25 września. Grupa kilkunastu salowych pracujących w Szpitalu Wielospecjalistycznym w Jaworznie zorganizowała protest ostrzegawczy. Przemaszerowały spod Urzędu Miasta pod szpital. Chcą umów o pracę i prawidłowego wyliczania ich wynagrodzeń. W czerwcu protestowały też salowe z Olsztyna, a w sierpniu - personel niemedyczny w Tarnobrzegu. - Protestów szarego personelu będzie więcej. Za przykładem pań salowych z protestujących już miast chcą pójść inni niemedyczni pracownicy w ochronie zdrowia. Oni organizują się oddolnie, w zakładzie pracy albo lokalnie w danym mieście czy regionie, natomiast my, jako inicjatywa, wspieramy ich w działaniach - mówi w rozmowie z Interią Krystian Krasowski, salowy i sanitariusz z Warszawy, koordynator projektu Personel Pomocniczy w Ochronie Zdrowia. Problemy niemedycznego personelu Personel pomocniczy czuje się w całej machinie ochrony zdrowia pomijany. Mimo że są ogromnym wsparciem dla nierzadko przemęczonego personelu medycznego i nieodzownym elementem funkcjonowania każdej placówki medycznej. Reprezentanci tej inicjatywy brali nawet udział w proteście medyków 11 września. Jednak nie czuli się częścią akcji, wręcz twierdzą, że zostali pominięci przez organizatorów. Jak mówi nam Krystian Krasowski, personel pomocniczy boryka się z wieloma problemami, takimi jak braki kadrowe, nakładanie obowiązków wykraczających poza ich kompetencje, niskie wynagrodzenia, często zmuszające do podejmowania dodatkowej pracy. - To także brak docenienia naszego zaangażowania i częste traktowanie nas jako "zło konieczne". Jest to nierzadko przyczyną naszego przemęczenia, frustracji i zrezygnowania. Nie chcemy po raz kolejny słyszeć słów "...jeśli ci się nie podoba, to zmień pracę" i chcemy robić to, co robimy najlepiej, a tę pracę zawsze ktoś będzie musiał wykonać. To musi być usługa wysokiej jakości, a świadczyć ją powinien pracownik kompetentny i w pełni sił. Nie każdy wejdzie do prosektorium, nie każdy opanuje agresywnego pacjenta, nie każdy zniesie widok krwi czy smród moczu i kału - podkreśla nasz rozmówca. Chcą umów o pracę i regulacji płac Personel pomocniczy ma już swoje postulaty. Chce uregulowania kwestii grup zawodowych. Domaga się umów o pracę zgodnych z faktycznie wykonywanymi obowiązkami służbowymi, jasnych i czytelnych zakresów obowiązków zgodnych z kodyfikacją zawodową oraz uniemożliwienia zamiany grupy zawodowej w celu poszukiwania oszczędności przez pracodawcę. Mówią "nie" zatrudnianiu pracowników pomocniczych przez firmy zewnętrzne. Szary personel walczy również o swoje płace. Chcą gwarancji wynagrodzenia minimalnego plus dodatków: stażowych od 5 do 20 proc., za starszego pracownika (5 lat pracy) 10 proc., a także dla osób pracujących na SOR, psychiatrii, detoksykacji oraz w transporcie. - Często pracodawcy wliczają dodatki do podstawy i z tego łącznie wychodzi wynagrodzenie minimalne. Tak nie powinno być. Dodatki powinny być liczone oddzielnie, a sama podstawa wynosić tyle, ile wynagrodzenie minimalne - wyjaśnia Krystian Krasowski. Domagają się również regulacji norm zatrudnienia i kwalifikacji. Mówią "dość" pracy na dwa - trzy oddziały, chcą przypisania do jednego. - Nie jesteśmy w stanie robić za dwie, trzy osoby jednocześnie. A tak to wygląda, bo jest nas za mało - tłumaczy Krasowski. Chcą też dostępu do odzieży ochronnej takiej, jaką otrzymują medycy przy pracy z pacjentami covidowymi. Wprowadzenia norm przebywania w strefie "brudnej". A także dodatku covidowego w wysokości 50 proc. podstawy wynagrodzenia. Będzie związek zawodowy. I ogólnopolski protest Krystian Krasowski zapowiada: powstaje Ogólnopolski Międzyzakładowy Związek Zawodowy Personelu Pomocniczego w Ochronie Zdrowia. - 5 października mamy pierwszy zjazd założycielski. Według ustawy potrzebujemy minimum dziesięciu osób aby utworzyć związek zawodowy, a mamy już 12 chętnych. Spotykamy się z mecenasem, podpiszemy dokumenty do sądu i będziemy czekać na decyzję. Według ustawy sąd powinien wszystko rozstrzygnąć w ciągu trzech miesięcy. Liczymy na to, że stanie się to wcześniej - komentuje nasz rozmówca. I zapowiada, że związek w pierwszej kolejności będzie podejmować interwencje w zakładach pracy, w których łamane są prawa pracownicze. - A w międzyczasie w miarę możliwości chcemy zacząć pokazywać się na ulicach - protestując i pikietując. Mamy dość tego, jak jesteśmy traktowani. Chcemy w końcu zacząć działać i zawalczyć o swoje prawa - podsumowuje.