Gdy Czesław Mozil w 2007 roku zobaczył w Edynburgu namalowany sprayem na murze napis "Nie wybaczę ci Polsko", bardzo zapragnął o tym zaśpiewać. O emigracji. A przede wszystkim o emigrantach. Koncepcja albumu "Księga emigrantów. Tom I" wydanego pod dobrze znanym szyldem Czesław Śpiewa dojrzewała długo, przy współpracy z poetą Michałem Zabłockim, który chaotyczne myśli i obserwacje Czesława, a także napływające do obu artystów historie i anegdoty, układał w poruszające pocztówki z emigracji. Kiedy mama Czesława Mozila, usłyszała "Księgę emigrantów", popłakała się. To gorzki obraz polonii, często prześmiewczy, ale przede wszystkim smutny. - Porażka emigranta, jeśli mówimy o porażce, jest większa niż mogłaby to opisać jakakolwiek płyta. To są takie maluteńkie obrazki z różnych sytuacji. Opisuję z Michałem Zabłockim i zespołem emocje. To jest zaproszenie do dyskusji - mówi Interii Czesław Mozil. Jednym z utworów na płycie jest kompozycja "Nienawidzę cię Polsko", do której powstał teledysk. "Nienawidzę cię, Polsko / Na to nic nie poradzę / Nienawidzę cię, Polsko / Bo nade mną masz władzę /(...) Chciałbym wrócić, nie mogę / Bo cię kochać nie umiem" - śpiewa Czesław. Sprawdź tekst "Nienawidzę cię Polsko" w serwisie Tekściory.pl! Zwracamy wokaliście uwagę, że tekst może zostać zrozumiany dosłownie - że oto antypolski Czesław nienawidzi ojczyzny Mickiewicza i Piłsudskiego. Zresztą Mozil i tak nie ma dobrych notowań na prawicy: występuje w TVN-ie, kumpluje się z Nergalem, z Kubą Wojewódzkim, a gdy w kościele św. Anny w Kopenhadze zobaczył manifest Marysi Sokołowskiej, wyniósł wszystkie egzemplarze. - Kuba Wojewódzki czy Nergal czy w ogóle to, o czym mówi TVN - nie róbmy z tego politycznych poglądów, tylko szanujmy siebie. Niech miejsce będzie dla każdego - apeluje Czesław. - A metalowcy to są najsłodsi ludzie, jakich poznałem w życiu - dodaje. "Księgą emigrantów" Mozil otwiera kolejny rozdział w swojej karierze. Po sukcesach zaskakujących, dowcipnych, świeżych albumów "Debiut" (2008 r., podwójna platyna) i "Pop" (2010 r., złoto), przyszedł etap celebryctwa. Czesław dołączył do jury "X Factor", zaczął reklamować sieć telefonii komórkowej i przyjaźnić się z gwiazdami z okładek kolorowych magazynów. "Jestem komercyjną szmatą" - jął o sobie mówić na koncertach. Wraz z nadejściem masowej popularności, spadło zainteresowanie twórczością Czesława. Album "Czesław Śpiewa Miłosza" już nie zrobił furory na listach sprzedaży, choć 9. miejsce na OLiS-ie wstydu nie przynosi. Teraz Mozil "Księgą Emigrantów" na nowo chce przypomnieć, że oprócz wygłupiania się w TVN-ie potrafi coś jeszcze. Ale sam o sobie mówi, że jako artysta już nie jest "hot", że media nie skaczą wokół niego tak jak kiedyś. Ma swoją publiczność, ale nie wzburza fal. Czy Czesław się kończy czy dopiero zaczyna? - zapytaliśmy samego zainteresowanego. - Mnie się wydaje, że dopiero zaczyna. Nie chcę być hejterem. Nie powinienem narzekać na uwagę medialną. A i tak to robię. Zachowuję się jak mały gówniarz, który po prostu jest rozpieszczony. Może to są moje kompleksy, które przemawiają. Może mam poczucie, że mam prawo być na każdym salonie. I na każdym bankiecie. A przecież nie chcą mnie na każdym bankiecie. (...) Może się przyzwyczaiłem, że tej atencji dostawałem za dużo - zastanawia się głośno Czesław i zaraz wraca do tego, co jest w tej chwili dla niego najważniejsze. - Jestem tak podjarany, że chciałbym, żeby każdy o tej płycie słyszał. Nie chodzi o sprzedaż. Chcę powiedzieć, że taka płyta jest. A potem to już wszystko jest w rękach słuchacza - zaznacza Mozil. A na koniec nawet się trochę odgraża. - Ja wam wszystkim pokażę! A ja nawet nie wiem, co chcę wam pokazać. Tylko jestem głodny. Chcę grać, chcę być.