Wygląda na to, że nasz bluesowy "street fighter" będzie twardo stawiał warunki, negocjując umowę. Wokalista podkreślał, że materiał na album już ma. - Kontrakt z wytwórnią podlega polemice. Jest o wiele korzystniej samemu wydać. Rozważę propozycję Sony Music. Stać mnie teraz, żeby nagrać dobrą jakościową płytę o wiele, wiele taniej. I będę miał prawo do wglądu w kosztorys - mówi bez ogródek. Gienek zapowiedział przy okazji, że zamierza zmienić nazwę swojego zespołu z Gienek Loska Band na Seven B - to właśnie pod tym szyldem Loska stał się popularny na scenie bluesowej. - To będzie power, to będzie płyta taka, że się w pale nie mieści - chwali się muzyk. Zapytany o wierność bluesowi odparł dość oryginalnie: - Z muzyką jest jak z matematyką. Można tyle dodawać i odejmować, ile wlezie. Można wziąć akord molowy i zaśpiewać w "durze" i ludzie zwariują - pomyślą, że albo sobie koleś jaja robi albo faktycznie mu to wychodzi. Chcę burzyć kanony i konwenanse. Podopieczny Czesława Mozila - mocno zaprzyjaźnili się w trakcie programu - dość oszczędnie wypowiedział się o swoich finałowych występach. - Uważam, że nie najgorzej zaśpiewałem - przyznał w swoim stylu wokalista. A jak wyglądała jego współpraca z Czesławem? Tu również pada zwięzła odpowiedź: - Czesław dobierał utwory, a ja brałem i to śpiewałem. Loska podkreślał, że nie będzie rezygnował z grania na ulicy. - Obawiam się, że trzeba będzie to zgłaszać jako imprezę masową. Trzeba to będzie załatwiać przez biurokratów, których nie cierpię. Ulica jest moją poziomicą - pozwala mi sprawdzić swój poziom.