"W związku z gwałtownym rozprzestrzenianiem się choroby COVID-19 zwracamy się z prośbą o zgłaszanie się wolontariuszy do pracy w oddziałach covidowych" - czytamy na stronie Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. L. Rydygiera w Toruniu. Szpital ten od poniedziałku zwiększył liczbę łóżek dla pacjentów z COVID-19 ze 100 do 112. - Już dzisiaj wszystkie są zajęte i obsługiwane przez personel medyczny naszego szpitala. Jest jednak dużo prac dodatkowych, które nie wymagają wykształcenia medycznego - i dlatego poszukujemy wolontariuszy - mówi Interii rzecznik prasowy szpitala, dr Janusz Mielcarek. - Około 20 osób wysłało już do nas maila z chęcią pomocy w ramach wolontariatu przy pacjentach z COVID-19. Są to osoby zaszczepione lub ozdrowieńcy. Dla bezpieczeństwa tych osób konieczna jest jednak weryfikacja, czy rzeczywiście woluntariusze przebyli zakażenie COVID-19. Prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu część z nich będzie mogła zacząć pracę. Pozostali dołączą do nas w przyszłym tygodniu - dodaje dr Mielcarek. Jak będzie przebiegał wolontariat? - Czas wolontariatu każdej osoby będziemy ustalać indywidualnie. Niektórzy deklarują, że mogą przyjść na trzy godziny dziennie, inni nawet na osiem. Oczywiście wolontariusze otrzymają, jak cały personel, środki ochrony osobistej. Takie osoby są na wagę złota, bo nawet zwyczajne bycie z chorymi, krótka rozmowa, bezpośredni kontakt są pacjentom bardzo potrzebne - podkreśla rzecznik prasowy szpitala. Ostrołęka oczekuje na zgłoszenia Podobny apel wystosowały władze Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego im. dr. Józefa Psarskiego w Ostrołęce. "W związku z dużą ilością pacjentów zakażonych COVID-19 w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym im. dr. Józefa Psarskiego oraz w Szpitalu Tymczasowym, dyrekcja zwraca się z prośbą o zgłaszanie się wolontariuszy chętnych do pracy z ww. pacjentami" - czytamy na stronie szpitala. Anna Kędzierska, p.o. kierownika Działu Służb Pracowniczych i Płac MSS w Ostrołęce poinformowała Interię, że szpital od wielu lat korzysta z pomocy wolontariuszy. I dodaje, że poszukiwani obecnie wolontariusze będą pomagać pacjentom w codziennych czynnościach - toalecie, jedzeniu, ubieraniu się. Wolontariusze z wykształceniem medycznym natomiast będą dodatkowym wsparciem pracującego personelu medycznego. - W chwili obecnej oczekujemy na zgłoszenia. Zgłaszające się osoby deklarują w jakim wymiarze i przez jaki okres czasu wyrażają chęć świadczenia pomocy - dodaje Anna Kędzierska. Zielona Góra wolontariuszy zaszczepiła W szpitalu tymczasowym utworzonym przy Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze już tacy wolontariusze pracują. Znajduje się w nim 180 łóżek dla pacjentów z COVID-19, w tym 40 respiratorowych. - Obsadę do tego szpitala mamy, to w większości nasz personel medyczny. W tej chwili poszukujemy lekarzy, szczególnie anestezjologów. Pozostała załoga jest skompletowana. Są też wśród nich wolontariusze - przede wszystkim studenci ostatnich lat medycyny na Uniwersytecie Zielonogórskim, a także osoby niemedyczne - mówi Interii Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka prasowa szpitala. Podkreśla, że wolontariusze niemedyczni nie są dopuszczani do pracy bezpośrednio przy pacjentach. - Pomagają przy sprawach organizacyjnych, technicznych czy też porządkowych - wymienia. Co więcej, chętne osoby z tej grupy miały możliwość zaszczepić się razem z grupą zero. - Z tego, co mi wiadomo, większość wolontariuszy z tej możliwości skorzystała - podsumowuje. Ekspert: Wolontariusze tak, ale do zwykłych szpitali Dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do walki z COVID-19, mówi Interii, że pomysł zatrudniania wolontariuszy jest dobry, ale powinni oni pomagać w zwykłych szpitalach, a nie przy pacjentach zakażonych koronawirusem. - Wolałbym ściągnąć studentów i wolontariuszy do szpitali niecovidowych, a w zamian personel z takich placówek przesunąć do szpitali walczących z koronawirusem - tłumaczy dr Grzesiowski. I dodaje, że do pomocy można byłoby włączyć chociażby zakonników czy też więźniów. - Zakonnica może pracować na oddziale interny, do pomocy opiekuńczej. Osoby duchowne są przecież z natury nastawione na opiekę. Zresztą już w trakcie pierwszej fali zakony oferowały swoją pomoc w szpitalach - przypomina ekspert. - Więźniów natomiast zatrudniamy w szpitalach od dawna. Wiadomo, że mordercy nikt nie wpuści na oddział - bierze się ludzi, którzy mają wyroki za sprawy ekonomiczne, wypadki samochodowe. To są zwyczajni ludzie, którzy mogą pomóc na przykład przy transporcie, obracaniu pacjentów, toalecie, karmieniu - wymienia lekarz. - Każde ręce są do czegoś potrzebne - podsumowuje. Rozlicz pit online już teraz lub pobierz darmowy program