Minister zdrowia Adam Niedzielski podpisał w piątek rozporządzenie, które przewiduje rozszerzenie katalogu danych zbieranych przez personel medyczny do Systemu Informacji Medycznej. Chodzi o informacje o grupie krwi, fakcie posiadania alergii czy bycia w ciąży. Rejestrowanie ciąż budzi wiele kontrowersji. Polki i Polacy obawiają się, że do informacji będą mieć dostęp nie tylko lekarze, ale i urzędnicy. Ministerstwo zdrowia zapewnia jednak, że żadnego "rejestru ciąż" nie ma, a zmiany mają stanowić wyłącznie medyczną dokumentację elektroniczną, która ułatwi pracę medykom. "Kwestia bezpieczeństwa kobiety ciężarnej" W uzasadnieniu projektu rozporządzenia czytamy: "Przekazywanie do SIM informacji o ciąży, jest szczególnie istotne jako, że jest związane z kwestią bezpieczeństwa kobiety ciężarnej (część badań nie może być wykonywana w ciąży lub wymaga zmiany w procedurze) i właściwej reakcji na wynik. W wybranych przypadkach normy dla kobiet ciężarnych są inne, niż poza ciążą. Szczególnego znaczenia informacja o ciąży nabiera w sytuacji urazów, konieczności wykonania badań radiologicznych z kontrastem, znieczuleń itp.". "Poza tym, wiedza na temat badań zlecanych i wykonywanych w czasie ciąży może być przydatna w przypadku ewentualnego poszerzania zakresu refundacji dla kobiet ciężarnych i będących w połogu. Informacja, że pacjentka jest w ciąży, to zwrócenie uwagi na konieczność zachowania odpowiedniej dbałości i staranności w doborze proponowanych badań dodatkowych i zlecanych leków". Lekarz rodzinny: Duże ułatwienie Sprawę komentuje Interii dr Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny i wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego. - To nie jest rejestr ciąż. System Informacji Medycznej jest rejestrem zdarzeń medycznych, który funkcjonuje już ponad rok. Teraz będzie mogła pojawić się w nim dodatkowa informacja o tym, że pacjentka jest ciężarna. Takie dane wprowadzi personel medyczny zajmujący się kobietą, która jest w ciąży. Później wgląd do tego ma personel POZ - lekarz, pielęgniarka i położna, a także inny personel medyczny upoważniony przez pacjentkę. W trybie ratunkowym także ratownicy medyczni - wyjaśnia lekarz. W jego ocenie dodatnie informacji o ciąży do SIM będzie przyszłości "dużym ułatwieniem". - Oczywiście my pytamy, czy pacjentka jest czy była w ciąży. Ale dzięki tej zmianie nie będziemy musieli tego robić za każdym razem, bo to będzie widoczne w systemie od razu. Jako lekarze będziemy w stanie bezpieczniej udzielać świadczeń kobiecie. Nie skorzystamy z tego jednak od razu. Najpierw nasi dostawcy systemów informatycznych muszą stworzyć możliwość wysyłania tych danych, później my jako lekarze musimy zacząć je wysyłać. Myślę, że musi minąć rok, aby zaczęło to sprawnie funkcjonować - ocenia lekarz. Dane o ciążach od dawna ma NFZ - Pojawiły się zarzuty, że państwo chce nagle zdobyć dane o ciążach, a do tej pory dostępu do tego nie miało. To nieprawda - wskazuje lekarz. I dodaje, że wszystkie poradnie i szpitale, w tym poradnie ginekologiczne i oddziały położnicze, sprawozdają do NFZ wykonane usługi od co najmniej 20 lat. - Te dane są, ale my nie mamy do nich dostępu jako lekarze - wyjaśnia dr Tomasz Zieliński. - Osobiście uważam, że ta zmiana po prostu pomoże lekarzom - podsumowuje nasz rozmówca. O samym Systemie Informacji Medycznej i jego założeniach pozytywnie wypowiada się też dr n. med. Maciej Socha, lekarz specjalista położnictwa i ginekologii, ginekologii onkologicznej i perinatologii. Jest jednak pewne "ale". - SIM, czyli w założeniu narzędzie, które dokonuje kolekcji i analizy danych, na podstawie których eksperci będą w stanie wyciągnąć odpowiednie wnioski i zmienić politykę zdrowotną państwa, to doskonały pomysł. Tak te systemy funkcjonują w krajach skandynawskich i działają tam świetnie. Natomiast w Polsce, póki co, jest to wysoce niedoskonałe narzędzie. Nie zbiera danych medycznych wszystkich obywateli, a jedynie wybranych grup - ocenia lekarz. I dodaje: - Teraz w systemie pojawią się dodatkowo informacje o ciążach. Ginekolog: Widzę przerażenie moich pacjentek - Nie żyjemy w próżni. Musimy zatem odnieść tę sytuację do tego, że aborcja w Polsce została z praktycznego punktu widzenia zakazana. Widzę przerażenie moich pacjentek, szczególnie tych młodych kobiet we wczesnej ciąży. Boją się, że gdyby zdecydowały się na zakończenie ciąży poza granicami kraju z powodu na przykład ciężkich i nieodwracalnych wad płodu i później z systemu informacja o ich ciąży zniknie, to ktoś będzie mógł pociągnąć je do odpowiedzialności - relacjonuje dr Socha. Podkreśla też, że ten strach "ma realne podstawy, a kobiety obawiają się po prostu represji". - Tym bardziej, że już słyszeliśmy o tym, że w pewnych warunkach te informacje będą mogły być udostępnione służbom. Nie chciałbym, abyśmy stali się drugim Salwadorem, gdzie kobietom grozi więzienie za poronienie. Mam obawy, że ten system może zostać użyty przeciwko Polkom - komentuje lekarz. - Te wszystkie zmiany powodują stres, a ten nie sprzyja ciąży. Nie było żadnej kampanii informacyjnej, nie było tłumaczenia. Rozumiem podejrzliwość kobiet. Sam jako ginekolog jestem bardzo zaniepokojony tymi zmianami - podsumowuje dr Maciej Socha. Wątpliwości konstytucyjne O sprawę spytaliśmy też konstytucjonalistę. Dr Kamil Stępniak wskazuje: - Z mojego punktu widzenia ten "rejestr ciąż" budzi konstytucyjne wątpliwości. - Po pierwsze narusza prawo do prywatności, czyli art. 47 konstytucji. Po drugie, nie jestem pewien, czy zbieranie tych danych o ciążach jest niezbędne w demokratycznym państwie prawa, a mówi o tym art. 51 ust. 2. Ten artykuł konstytucji wskazuje też, że te dane muszą być zbierane zgodnie z ustawą - tłumaczy prawnik. I kontynuuje: - Sprawy dotyczące "rejestru ciąż" są natomiast uregulowane w rozporządzeniu. Te zostało wydane co prawda na podstawie ustawy z 28 kwietnia 2011 roku o systemie informacji w ochronie zdrowia. Ale, co istotne, w tej ustawie nie ma wprost informacji o tym, że podmiot medyczny zbiera dane m.in. o ciążach. Gdyby tak było, nie byłoby sprzeczności z konstytucją. A tak, mamy w rozporządzeniu bardzo ogólny i lapidarny przepis, że dane o ciążach będą zbierane w związku z udzielaniem świadczenia zdrowotnego lub z realizacją istotnej procedury medycznej. To w mojej ocenie za mało. Oznacza to też, że nawet dentysta, gdy przed znieczuleniem dowie się o ciąży pacjentki, będzie mógł zgłosić ją do SIM. Prokurator będzie mieć dostęp do tych danych? "Bardzo niebezpieczne" - Wiemy też, że sąd może wydać zgodę na udostępnienie tych danych prokuratorowi. Biorąc pod uwagę nasze prawo aborcyjne jest to bardzo niebezpieczne. Warto zauważyć, że takie dane będą mogły służyć organom państwa do tego by sprawdzić, kto w ciąży był i z jakiej przyczyny w niej nie jest. Oczywiście przerywanie ciąży poza granicami Polski nie jest penalizowane, ale już pomoc w organizacji aborcji może podlegać penalizacji - wskazuje dr Stępniak. Na koniec konstytucjonalista podkreśla: - Mam wątpliwości co do legalności tych zmian. Dane o ciążach mają być zbierane od października 2022 roku.