Magdalena Raducha, Interia: Według szacunków GUS do 2050 roku 40 proc. polskiego społeczeństwa będą stanowiły osoby po 60. roku życia. Blisko 68 proc. z nich może wymagać opieki długoterminowej. Jednocześnie cały czas słyszymy o kolejkach do placówek, które świadczą takie usługi. Czy w tym kontekście te dane powinny niepokoić? Dr Andrzej Lejczak, prezes Krajowej Izby Domów Opieki: - Powinny uświadomić, że będziemy potrzebowali dużej liczby domów opieki. I musimy do tego dążyć, dokonać też pewnych zmian. Wiemy, że już dziś, w roku 2023, mamy w Polsce około 10 milionów ludzi po 60. roku życia. Za 10 lat dołączy do tej grupy kolejne 15 milionów osób, które teraz są po 50. roku życia. Ten proces starzenia się już intensywnie postępuje i wiele osób już zostało przeprowadzonych do placówek opieki długoterminowej. Ile takich placówek mamy w Polsce? - Samych domów pomocy społecznej jest 827. To instytucje, które od lat funkcjonują w polskich powiatach i gminach, a swoją działalność opierają na ustawie o pomocy społecznej. Mają one sześć różnych profilów i przebywa w nich ponad 85 tys. mieszkańców z czego prawie 60 proc. to osoby starsze. Czyli ponad 50 tys. osób. - Tak, i to są osoby, które tam żyją i doczekują w nich kresu swojego życia. Druga grupa instytucji opieki to zakłady opiekuńczo-lecznicze i zakłady pielęgnacyjno-opiekuńcze. Jest ich w Polsce ponad 600 i posiadają około 40 tys. łóżek. Celem działalności tego typu placówek jest poprawa kondycji zdrowotnej przebywających w nich podopiecznych. Trafia tam osoba, która nie nadaje się do bezpośredniej hospitalizacji, ale jej stan zdrowia nie pozwala funkcjonować w warunkach domowych lub placówce typu DPS. Te zakłady podlegają pod Ministerstwo Zdrowia. I to są zazwyczaj placówki państwowe, zgadza się? - Domy pomocy społecznej tak, zakłady opiekuńczo-lecznicze i pielęgnacyjno-opiekuńcze też, ale w tej grupie istnieją i takie zakładane przez przedsiębiorców. Natomiast w każdym, nawet państwowym zakładzie, za opiekę trzeba zapłacić. Jest to zazwyczaj 70 proc. dochodu pensjonariusza lub pacjenta, resztę w przypadku ZOL i ZPO finansuje NFZ, a w przypadku DPS różnice dopłaca rodzina lub gdy nie ma takiej możliwości dopłacić może też gmina. Mimo to pewne koszty osoba starsza lub jej rodzina muszą ponieść. Mamy jeszcze sektor prywatny, czyli domy seniora lub inaczej domy opieki. Oferują całodobową opiekę dla osób starszych. Zezwolenie na założenie takiego domu wydaje wojewoda. Mamy ponad 800 tego typu placówek, niemal w każdym powiecie. Łącznie posiadają około 30 tys. łóżek. Istnieją także jeszcze rozwiązania hybrydowe o charakterze częściowo komercyjnym, czyli domy, które przyjmują też część pacjentów na podstawie skierowania ośrodków pomocy społecznej. Takich placówek mamy około 70 i są to niepubliczne domy pomocy społecznej. Rosnące kolejki do placówek opiekuńczych. Zarówno publicznych, jak i prywatnych To nam daje łącznie blisko 2300 placówek, to dużo czy mało? - Odpowiem odnosząc się do danych z czasu pandemii koronawirusa. Wówczas nastąpił pewien regres, rodziny nie chciały umieszczać w takich placówkach swoich bliskich. Z raportu MRiPS wynika, że pod koniec 2020 roku w domach pomocy społecznej zajętych było około 79 tys. łóżek, co oznacza, iż około 6 tys. pozostawało wolnych. To był historyczny, aczkolwiek krótki moment. Obecnie znowu zauważamy rosnące kolejki do placówek opiekuńczych. Do wszystkich, zarówno publicznych jak i prywatnych. To oznacza, że już dziś jest ich zdecydowanie za mało. Już teraz mamy niewystarczającą liczbę łóżek w tych miejscach. Dodatkowo, tak jak pani zauważyła, nałożą się nam na to zmiany demograficzne. Możemy się jednak na nie przygotować. W jaki sposób? - Coraz aktywniej wdrażana jest idea deinstytucjonalizacji sektora opieki, czyli przesunięcia akcentów z opieki świadczonej w różnych domach pomocy i zakładach na opiekę świadczoną w środowisku lokalnym. Uważamy jednak, że w kontekście osób starszych jest to nietrafione. Sektor szeroko rozumianej opieki należy wzmacniać wielokierunkowo. Najlepszym pomysłem byłoby publiczne wsparcie sektora prywatnego. W krajach rozwiniętych pod tym względem pomyślano o tym, aby tworzyć różnorodne fundusze celowe i dotować tego typu instytucje. Tak powinno być też u nas. W Polsce w sektorze profit, czyli w domach seniora, konieczna jest pełna odpłatność za pobyt. Dzisiaj średni abonament w placówce całodobowej opieki wynosi od 4 do 5 tys. złotych. Zdarzają się jednak i takie, w których jest to koszt 12 tys. złotych miesięcznie. Wydaje się, że niewielu dzisiejszych emerytów stać na taką usługę. - Zdecydowanie jest to problem. Niemniej jednak to właśnie rynek usług komercyjnych jest tym rozwijającym się. Tylko w ubiegłym roku powstało 50 nowych domów opieki. Dla porównania, na palcach jednej ręki można policzyć ile DPS-ów zostało utworzonych w ciągu ostatnich 10 lat. Rynek usług publicznych zatrzymał się. I nikt nie chce nowych tego typu placówek otwierać. Przez to też część osób szuka miejsc w jeszcze jednej grupie domów opieki. Być może robi to nieświadomie, ze względu na atrakcyjną cenę. A nikt nie kontroluje, co się w tych miejscach dzieje. To znaczy? - Wszystkie placówki o których wspomniałem są pod nadzorem stosownych ministerstw oraz posiadają wpisy w rejestrach wojewódzkich. Zdarzają się jednak rozwiązania, które funkcjonują w opiece długoterminowej jako długoterminowa opieka rehabilitacyjna bądź sanatoryjna, zapewne z powodu chęci uniknięcia podatków czy spełniania konkretnych wymogów. I tych placówek, które rzekomo opiekują się seniorami, nikt z góry nie nadzoruje. One też nie podążają według określonych standardów, świadczą usługi w sposób nieprofesjonalny. Kontrolerzy NIK w 2021 roku policzyli, że takich miejsc mamy w Polsce co najmniej 120. Uważamy, że te dane są niedoszacowane, realnie może ich być ponad 200. To właśnie tam dochodzi często do patologii, o których słyszymy w mediach. Dlatego niezwykle ważne jest to, aby zweryfikować placówki pod kątem legalności. Gdzie możemy to zrobić? - Nasza Izba utworzyła Krajowy Rejestr Domów Opieki. Zewidencjonowaliśmy wszystkie instytucje opieki i nazwaliśmy je w prosty sposób. Jest też geolokalizacja dla ułatwienia poszukiwań. Na ile było to potrzebne niech świadczy fakt, iż nawet osoby związane z MRiPS zauważyły naszą inicjatywę i zyskała ona uznanie. Wszystkie legalne działające podmioty z branży opieki długoterminowej zostały zebrane w jednym miejscu. To pierwszy krok. Co dalej? - Domy opieki są otwarte, działają na zasadzie pełnej transparentności. Zachęcamy aby weryfikować placówki, porozmawiać z personelem, sprawdzić bezpośrednio jak taki obiekt funkcjonuje. Dowiedzieć się i zadać pytania o świadczenia u źródła. To ważne, bo nasi bliscy mogą tam zostać do końca dni. Decyzja powinna być podejmowana wspólnie przez całą rodzinę. I nie powinna być odkładana na ostatnią chwilę lecz rozważne z uwzględnieniem wszystkich "za" i "przeciw". Niestety najczęściej rodziny szukają placówki "na już". "Przeprowadzenie" do domu opieki. "Tej decyzji towarzyszy zawsze obawa, być może też wstyd" Zwlekanie może być związane z kwestiami finansowymi, ale zdaje się, że nie tylko. - To prawda. Takiej decyzji towarzyszy zawsze jakaś obawa, być może też wstyd. My staramy się to nieco "odczarować". Do domów opieki już nie "oddaje się" starszych osób, je się tam przeprowadza. W większości są to już miejsca, w których profesjonalna kadra godnie zaopiekuje się osobami w wieku podeszłym i stanowić może ciekawszą alternatywę niż samotność w domu. Zmiany społeczne powodują, że żyjemy coraz szybciej, pracujemy dłużej i nawet dokładając jak największych starań w realizacji samodzielnej opieki może na ku temu zabraknąć czasu, sił oraz niezbędnej wiedzy. A co z opieką domową? - Ją również należy rozwijać. Mamy takie świadczenie jak pielęgniarska opieka długoterminowa zakontraktowane przez NFZ. Największy świadczeniodawca w Polsce obsługuje zaledwie 5 tys. seniorów. To kropla w morzu potrzeb. Jestem orędownikiem świadomego wyboru tego, gdzie chcemy jesień życia spędzić - w domu, czy w placówce. Wiem też jednak, że pobyt w domu pomocy może być zbawienny i terapeutyczny. Osoba starsza jest włączana w aktywność społeczną, której niezwykle potrzebuje. I coraz więcej osób będzie tych placówek szukać? - Tak przewidujemy, widząc, jak starzeje się nasze społeczeństwo. Bez rozwoju sektora prywatnego nie będziemy jednak mieli dobrych wieści na przyszłość dla naszych seniorów. To on się rozwija najbardziej dynamicznie i należy go wspierać w każdy możliwy sposób, także poprzez dotowanie ze środków publicznych. Ułatwi to dostęp do tych miejsc dla osób będących w trudniejszej sytuacji finansowej. Oznacza to, iż przed nami jeszcze dużo pracy do wykonania. Pamiętajmy i miejmy świadomość, że wszystkich nas ten problem może też kiedyś będzie dotyczyć. I tak jak zbudujemy sobie ten sektor obecnie - taką przyszłość zastaniemy.