W sobotę, 13 kwietnia, o godzinie 20 zobaczymy pierwszy odcinek na żywo trzeciej edycji programu "X Factor". Z pierwszej ręki, bo od reżysera show, dowiedzieliśmy się, co czeka widzów przez kolejne siedem weekendów. - W trzeciej edycji po raz pierwszy nie będzie koncertów tematycznych; będą to koncerty gatunkowe. Pierwszy koncert to przeboje z list przebojów, czyli hity z polskich i brytyjskich zestawień, kolejny to muzyka rockowa i ballada rockowa, będzie koncert popowy, będzie muzyka disco, a także dwa koncerty monograficzne z piosenkami zespołu Queen i piosenkami Michaela Jacksona - mówi Wojciech Iwański w rozmowie z INTERIA.PL. Kłopoty z Dawidem Gwiazdą (gościnnie) pierwszego odcinka na żywo będzie Dawid Podsiadło - zwycięzca drugiej edycji show, były podopieczny Tatiany Okupnik. Dawid przez długi czas mocował się z wytwórnią płytową: młody wokalista chciał śpiewać ze swoim zespołem, wytwórnia naciskała na płytę solową. Gdy Podsiadło postawił sprawę na ostrzu noża i zagroził, że w takim razie nie podpisze kontraktu, prawnicy wyciągnęli podpisaną przez niego umowę przedwstępną. - Dopóki my, jako Sony Music Polska, nie oświadczymy, że nie chcemy z nimi (uczestnikami programu - przyp. red.) współpracować, oni muszą z nami rozmawiać. Bycie w programie "X Factor" jest dużą przygodą, ale jest też pewnym zobowiązaniem, które się zaciąga wobec show-biznesu - mówił naszemu serwisowi przedstawiciel wytwórni. Ostatecznie obie strony doszły do porozumienia, a płyta Dawida jest na ukończeniu i ukaże się pod koniec maja. - Mam nadzieję, że parę osób się ucieszy, parę wkurzy, a ja się cieszę, bo długi był czas oczekiwania na album Dawida - w ten sposób występ Podsiadły zapowiedziała Tatiana Okupnik. Może się okazać, że Dawid - niechcący - obnaży pierwszy z problemów trzeciej serii "X Factor". Faworytów brak. Osobowości też? W pierwszej edycji Gienek Loska i Michał Szpak zgarnęli całą pulę. Bluesman z ulicy i kontrowersyjny, androginiczny 20-latek przykuwali uwagę, stali się tematem rozmów, może nawet sensacją, ostatecznie zajęli pierwsze dwa miejsca. Druga edycja rozbłysła talentem Dawida Podsiadły, którego na łamach naszego serwisu ochrzciliśmy jednym z największych talentów w historii rodzimych, muzycznych produkcji telewizyjnych. A trzecia? Żaden z uczestników - póki co - nie kradnie show, nie rzuca na kolana, nie "dysponuje" przejmującą historią. Na razie leitmotivem jest małżeństwo Hyży - Grzegorz i Maja, którzy będą ze sobą konkurować w odcinkach na żywo. - Ja bym powiedział, że brak faworyta to jest siła tej edycji, że nie tylko my, jurorzy, ale też widzowie, do końca nie wiemy, na co ich stać. Będziemy ich dopiero odkrywać, a oni będę się rodzić. Będą się rodzić idole, osobowości. Wydaje mi się, że czeka nas wiele niespodzianek - przekonuje Czesław Mozil, opiekun wokalistów nieco starszych (25 lat i więcej). A gdyby się uprzeć... ...i jednak poszukać tych faworytów? Statystyka wskazuje, że wygrać powinna Klaudia Gawor, 17-latka z Krakowa, podopieczna i ulubienica Kuby Wojewódzkiego. Dotychczas "X Factor" wygrywali uczestnicy, którzy pół roku wcześniej, jesienią, odpadali z "Mam talent". Tak było zarówno w przypadku Gienka Loski, jak i Dawida Podsiadły. Jedynym uczestnikiem, który spełnia to kryterium w trzeciej edycji, jest właśnie Klaudia. - Akurat tak się zdarzyło w tych dwóch przypadkach. Jasne, że chciałabym wygrać i chciałabym zajść jak najdalej, natomiast nie jestem przekonana, że tak musi być - asekuruje się zagadnięta o to 17-latka. Oprócz Klaudii szansę na zrobienie furory na pewno ma Maja Hyży, która świetnie, dojrzale interpretuje utwory, nie siląc się na nic niewnoszące popisy (zauważcie, że było to wielkim atutem Podsiadły). Również ekspresyjny, pozytywny Filip Mettler zasługuje, by dopisać go do tej listy. Zatem brylować powinna cała grupa Kuby Wojewódzkiego. U Czesława wypatrywać należy czarnych koni. Zwłaszcza ciepły wokal Wojciecha Ezzata, przy odpowiednim repertuarze, jest w stanie oczarować. Tradycyjnie na porażkę skazywane są zespoły wokalne. Ale jeżeli Okupnik się postara... Słuchając The Voices podczas środowej (10 kwietnia) prezentacji finalistów, mieliśmy ciarki. Z kolei Aisha i Asteya są inne od reszty uczestników, zadziorne i na pewno zapadają w pamięć. Problem numer dwa - "The Voice Of Poland" Krótki rys historyczny - oglądalność pierwszej edycji "The Voice Of Poland" była tak słaba, że program został zdjęty z anteny. Nieoczekiwanie, z zupełnie nowym składem jurorskim, wrócił po długiej przerwie i systematycznie zdobywa nowych widzów. Co więcej, wyniki oglądalności z 6 kwietnia wskazują, że "The Voice" już depcze "X Factor" po piętach: różnica wyniosła 200 tysięcy widzów ("X Factor" - 2,7 mln, "The Voice" - 2,5 mln). - Ja bym to nazwał incydentem wynikającym z tego, że w ostatnim tygodniu pokazaliśmy nietypowy program, bo domy jurorskie. To odcinek kompletnie inaczej skonstruowany niż te castingowe. W odcinkach castingowych jest bardzo dużo humoru, są popisy jurorskie, jest dużo uczestników, dużo się dzieje, jest dynamiczny montaż i tak dalej... Domy jurorskie zawsze miały najsłabszą oglądalność - tłumaczy Wojciech Iwański, który zastrzega jednak, że mocna konkurencja go cieszy. To nie przypadek, że "The Voice Of Poland" powoli, ale jednak rośnie. Tacy uczestnicy jak Natalia Sikora, Dorota Osińska czy Michał Sobierajski szybko stali się gorącym tematem, a jurorzy, zwłaszcza Tomson i Baron oraz Marek Piekarczyk sprawdzają się co najmniej nieźle. Telewidzom podoba się również to, że uczestnicy nie są mieszani przez jurorów z błotem, że uwagi oceniających są merytoryczne i empatyczne. Jeśli "X Factor" nie obroni się przed napierającym "The Voice Of Poland", spadnie w rankingu muzycznych programów na trzecie miejsce (liderem pozostaje polsatowski "Must Be The Music"), a to już byłaby porażka, no cóż, dość spektakularna. Na pohybel malkontentom Największym urokiem programów typu "talent show" są zaskoczenia. W sobotę może się okazać, że wszystkie wymienione wyżej znaki zapytania zostaną przekreślone występami, o których będzie się dyskutowało przez kolejne dni, że szare myszki nagle okażą się tygrysami sceny i zamkną usta takim malkontentom jak niżej podpisany. Michał Michalak