Sejm miał w czwartek zająć się nie tylko aborcją, ale i umową CETA, w tym uchwałą klubu Kukiz'15, który sprzeciwia się tymczasowemu wprowadzeniu umowy i krytykuje jej zapisy. Kukiz'15 naciskał na debatę w czwartek, ponieważ losy umowy w dużej mierze rozstrzygną się w piątek, na nieformalnym spotkaniu unijnych ministrów handlu. - Mam wrażenie, że Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało się bardziej dbać o interes dużych korporacji niż rodzimych przedsiębiorców i rolników. Trudno mi zrozumieć takie postępowanie. Jest ono co najmniej niepokojące i dwuznaczne - mówi Interii Piotr Apel z Kukiz'15. Marszałek obiecał, że debata dot. CETA odbędzie się na kolejnym posiedzeniu Sejmu, ale wtedy może być już, brzydko mówiąc, "po ptokach". Umowa mieszana, nie ujnina CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement) to umowa o wolnym handlu między Unią Europejską a Kanadą. Jej celem jest zniesienie ceł, ujednolicenie regulacji dot. produktów sprzedawanych po obu stronach oceanu i liberalizacja handlu usługami. Umowa ma zostać podpisana 27 października podczas szczytu UE-Kanada w Brukseli. W tym półroczu pracom UE przewodzi Słowacja, która jest zdeterminowana, by umowa została parafowana zgodnie z planem. Po tym jak CETA zostanie przegłosowana w Parlamencie Europejskim, umowa ma tymczasowo wejść w życie, jeszcze przed jej ratyfikacją przez parlamenty unijne i kanadyjski. Taka ratyfikacja może trwać nawet trzy, cztery lata. Krytycy umowy odnieśli jednak maleńki sukces - umowa została zaklasyfikowana jako unijno-państwowa (mieszana) a nie unijna. Co to oznacza? Gdyby uznano CETA za umowę unijną, do jej pełnej ratyfikacji wystarczyłaby jedynie zgoda europarlamentu. Teraz niezgoda któregoś z krajowych parlamentów może spowodować jej utrącenie. Do uznania CETA za umowę mieszaną przyczyniły się m.in. naciski Francji i Niemiec. Komisja Europejska była bardzo niezadowolona z takiego rozwiązania, przewodniczący Jean-Claude Juncker mówił: "Ci z was, którzy twierdzą, że Parlament Europejski nie może podejmować demokratycznych decyzji, powinni rozważyć swoje miejsce na tej sali". Ostatecznie Komisja uległa presji. Dodajmy, że presję w dużej mierze wywołali sami obywatele, którzy na zachodzie masowo protestują przeciwko CETA i TTIP (wciąż negocjowana umowa o wolnym handlu z USA). Cóż jednak z tego, skoro CETA ma tymczasowo wejść w życie niemal od razu? - Jedna sprawa to treść umowy, a druga to tryb jej wprowadzania. Uważam, że to nie jest demokratyczne - jeżeli umówiliśmy się, że tego typu umowy muszą być ratyfikowane przez parlamenty krajowe, to dotrzymujmy tego, nie wprowadzajmy tak ważnej i wielowątkowej umowy jakimś kruczkiem prawnym, bez żadnej dyskusji - komentuje Piotr Apel. Najnowszy raport Według opublikowanego właśnie raportu działającej od ponad 30 lat prestiżowej kanadyjskiej organizacji The Council of Canadians, CETA będzie miała negatywny wpływ na żywność i rolnictwo. W raporcie czytamy, że wprowadzenie CETA spowoduje: - zanikanie małych gospodarstw rodzinnych w UE i Kanadzie, a wraz z nimi tradycyjnych form uprawy roślin i chowu zwierząt, - sprowadzenie do Europy kanadyjskiego mięsa na masową skalę (145 tys. ton), przede wszystkim mytej i przetwarzanej w chlorowanej wodzie wołowiny, - import modyfikowanych genetycznie: oleju rzepakowego, jabłek, kukurydzy, soi i buraków cukrowych, - import modyfikowanego genetycznie łososia kanadyjskiego, pierwszego zwierzęcia GMO dopuszczonego w Kanadzie do spożycia. Jeszcze dalej idzie Zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych, który stwierdza: "CETA spowoduje zniszczenie rolnictwa w Polsce i w Europie". Kontrowersyjny mechanizm ICS/ISDS Organizacje obywatelskie uważają CETA za zagrożenie dla suwerenności państw. Umowa zawiera bowiem kontrowersyjny mechanizm ICS - system sądów ds. inwestycji, wcześniej nazywany systemem ISDS (inwestor-przeciw-państwu). Dzięki ICS koncerny będą mogły skarżyć rządy państw, gdy uznają, że jakiś przepis obniży ich przyszłe zyski. Komisja Europejska argumentuje, że mechanizm ten ma chronić inwestorów np. przed wywłaszczeniem, ale dotychczasowa praktyka ISDS pokazuje, że koncerny nie wahają się przed domaganiem się miliardowych odszkodowań za przepisy, które służą obywatelom, ale godzą w ich zyski. Przykłady: Gdy Kanada zakazała firmie wydobywczej niszczących środowisko prac u wybrzeży Nowej Szkocji, firma pozwała Kanadę w ramach mechanizmu ISDS i wygrała. Rząd Kanady musiał jej wypłacić 300 milionów dolarów odszkodowania. Z kolei gdy administracja Obamy, zgodnie z amerykańskim prawem, zablokowała budowę rurociągu Keystone, korporacja TransCanada, opierając się na mechanizmie ISDS z umowy NAFTA, zażądała od USA 15 miliardów dolarów odszkodowania. Sprawa jest w toku. Dodajmy, że wyroki trybunałów funkcjonujących w ramach ISDS są dla państw wiążące. Dzięki CETA dostęp do tego mechanizmu będą miały również korporacje amerykańskie, których większość ma swoje oddziały w Kanadzie. Może się okazać, że CETA przyniesie podobne skutki jak coraz mocniej kontestowana TTIP. Polska jest za Wiceminister rozwoju Radosław Domagalski poinformował w tym tygodniu, że Polska zgodzi się na ratyfikację umowy CETA. Rząd ma pewne obawy związane z tym porozumieniem, ale "w przypadku odmowy, Polska byłaby chyba jedynym krajem wetującym". "Będziemy stanowczo zabiegać na forach europejskich, by docelowo jednym z arbitrów (w ramach ICS - przyp. aut.) był Polak" - zaznaczył Domagalski. Wciąż jednak brakuje oficjalnego stanowiska rządu (w postaci dokumentu) dot. tymczasowego wprowadzenia CETA. Czy są szanse, by polski parlament sprzeciwił się CETA, gdy przyjdzie do jej ratyfikacji? Bardzo niewielkie. Jeśli rząd poprze CETA, to siłą rzeczy poprze ją również PiS. Jak powiedział nam Piotr Apel, za umową opowiada się również Nowoczesna. Kukiz'15 i PSL są przeciwko, a PO jest rozdarta - część posłów za, część przeciw. Upór KE Mimo protestów obywatelskich Komisja Europejska robi wszystko, by przeforsować TTIP i CETA. Z TTIP jest ciężko, ale z CETA może się udać. Dlaczego KE tak upiera się przy umowach o wolnym handlu, skoro budzą one tak wiele negatywnych emocji? Nieoficjalnie mówi się, że niebagatelną rolę odgrywają osobiste ambicje kanadyjskiego premiera Justina Trudeau, przewodniczącego KE Jeana-Claude'a Junckera i komisarz Cecilii Malmström. Tej samej, która na uwagę brytyjskiego dziennikarza, że promuje TTIP wbrew społeczeństwu, odparła chłodno: "Mój mandat nie pochodzi od Europejczyków". Obserwuj autora na Facebooku