Zestaw wokalistek bardzo interesujący, jednak Piotr Rubik znów podkłada się swoim krytykom. Jego nowa płyta "RubikOne" jest przesłodzona. Cukier wysypuje się nie tylko z tekstów, ale i z melodii, które momentami przypominają wiśniowe lody (tak, to właśnie te wiśniowe są zazwyczaj przeraźliwie słodkie), z Krzysztofem Ibiszem szczerzącym się do nas obok waflowej rurki. Na płycie nie brakuje fajnych pomysłów muzycznych, chwytliwych refrenów, giną one jednak w zalewie słodyczy. To, co się ostaje, to udane aranżacje - tym razem bez orkiestry. Płyta staje się jednak ciekawsza, kiedy popatrzymy na nią jak na konkurs wokalny. Wszystkie wokalistki otrzymały równe szanse - jedną piosenkę (oprócz Iwony Węgrowskiej, która zaśpiewała dwie), tego samego kompozytora, to samo studio nagrań. Trudno o bardziej sprawiedliwe warunki do rywalizacji. Które z nich wróciły z tarczą? Przede wszystkim znana z "Mam talent" Asia Si, która śpiewa piosenkę "Love Saves The Day". Niezwykły głos, emanujący charyzmą i emocjami. W TVN-owskim show nie od początku było wiadomo, że mamy do czynienia z aż tak dużym talentem. Dopiero później zasygnalizowała, że ma w sobie spory potencjał, u Rubika już prawie go uwolniła. Prawie - bo sądzę, że najlepsze jeszcze przed nami, o ile tylko trafi pod właściwe skrzydła. Świetnie brzmi u Rubika Paulina Lenda. Nie zawiodła również Zosia Nowakowska, którą odkrył pięć lat temu Janusz Józefowicz i od razu zaangażował w Buffo. W tej chwili jest to jedna z bardziej obiecujących polskich wokalistek. Bardzo dobrze na "RubikOne" odnalazły się też Iwona Węgrowska i Aida. Kto zatem zawiódł? Przede wszystkim bezbarwna Halina Mlynkova, Anna Józefina Lubieniecka (pamiętacie jej "Eli Lama Sabachtani" w Opolu?) i Ewa Lewandowska, której operowy wokal zupełnie rozminął się z piosenką. Na swoje nieszczęście Lewandowska nadziała się przy okazji na spadek formy Jacka Cygana (W mej szkole życia przedmiot "świat"/ Powtarzam rok/ Ktoś zmienił program, trochę żal/ Lecz nie wiem kto). Reasumując, ilość talentu na centymetrze kwadratowym imponująca. Szkoda tylko, że formuła "kocham ciebie, ty kochasz mnie, a nasze dźwięki lekkie jak różowe piórko" została tu rozdęta do niebotycznych rozmiarów. 6/10