Powrót do szkół rozpoczął się na dobre z początkiem maja. Wówczas stacjonarna nauka zaczęła obowiązywać dzieci uczęszczające do klas I-III szkół podstawowych. Później, od 17 maja, wprowadzono hybrydę dla uczniów klas IV-VIII szkół podstawowych i dla wszystkich uczniów szkół ponadpodstawowych. Od poniedziałku, 31 maja, wszyscy już uczą się stacjonarnie. - Nareszcie dzieci wróciły do tej szkoły. Trochę marudzą, ale nie jest źle. Za to ja jestem bardzo zadowolona - mówi nam pani Magdalena, mama dzieci w wieku szkolnym. Nauczycielka wytyka absurd Lidia Różacka, nauczycielka pracująca w liceum i technikum: - Podczas dwóch tygodni nauki hybrydowej było trochę dziwnie, ale luźniej - w sensie przestrzeni. Budynki szkół średnich są przeludnione, więc młodzież miała więcej swobody i miejsca dla siebie w salach. Od dziś znów jest ciaśniej i duszno. Mimo wszystko, jest spokojniej, niż w tym samym czasie przed pandemią. Uczniowie spoważnieli, złagodnieli. Nauczycielka mówi, że nawet podczas lekcji nosi maseczkę z filtrem. Mimo, że jest zaszczepiona. - Jest głośno i trochę tłoczno. Nie sposób dopilnować dystansu i maseczek. Absurdalne jest to, że uczniowie na przerwach mają nosić maseczki, w klasie już nie. Te maseczki właśnie przypominają o tym, że to nie koniec - ocenia Aleksandra, nauczycielka pracująca w liceum. Przyznaje, że sama czuje się nieco bezpieczniej dzięki temu, że jest już w pełni zaszczepiona. - Spodziewam się jednak wzrostu zakażeń - dodaje. Nowe twarze Lidia Różacka mówi nam jeszcze, że młodzież, którą uczy, zmieniła się przez czas nauki zdalnej. "Wydoroślała". - Większość pierwszoklasistów natomiast rozpoznawałam dziś na nowo, bo nie zdążyłam zapamiętać twarzy. Teraz przyporządkowuję głosy do imion - przyznaje nauczycielka. - Kontynuujemy od dziś realizację podstawy programowej, ale bez stresu i pośpiechu. Za to metodami aktywizującymi, z pomocą grywalizacji (np. kart Dixit) i wyjść w plener - dodaje. - Ogólnie młodzież jest aktywna. Chętnie wypowiada się, także na środku sali, przy prezentowaniu efektów swojej pracy - zdradza nauczycielka. Powrót sprawdzianów, ale nie wszędzie Od początku maja eksperci podkreślali, by przy powrocie do szkół postawić na relacje, odpuścić ocenianie i sprawdziany. Tak było w wielu szkołach podczas nauki hybrydowej. Teraz, tuż przed zakończeniem roku szkolnego, ten element stacjonarnej szkoły powraca. Agnieszka, nauczycielka pracująca w liceum, przyznaje: - "Tydzień ulgi" się skończył. Uczniowie boją się sprawdzianów. Już są zapowiedziane. Choć nie wszędzie tak będzie. - Ocen mamy po zdalnych lekcjach wiele: 7-10 na ucznia, więc już nie planuję żadnych nowych obowiązkowych testów - mówi Lidia Różacka. - Jeśli chodzi o sprawdziany, to wiele zależy od szkoły, dyrekcji i nauczycieli - mówi nam Aleksandra, nauczycielka pracująca w liceum. - U nas większość szuka innych form oceny lub bazuje na ocenach z okresu nauki zdalnej. Ale są też tacy, którzy robią sprawdziany zgodnie z planem - dodaje. Stacjonarnie-niestacjonarnie W Szkole Podstawowej nr 1 w Kartuzach również oceniania nie będzie. Dyrektor tej placówki, Dariusz Zelewski, przyznaje, że już w trakcie nauki hybrydowej nawet ci uczniowie, którzy mieli mieć zajęcia z domów, mieli je organizowane w terenie. - W naszej szkole od dwóch tygodni staraliśmy się tak zorganizować zajęcia, by większość odbywała się stacjonarnie. Uczniowie uczą się w dwóch budynkach, co sprawia, że było bezpiecznie. W budynku było 50 procent zajęć, a poza budynkiem z nauczycielem drugie 50 - wyjaśnia nam dyrektor szkoły. Dodaje, że zajęcia dzięki takiej różnorodności i braku sprawdzianów są realizowane bez strachu uczniów. - Obecny tydzień większość uczniów jest w terenie: mają lekcje muzealne, pikniki, wycieczki do kina, teatru. Uczniom i nauczycielom towarzyszą także rodzice, którzy chętnie włączyli się w taką formę zajęć - dodaje dyrektor. - Na wakacje pójdziemy z czystymi głowami. O to chodziło, by czas pandemii przepracować - podsumowuje.