone na wielkie areny, bez żenady czerpiące garściami z twórczości Queen (np. "United Stares Of Eurasia" czy "Survival"). Polscy dziennikarze ukuli nawet złośliwy termin "Piotr Rubik brytyjskiej sceny gitarowej" mający definiować muzykę Muse. Z drugiej strony trudno tym trzem muzykom odmówić kompetencji i błyskotliwości. Romans ze "Zmierzchem" (najpierw wykorzystano w filmie ich piosenkę, później sami nagrali utwór promujący) sprawił, że przekrój ich publiczności to swoisty fenomen - fanki boskiego Edwarda i kruchej Belli skaczą pod sceną równie intensywnie co zwolennicy alternatywnych czy nawet ciężkich brzmień, bo Muse przecież i z takimi flirtowali. Proponujemy, by werdykt - pretensjonalne czy nie - nasi czytelnicy wydali sami. We właściwej ocenie sytuacji niech pomogą wybrane przez nas przeboje Brytyjczyków: "Hysteria" Czytelnicy magazynu "NME" uznali ten utwór z 2003 roku najlepszą piosenką w dorobku Muse. Średnia ocen dla tej kompozycji wyniosła 9,18 w 10-stopniowej skali. Słuszny wybór? "Knights Of Cydonia" Fantastyczna piosenka do grania na stadionie, czego dowód poniżej. Dziennikarka BBC określiła tę kompozycję słowami "sześć minut czystego geniuszu". "Time Is Runnig Out" To pierwsza piosenka Muse, która dotarła do czołowej dziesiątki brytyjskiej listy przebojów (miejsce 8.). Zwracamy uwagę na rzecz z miejsca rzucającą się w uszy - fenomenalną linię basu. "Madness" Tegoroczny singel Muse włączamy do rankingu trochę na zasadzie, w myśl której pokojowego Nobla otrzymał Barack Obama. Choć utwór dopiero pnie się na listach przebojów, to zebrał już mnóstwo pochwał. Chris Martin z Coldplay ochrzcił go najlepszą piosenką w dorobku Muse. "Supermassive Black Hole" Co jak co, ale piosenki ze "Zmierzchu" nie mogło zabraknąć. Kompozycja została wykorzystana w efektownej scenie gry w baseball. Popularność Muse w Stanach Zjednoczonych po premierze filmu wzrosła kilkudziesięciokrotnie. "Undisclosed Desires" Pora na pierwszego przedstawiciela albumu "The Resistance" z 2009 roku. "Undisclosed Desires" to zmysłowa, erotyczna wręcz piosenka, podczas której w górę wędrują zapalniczki. "Resistance" Jeżeli już przy albumie "The Resistance" jesteśmy, to należne miejsce należy oddać też bojowej, "powstańczej" piosence "Uprising". Monumentalny refren tego utworu chóralnie odśpiewują uczestnicy koncertów Muse, co daje niesamowity efekt. "New Born" Singel z drugiego albumu Muse - "Origin of Symmetry" z 2001 roku. Na tle pozostałych numerów to kompozycja zdecydowanie ostrzejsza, ilustrująca, jak świetne riffy potrafi wymyślać Matt Bellamy - najczęściej postrzegany przez pryzmat roli wokalisty, a to przecież również znakomity gitarzysta. "Plug In Baby" Tutaj do zręcznie pomyślanego gitarowego motywu przewodniego doszedł jeden z najbardziej przebojowych refrenów w dorobku Muse. Podobnie jak "New Born" kompozycja ta pochodzi z 2001 roku. "Bliss" Z gracją galopujące instrumenty i kontrapunkt w postaci ociągającego się wokalu. Świetny pomysł z refrenem w postaci gitarowego riffu. Ojojoj, doszliśmy już do 10. propozycji, a utworów godnych nadmieniania jest przecież dużo więcej - "Bliss", "Stockholm Syndrome", "Map Of The Problematique", "Starlight"... niezły dorobek jak na zespół 30-latków. Jaki jest wasz ulubiony przebój Muse? Co sądzicie o tym zespole? Zobacz teledyski Muse na stronach INTERIA.PL! Przewodnik rockowy: Muse, ulubieńcy muz