Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia z dnia 22 grudnia obowiązkowi szczepień przeciwko COVID-19 podlegają osoby wykonujące zawód medyczny w podmiotach leczniczych oraz inni pracownicy zatrudnieni w tych podmiotach; farmaceuci i osoby zatrudnione w aptekach i punktach aptecznych; a także studenci kształcący się na kierunkach przygotowujących do wykonywania zawodu medycznego. Te osoby muszą poddać się szczepieniu, którego efektem będzie otrzymanie unijnego certyfikatu COVID do dnia 1 marca 2022 roku. Obowiązek stosuje się także do osób, u których do tego dnia upłynie więcej niż sześć miesięcy od uzyskania pozytywnego wyniku testu w kierunku COVID-19 (ozdrowieńcy). Obowiązkowe szczepienia medyków. Co im grozi, jeśli odmówią? W rozporządzeniu jednak nie ma mowy o tym, co zrobić, jeśli mimo obowiązku objęta nim osoba nie zaszczepi się przeciw COVID-19. Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarka rodzinna prowadząca poradnię w Białymstoku, mówi Interii: - Nie ma żadnych wytycznych, nikt nie wie, co ma robić. Ja na szczęście mam problem z głowy, bo u mnie wszyscy są zaszczepieni. Jesteśmy punktem szczepień od lat, personel medyczny nie może podważać słuszności szczepienia, to niedopuszczalne. U nas nawet pani sprzątająca jest zaszczepiona. - To nie jest problem, który dotyczy małych przychodni - ocenia. - Tam, gdzie były nieposzczepione osoby, to przechorowały solidnie, a później się zaszczepiły. Niektóre z nich też po zachorowaniu zmarły - dodaje Zabielska-Cieciuch. Konsekwencje dla niezaszczepionych? Zdecyduje dyrektor Ministerstwo Zdrowia przekazało Interii, że to dyrektor danej placówki będzie podejmował decyzje dotyczące konsekwencji służbowych dla niezaszczepionego pracownika. Co zrobią dyrektorzy i kierownicy placówek medycznych? - Szczerze? Nie wiem - mówi Interii dr Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. S. Żeromskiego w Krakowie i członek Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej. - Po pierwsze, ja nie mam narzędzi prawnych do kontrolowania tego faktu. Pracownik może mi powiedzieć, że jest zaszczepiony, a może wcale nie być, przy czym ja nie mogę od niego żądać okazania certyfikatu - wskazuje dr Friediger. Ten problem zauważa też dr Michał Sutkowski, lekarz rodzinny z Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. - Czy kierownik placówki dostanie narzędzia do sprawdzania tego, czy personel medyczny jest zaszczepiony czy nie? Na ten moment nie mamy takiej możliwości - podkreśla lekarz. Brak szczepienia przeciw COVID-19? Możliwe zwolnienia - Każdy pracownik ochrony zdrowia jest potrzebny, wszystkie ręce do pracy są istotne. Nie mamy dobrobytu, a ogromne deficyty - przypomina dr Michał Sutkowski. I dodaje, że nie jest jednak za tym, by "deficytami tłumaczyć nieodpowiedzialność niektórych osób". - Na pewno będzie pewna grupa, która przed 1 marca nie zaszczepi się. Ze swojej strony powiem, że jeśli osoba pracująca w ochronie zdrowia nie chce się zaszczepić, neguje taką konieczność, to ja osobiście skłaniałbym się ku temu, by z taką osobą rozwiązać umowę - mówi lekarz. - Z drugiej strony, czując pewną odpowiedzialność za tego typu posunięcia, muszę zdawać sobie sprawę, że w takim momencie pozbawiam pacjentów osoby, która stanowi pewne zagrożenie epidemiologiczne, ale przy "gasnącej pandemii" może ma to już mniejszy sens? Każdą sytuację trzeba rozważyć indywidualnie, bo zwolnienie wszystkich niezaszczepionych może doprowadzić do paraliżu - ocenia. Zwalniać pracowników nie zamierza dr Jerzy Friediger. - Nie biorę w ogóle pod uwagę możliwości zwalniania niezaszczepionych pracowników, z bardzo prostego powodu - natychmiast sąsiedni szpital tych medyków przechwyci. Rąk do pracy brakuje i ja nie mogę pozwolić na to, aby było ich jeszcze mniej. Utrzymanie ciągłości pracy szpitala jest najważniejsze - podkreśla. Ministerstwo zdrowia mówi o karach finansowych Gdy spytaliśmy Biuro Komunikacji Ministerstwa Zdrowia, co stanie się z niezaszczepionym personelem medycznym, odpowiedziano nam: "Niezastosowanie się do określonych zakazów, nakazów i ograniczeń, wprowadzanych w czasie epidemii, sankcjonują regulacje zawarte w ustawie w rozdziale 8A - Kary pieniężne ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (Dz. U. z 2021 r. poz. 2069 i 2120)". "Z regulacji tych m.in. wynika, że kto w stanie epidemii nie stosuje się do obowiązku, o którym mowa w art. 46 ust. 4 pkt 7 ustawy, ustanowionego w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 20 marca 2020 r. w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu epidemii (Dz. U. poz. 491 z późn. zm.), podlega karze pieniężnej" - dodano. Art. 48a ust. 1 pkt 5 wspomnianej ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych z 2008 roku zakłada kary pieniężne w wysokości od 5 tys. do 10 tys. zł za niezastosowanie się do obowiązku szczepienia. Kary wymierza, w drodze decyzji administracyjnej, państwowy powiatowy inspektor sanitarny i państwowy graniczny inspektor sanitarny. Kara za brak szczepienia? Brak pewnych przepisów - Lekarz zapłaci kilka tysięcy i będzie dalej pracował? To nie rozwiązuje sprawy - ocenia dr Michał Sutkowski. - A jak ktoś nie zapłaci, to natychmiast pójdzie do innego zakładu pracy. Do dyrektora czy kierownika, który nie będzie nakładał kar finansowych za brak szczepienia. Nie jest to rozwiązanie, które rozumiem - stwierdza lekarz. I wskazuje na jeszcze jedną kwestię. - Zauważmy, że te kary wynikają z ustawy, na którą można powoływać się w wielu przypadkach w czasie pandemii. Przypomnijmy, że zdarzały się już takie sytuacje, w których ktoś wszedł bez maski do sklepu, próbowano mu nałożyć karę, odwołał się do sądu i kary nie zapłacił. Więc teraz, jeśli lekarz odwoła się do sądu i wygra, to kto zajmie się odszkodowaniem? Minister, czy pracodawca? A jeśli pracodawca, to skąd ma wziąć na to pieniądze? - pyta dr Sutkowski. "Na początku przyszłego tygodnia pojawi się dokładna interpretacja przepisów ze strony Ministerstwa Zdrowia" - poinformowało nas Biuro Komunikacji MZ. - Jest to ważne, żeby te interpretacje się pojawiły i dość precyzyjnie mówiły, jak egzekwować ten obowiązek szczepień. Inaczej będzie to prawo martwe, które nie wzbudzi respektu - podsumowuje dr Michał Sutkowski.