Jakub Boczar jako ratownik medyczny pracuje od 15 lat. Był przedstawicielem jednej z trzech organizacji związkowych działających na terenie WSPR w Przemyślu - Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia. Ratownik medyczny ocenia, że związek miał problem z dogadaniem się z dyrektorem stacji od dłuższego czasu. - Dyrektor podzielił nas płacowo na ratowników, którzy posiadają wykształcenie licencjackie i tych, którzy skończyli szkołę policealną. Ustalił dwa różne współczynniki upierając się, że takie są przepisy ustawy. Na początku na ten podział się zgodziliśmy. Dyrektor zapewniał, że tak to wygląda teraz, ale później on to wszystko wyrówna - opowiada Jakub Boczar. I dodaje: - Tak się nie stało. My chcieliśmy jedynie równego traktowania. Przyznaje też, że od początku lipca część ratowników udawała się na zwolnienia lekarskie. - Mimo tych licznych zwolnień staraliśmy się robić wszystko jako załoga, by te karetki wyjeżdżały - zapewnia ratownik medyczny. Przypomnijmy, że w wielu miastach w całej Polsce ratownicy medyczni biorą urlop celem poratowania ich stanu zdrowia po ostatnich falach pandemii koronawirusa. Część przyznawała nam, że jest to swego rodzaju protest. Inni twierdzili, że faktycznie są już na skraju przemęczenia i tego odpoczynku potrzebują. - 12 sierpnia dostaliśmy od dyrektora pismo - mówi ratownik medyczny. "Ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych" WSPR w Przemyślu 12 sierpnia zawiadomił związek zawodowy o zamiarze zwolnienia trzech ratowników medycznych - związkowców - bez okresu wypowiedzenia. A więc z winy pracownika. W piśmie, które dostał związek, stacja pogotowia podnosi, że przyczyną rozwiązania umowy o pracę jest ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych i naruszenie interesów pracodawcy. Polegać miały one na "próbie wymuszenia na pracodawcy podwyżek dla pracowników i zastraszanie dezorganizacją pracy poprzez nieobsadzenie ZRM", "organizowaniu nielegalnego protestu i nakłanianie pracowników do udziału w nim" poprzez zwolnienia L4, a także "nakłanianiu ratowników medycznych do nieodbierania telefonów od pracodawcy celem ustalenia dyżurów". Jak podnosi pracodawca, te działania miały skutkować trzykrotnym brakiem obsady ZRM, co zagrażało życiu i zdrowiu ludzkiemu, a także interesom pracodawcy. Przepisy chronią związkowców Zgodnie z art. 32 Ustawy o związkach zawodowych działacze związków są objęci szczególną ochroną przed zwolnieniem. Nie można ich zwolnić bez zgody zarządu zakładowej organizacji związkowej. W piśmie pracodawca podnosi, że zna ten zapis, natomiast "działalność związkowa nie może być pretekstem do nieuzasadnionego uprzywilejowania pracownika w sferach niedotyczących sprawowania przez niego funkcji". "Z ustawowych gwarancji wzmożonej ochrony trwałości stosunku pracy nie powinien korzystać działacz związkowy, któremu można zarzucić ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych i nadużywanie funkcji związkowej dla ochrony przez uzasadnionymi sankcjami prawa pracy". Zwolnienie dyscyplinarne 16 sierpnia odbyło się spotkanie trzech związkowców, którzy otrzymali pismo z zamiarem ich zwolnienia, z dyrektorem WSPR. - Chcieliśmy wyjaśnić to, co zostało nam przestawione kilka dni wcześniej w piśmie. Były to zarzuty bezpodstawne. Wykonywaliśmy naszą pracę należycie, a jako związkowcy działaliśmy w zakresie prawa - ocenia Jakub Boczar. I dodaje, że na spotkaniu nie było próby rozmowy. - Od razu wręczono nam zwolnienia dyscyplinarne. Przewodniczący związku z Jarosławia i dwóch przedstawicieli MZZPSZ z Przemyśla - dwóch związków zawodowych patrzących dyrektorowi stacji na ręce - zostali zwolnieni tego samego dnia z tych samych przyczyn. Na terenie WSPR w Przemyślu działa obecnie jeden związek zawodowy, przychylny pracodawcy - tłumaczy ratownik medyczny. Ratownicy medyczni postanowili zawalczyć o swoje. Wynajęli już prawnika. Są jednak bez pracy, mają rodziny na utrzymaniu. W związku z tym uruchomili na Zrzutka.pl akcję zbierania funduszy. Pieniądze mają zostać wykorzystane na sfinansowanie pomocy prawnej. - Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy nas wspierają. To są osoby z całej Polski. Bardzo nas to motywuje i dmucha w nasze żagle - podsumowuje. Prawnik: Rażące naruszenie przepisów Adw. Michał Muzyczka, pełnomocnik zwolnionych ratowników medycznych, mówi Interii: - Zwolnienie dyscyplinarne działaczy związkowych nie mogło mieć miejsca. Taki ruch pracodawcy narusza w sposób rażący przepisy dotyczące Ustawy o związkach zawodowych. Walka o prawidłową działalność tego zakładu pracy oraz wyrównanie pensji jest rzeczą podstawową i nie dziwi, że związek zawodowy o to walczy. Ratownicy medyczni ponadto uświadamiali innych pracowników jakie mają prawa, że nie są niewolnikami zakładu pracy, nie muszą być 24/7 pod kontrolą pracodawcy i pozwalać na to, by o każdej porze dnia i nocy dzwonił i wyrywał ich do pracy. - Weźmy na warsztat taki przykład: ratownik medyczny trafia z jakiegoś powodu na SOR. Powinien wziąć zwolnienie lekarskie, ale tego nie robi. Dlaczego? Bo obawia się, że zostanie oskarżony o to, że strajkuje. Pracownik związkowy ma w tym momencie wręcz obowiązek poinformować takiego ratownika, że on ma prawo pójść na chorobowe i w razie sporu z pracodawcą będzie go bronić - dodaje adwokat Muzyczka. - Związkowcy zwracali też uwagę, że obsady zmianowe były niewystarczające. To, że jakaś karetka nie wyjechała, wynikało zatem najpewniej z tego, że za mało pracowników było wyznaczonych na dyżur. W momencie, w którym związkowcy podnosili, że organizacja jest zła i w przypadku, gdy ktoś zachoruje, może się to źle skończyć, pracodawca tego nie słyszał. A kiedy to się wydarzyło, obwinił pracowników. W tej całej sytuacji pracodawca próbuje przerzucić odpowiedzialność za złą organizację zakładu pracy na związek zawodowy. Pracodawca jakby nie czuł się odpowiedzialny za tę kwestię. To postawienie wszystkiego na głowie - podnosi prawnik. Sprawa trafi do sądu pracy W ocenie adw. Michała Muzyczki ratownicy medyczni "zostali zwolnieni za prawidłową działalność związkową". - To jest absurd. W związku z tym sprawę będziemy zgłaszać do sądu pracy. Efektem tego działania, mamy nadzieję, będzie przywrócenie ratowników medycznych do pracy i wypłacenie im odszkodowania - podsumowuje. W oświadczeniu WSPR w Przemyślu z dnia 18 sierpnia, które zostało przesłane Interii, rzecznik prasowy pogotowia Marek Janowski potwierdza, że 16 sierpnia trzech ratowników medycznych działających w związkach zawodowych zostało dyscyplinarnie zwolnionych z pracy. "Pracownicy zostali zwolnieni w związku z ciężkim, umyślnym naruszeniem obowiązków pracowniczych, stwarzających zagrożenie dla funkcjonowania zakładu pracy oraz życia i zdrowia pacjentów, a nie jak twierdzi strona związkowa wskutek prowadzenia negocjacji płacowych". Dyrekcja uznaje "niezbywalne prawo związków zawodowych do prowadzenia legalnych form negocjacji i protestu", jednocześnie podnosi, że "nie może być obojętna na sytuację świadomego łamania przepisów prawa i stwarzanie zagrożenia utraty życia lub zdrowia pacjentów". "Przepisy prawa w sposób bezwzględny nie chronią działaczy związkowych, którzy sami tego prawa nie przestrzegają". Negocjacje ws. wynagrodzeń. I zawiadomienie do prokuratury Rzecznik stacji zapewnia, że trwają obecnie negocjacje ze związkami zawodowymi odnośnie ustalenia wypłaty wynagrodzeń. "Przedstawiono łącznie cztery propozycje wzrostu wynagrodzeń i podpisano wspólnie, ze wszystkimi związkami, deklarację o wypłaceniu wynagrodzenia dla wszystkich ratowników medycznych, według najwyższego współczynnika 0,81 w momencie, gdy zakład pracy będzie posiadał na to środki". Marek Janowski podnosi jednocześnie, że związkowcom przedstawiono sytuację finansową jednostki, z której według zapewnień WSPR wynika, że wypłata wszystkim ratownikom wyższej pensji "oznacza poważne zadłużenie dla zakładu pracy i utratę płynności finansowej". W ocenie WSPR w Przemyślu "wskutek działań podjętych przez przedstawicieli związków zawodowych doszło do próby dezorganizacji pracy w WSPR". Rzecznik jednocześnie podkreśla, że na chwilę obecną dyżur pełnią wszystkie karetki, a na zwolnieniach lekarskich L4 przebywa część personelu z powiatu jarosławskiego. "Warto zaznaczyć w tym miejscu, że ratownicy biorący dyżury w zastępstwie kolegów będących na zwolnieniach spotykają się z agresją ze strony osób aktywnie uczestniczących w nieformalnym proteście" - dodaje Marek Janowski. "W związku z planowanym złożeniem w Prokuraturze Okręgowej zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa i związaną z tym poufnością informacji oraz innych danych nawiązujących do tej sprawy, dyrekcja WSPR w Przemyślu nie będzie publicznie udzielać informacji aż do wyjaśnienia sprawy przez odpowiednie organy i instytucje" - podsumowuje.