- Wszyscy zmagamy się z cenami gazu czy prądu - przyznaje w rozmowie z Interią dr Tomasz Zieliński, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego. W ostatnim czasie poradnie rodzinne zaczęły zgłaszać się do Federacji, informując, jak duży jest to problem. - Jako Porozumienie Zielonogórskie zainteresowaliśmy się tematem. Korespondowałem z ministrami, aby coś na to zaradzić, spytano mnie o skalę. Zrobiłem więc ankietę - mówi lekarz. W badaniu wzięło udział ponad 500 podmiotów POZ, ankiety wciąż spływają. Na ten moment z grupy poradni, które używają gazu, 24,3 proc. zgłasza problem z nowymi cenami. Podwyżki wahają się od 54 proc. do nawet 900 proc., najczęściej wynoszą od 200 do 300 proc. Porozumienie Zielonogórskie spytało też o ceny prądu. - Już ponad 10 proc. ankietowanych dostało informację o podwyżce cen prądu - od 10 do 373 proc., zwykle 80-150 proc. - mówi nam dr Zieliński. Odczuła to m.in. Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarka rodzinna z Białegostoku: - Płaciłam za prąd około 400 zł. Teraz, po nowemu, zapłaciłam 1500 złotych - mówi Interii. Przychodnia zapowiada zamknięcie Podwyżki są na tyle dużym problemem, że niektóre przychodnie zapowiadają likwidację. Tak jest w przypadku Przychodni Specjalistycznej GUTMED sp. z o.o. w Poznaniu. Poradnia zatrudnia 25 osób: lekarzy - specjalistów, pielęgniarki, rejestratorki. W sumie korzysta z niej ok. 15 tys. pacjentów. Firma od 10 lat ma własny piec i rozlicza się samodzielnie. Obecnie miesięczny koszt opłat za gaz to ponad 8 tys. zł. - Jeżeli ceny gazu i prądu będą tak wysokie, nosimy się z zamiarem likwidacji firmy - mówi Irena Gut, prezes zarządu, cytowana w komunikacie Porozumienia Zielonogórskiego. - Jest nam bardzo trudno w takich warunkach prowadzić działalność. Bez żadnego wsparcia i pomocy nie damy rady. Nie można tak traktować poradni zdrowotnych - dodaje Irena Gut. W trudnej sytuacji jest również poradnia z Lublina prowadzona przez Teresę Dobrzańską-Pielichowską. - Przyszedł nam właśnie rachunek za grudzień. Porównując miesiąc do miesiąca, w zeszłym roku za gaz płaciłam 800 zł, teraz 3 tysiące. Podwyżka jest porażająca - komentuje w rozmowie z Interią. Ochrona przed wysokimi cenami gazu Jest światełko w tunelu. Jak wskazuje dr Tomasz Zieliński, dzięki działaniom ministra zdrowia do ustawy wspierającej podmioty użyteczności publicznej w sprawie kosztów gazu dopisane zostały również przychodnie POZ. Według założeń tego projektu szkoły, żłobki, przedszkola, noclegownie, szpitale, a także przychodnie udzielające świadczeń w ramach umowy z NFZ będą płaciły za gaz według takich samych stawek, jak odbiorcy indywidualni. Ustawa przeszła przez Sejm i obecnie czeka na rozpatrzenie Senatu. - Pozostaje jeszcze pytanie co z prądem, te podwyżki również są uciążliwe dla POZ - zauważa dr Zieliński. I ocenia: gdyby przychodnie same musiały ponosić drastycznie zwiększone koszty gazu i prądu, odbiłoby się to na pacjentach. - Trzeba byłoby ograniczyć liczbę świadczeń, bo jeżeli NFZ nie zwiększa finansowania, a mamy jeszcze inflację, laboratoria podnoszą ceny, to będziemy wykonywać po prostu mniej badań. To może się też odbić na zatrudnieniu personelu medycznego, na pewno część poradni POZ będzie zastanawiać się nad redukcją etatów - zapowiada nasz rozmówca. "Ucierpią pacjenci" - W mojej ocenie nawet, jeśli ustawa wejdzie w życie, nadal te koszty w nas uderzą. Z moich obliczeń wynika, że wówczas w poradni za gaz zapłacimy i tak dwa razy więcej, niż płaciliśmy wcześniej - zauważa Teresa Dobrzańska-Pielichowska. Zapowiada, że będzie musiała obliczyć wszystkie koszty i szukać oszczędności. - Na pensjach i pracownikach oszczędzać nie mogę, bo rąk do pracy i tak brakuje. Bardzo możliwe, że będziemy musieli ograniczyć diagnostykę, oszczędności w tym momencie można robić tylko na badaniach. To będzie bardzo trudne, ucierpią pacjenci - podkreśla Dobrzańska-Pielichowska. W sprawie podwyżek do premiera zaapelowała prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia Bożena Janicka. Ostrzegła, że jeśli rząd nie podejmie działań interwencyjnych, dostępność do świadczeń medycznych będzie zagrożona.