Gdy w połowie 2008 roku zaśpiewała o tym, że całowała się z kobietą i że było fajnie ("I Kissed A Girl"), usłyszał o niej cały świat. Katy zręcznie podsycała zainteresowanie swoją osobą, przywdziewając oryginalne i prowokujące kreacje (przypominam, że jeszcze nie wiedzieliśmy wtedy o istnieniu Lady GaGi), czy też obszernie wypowiadając się na temat swojej prywatności, bez oszczędzania pikantnych szczegółów. Jej sesja zdjęciowa z wielkim nożem oburzyła Wielką Brytanię, przez którą akurat przetaczała się dyskusja na temat coraz częstszych i brutalniejszych morderstw z użyciem tego narzędzia. Mijały kolejne tygodnie i miesiące, a Katy nie przestawała zaskakiwać. Podczas gali MTV Latin America Awards w Meksyku rzuciła się na gigantyczny tort i cała ubabrana, radośnie machała publice. Pewnego dnia ogłosiła z kolei, że przez rok będzie żyć w celibacie. Po kilku dniach sama wyśmiała tę deklarację. Swojego obecnego narzeczonego, angielskiego komika Russella Branda, poderwała, wysyłając mu ponoć zdjęcie swoich nagich piersi. Na razie brzmi to bardziej jak opowieść o niegrzecznej dziewczynce, prawda? Katheryn Elizabeth Hudson, którą znamy pod scenicznym pseudonimem Katy Perry, to wciąż jednak sympatyczna kobieta, która słodko się uśmiecha, robi sobie zdjęcia z fanami, jest dla wszystkich miła i nawet występuje u boku Elmo w "Ulicy Sezamkowej". Inna sprawa, że z "Ulicy Sezamkowej" wycięto ją po protestach rodziców, którzy skarżyli się na zbyt skąpy strój wokalistki. Skąd wiedzieli? Filmik wyciekł przed emisją do sieci, w której cieszy się ogromną, liczoną w milionach widzów, popularnością. I faktycznie - dekolt wokalistki wygląda tam nader efektownie, nawet Elmo nie mógł odwrócić wzroku. Taka właśnie jest Katy - uprzejmie prowokująca. Milutka i zadziorna. Bardzo cukierkowa, ale i niepozbawiona seksapilu. - Może jestem trochę niegrzeczna i zarazem grzeczna - często działam na zasadzie sprzeczności. Ale tak jest dobrze; nie trzeba przecież przez cały czas być taką czy inną osobą; można po prostu być sobą, i ja właśnie jestem sobą! - zarzeka się Katy w rozmowie z INTERIA.PL. Perry wystąpiła na początku października w warszawskim klubie Stodoła. Wśród publiczności można było dostrzec Dodę i Tomka Luberta. Wokalistce bardzo przypadła do gustu polska widownia, którą stanowiły głównie młode, kilkunastoletnie dziewczyny. - Mogę bez wahania powiedzieć, że to jeden z najlepszych koncertów, jakie kiedykolwiek dałam, jeśli chodzi o zaangażowanie publiczności. Dzisiejszego wieczoru zrozumiałam, że to, co robię, ma wyjątkowy wymiar - zachwycała się Perry, która rozmawiała z nami krótko po swoim występie. Z wokalistką spotkaliśmy się w przylegającym do garderoby pomieszczeniu VIP-owskim, który specjalnie dla Amerykanki przystrojony został w wielkie atrapy łakoci, różowego jelenia, różowe światła, przypominający trawę dywan i kilka wygodnych, miękkich kanap. Wszędzie pałętały się półmiski ze słodyczami, które Katy szybko zaczęła pałaszować. Wokalistka już na wejściu trzy razy przeprosiła, że musieliśmy na nią chwilę czekać. W tym czasie zdążyła poprawić make-up i zmienić sukienkę. Katy opowiedziała nam nie tylko o wrażeniach z koncertu, ale też o swoim nowym albumie, zatytułowanym "Teenage Dream", z którego pochodzi przebój "Calfornia Gurls", nagrany z raperem Snoop Doggiem. - Czułam, że byłam gotowa do napisania piosenek na tę płytę. W przypadku "One Of The Boys", mojego pierwszego albumu, materiałem było całe moje życie. W mojej głowie kłębiły się nawet pomysły z czasów, kiedy miałam 17, 18 czy 19 lat! Tymczasem "Teenage Dream" powstał z inspiracji kolejnym etapem mojego życia, powstał z perspektywy 25-latki. Uważam, że człowiek ewoluuje w sposób naturalny. Powinniśmy się zmieniać! Ja uwielbiam się zmieniać, ewoluować - mam nadzieję, że w dobrym kierunku... Zwracam Katy uwagę, że jej formalnie debiutancka płyta "One Of The Boys" (2008), wcale nie była pierwszą w jej dorobku. W 2001 roku wydała bowiem album jako Katy Hudson. Wydawnictwo zawierało muzykę... chrześcijańską. Wokalistka pochodzi bowiem z konserwatywnej, bardzo religijnej rodziny. - Rzeczywiście, był jeszcze jeden album. Była to płyta gospel, nagrana, kiedy miałam 15 lat. Efekt końcowy nie był dokładnie taki, jak sobie życzyłam, ale mimo to byłam bardzo podekscytowana tym projektem. Na tamtym etapie tego właśnie chciałam. Nie było to coś, co zrobiłam bez przekonania - podkreśla Perry/Hudson. - Dorastałam w domu, który był swego rodzaju kloszem, w bliskim kontakcie z religią. W tamtym okresie słuchałam właśnie współczesnej muzyki chrześcijańskiej, dlatego bardzo cieszyłam się, że mogę nagrać płytę gospel. Nie do końca mi to wyszło, zaczęłam więc rozglądać się za innymi rzeczami, którymi mogłabym się zająć, za innymi opcjami: poszukiwać mojego sposobu na śpiewanie i pisanie tekstów. Poza tym w wieku 15 lat nie miałam zbyt wielu doświadczeń. Teraz, mając 25 lat, wiem o życiu więcej i o tym "więcej" właśnie śpiewam. Katy sprawia wrażenie nadzwyczaj kolorowej osoby. Makijaż, sukienki, scenografia, teledyski - to wszystko mieni się landrynkowymi, jaskrawymi barwami. Czy jest w tym jakieś przesłanie? - Cóż, chcę po prostu, żeby ludzie widzieli, że dobrze się bawię i że nie traktuję siebie zbyt poważnie - robię to tylko wtedy, gdy to konieczne... Wkładam wiele serca w to, co robię, niezależnie od tego, czy jest to piosenka "California Gurls", czy "Firework", a nawet niepoważny "Peacock". Wszystkie te piosenki są dla mnie ważne, wszystkie są różnymi odcieniami mojej osobowości. Fajnie jest być barwną osobą. Cieszę się, że świat jest kolorowy, dzięki temu mój umysł pozostaje aktywny! Na zakończenie wywiadu Katy puszcza oko. To trafne podsumowanie jej dotychczasowej kariery. Michał Michalak Czytaj naszą relację z warszawskiego koncertu Katy Perry Zobacz klipy Katy Perry na stronach INTERIA.PL Czytaj blog "Język Elit" Michała Michalaka