Klasy I-III szkół podstawowych 4 maja wracają do nauki stacjonarnej. Dwa tygodnie później, 15 maja (a w zasadzie 17, bo 15 to sobota), uczniowie z klas IV-VIII i uczniowie szkół średnich będą mogli wrócić do szkół w trybie hybrydowym. 29 maja natomiast (w praktyce 31) wszyscy uczniowie wrócą do nauki w trybie stacjonarnym. O tym, jak powrót do szkół można zorganizować i jak w praktyce może on przebiegać, opowiada Sylwia Żmijewska-Kwiręg, członkini Zarządu Fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej, szefowa programu "Szkoła uczącą się", nauczycielka i mama dwójki dzieci w wieku szkolnym (6 klasa SP i 1 klasa technikum). Ekspertka podkreśla, że o powrocie do szkół warto od początku myśleć całościowo. - Wiemy już, że wszystkie dzieci wrócą do szkoły pod koniec maja. Nie ma co planować osobno przyjścia klas I-III, później klas IV-VIII. Nie zastanawiajmy się nad tym, że najpierw część będzie uczyć się hybrydowo, a później wszyscy stacjonarnie. Myślmy o szkole stacjonarnej już teraz i w kontekście całej społeczności szkolnej - podkreśla Sylwia Żmijewska-Kwiręg. Do jakiej szkoły wracamy? Realizacja podstawy programowej vs potrzeby uczniów Pierwszym elementem powrotu, na który ekspertka zwraca uwagę, to wzmocnienie lub stworzenie na nowo relacji wśród nauczycieli i nauczycielek, a także między nauczycielami a dyrekcją. - Teraz jest czas na rozmowy o tym, do jakiej szkoły wracamy i po co? Ogólnie, ale także z myślą o tej szkole, w której pracujemy. Jakie mamy obawy, oczekiwania i pomysły? Jak my jako szkoła chcemy funkcjonować przez najbliższe półtora miesiąca i po wakacjach? Co tak naprawdę jest dla nas wszystkich najważniejsze? - wymienia ekspertka. I podkreśla: - W tych dniach ważny jest spójny, wspólnie wypracowany komunikat do uczniów i rodziców. Zauważa, że oczywiście będą szkoły, w których dyrektor powie: "Słuchajcie, dla nas najważniejsze jest zrealizowanie podstawy programowej". - Wtedy nauczyciele tak właśnie będą pracować z uczniami, często w sprzeczności z samymi sobą. Zupełnie inne efekty wywoła wyraźny głos lidera szkoły: teraz zajmujemy się tylko naszymi uczniami, obserwowaniem ich potrzeb, reakcji i szukaniem patentów na to, co zaobserwujemy. Edukację według programu odłóżmy lub prowadźmy ją inaczej, niż do tej pory, podążając za uczniem. Odważna postawa dyrektora może w dużym stopniu zdjąć napięcie i presję, które towarzyszą nam wszystkim w związku z powrotem - podkreśla ekspertka CEO. Współpraca nauczycieli i lidera szkoły - Jeszcze lepiej, jeśli taka decyzja będzie wynikiem szczerej rozmowy w gronie pedagogicznym, a nie "poleceniem z góry". To okazja do wzmacniania wspólnoty, w której możemy podejmować odważne kroki i w nich się wzajemnie wspierać. Ważni są uczniowie, ale ważni też są nauczyciele i ich poczucie bezpieczeństwa, wpływu oraz sensu swojej codziennej pracy. W wielu szkołach, z którymi w Centrum Edukacji Obywatelskiej współpracujemy, tak już się dzieje - dodaje Sylwia Żmijewska-Kwiręg. - Warto też pamiętać, że wszyscy trochę przywykliśmy do zdalnej pracy, nauczyciele także. Będą teraz musieli na nowo odnaleźć się w szkole, wśród uczniów. To może być trudny powrót dla niektórych. I to jest w porządku, że oni się tego powrotu obawiają. Miejmy, jako dyrektorzy, współpracownicy, ale także rodzice, jakieś tego zrozumienie - podkreśla. Ekspertka pytana, jak przygotować nauczycieli na ten powrót do szkół, odpowiada: - Nie da się. To jest proces, na dodatek taki, który w mojej ocenie się nie kończy. Każdy dzień przyniesie coś nowego, cały czas pedagodzy będą się uczyć podejścia do nowych sytuacji. Ale można na pewno się wzmocnić na ten czas, stworzyć bezpieczne warunki. Uczniowie, ich dobrostan Wielu uczniów i uczennic mówi, że nie chce wracać do szkoły. Ekspertka CEO zauważa, że mają różne obawy, nie rozumieją też, po co. - Sama mam dzieci, które wprawdzie cieszą się na powrót, ale wyczuwam w nich pewne napięcie, nienazwany niepokój. Mają też duże oczekiwania z tym powrotem związane: że będzie inaczej, lepiej. A jednocześnie zupełnie nie wiedzą, co je w szkole spotka. Czy to będzie przyjemne? - To my dorośli - rodzice, nauczyciele - musimy zadbać o emocje uczniów. Komunikować, gdzie i po co wracają. Co się w szkole będzie działo, czego tam nie doświadczą. Co może być trudne, a co dobre. O szkole nie można myśleć i mówić tylko w kontekście lekcji, podręczników i tradycyjnego nauczania. Ważniejsze jest zadbanie o relacje, dobrostan i komunikację między wszystkimi członkami społeczności szkolnej - podkreśla ekspertka. Zauważa, że wiele szkół deklaruje, że na początku nie będzie u nich lekcji sensu stricte. - Stawiają na reintegrację. Chciałabym, żeby tak było wszędzie - dodaje. Jakie lekcje? Ekspertka podkreśla: - Lepiej tworzyć sytuacje, w których dzieci mogą bezpiecznie spotkać się z rówieśnikami, wspólnie porobić coś, co lubią, co jest dla nich ważne. Na pewno dobrym pomysłem jest przeniesienie zajęć na dwór, aby młodzi mogli być razem, w grupach, ale poza szkolnymi murami. Będą się mogli poznawać na nowo ze sobą, ale też z nauczycielami. Warto zastanowić się nad odłożeniem podręczników na bok, chociaż na moment. - Jeśli jednak zdecydujemy się na prowadzenie typowych lekcji, to powinny one też tworzyć interakcję. Rozmowy, wspólna praca, wzajemne uczenie się, okazja do refleksji i zadawania pytań to praktyczna lekcja rozwijająca społeczne kompetencje, których deficyty na pewno zaobserwujemy przy pierwszych spotkaniach z uczniami. Sprawdziany i kartkówki. "Rekomendujemy, by ich nie robić" Co ze sprawdzianami i kartkówkami? Wielu uczniów i rodziców ma obawy, że będzie ich masa, o czym pisaliśmy w Interii. - One nie zniknęły w trakcie zdalnej nauki. Nie widzę więc argumentów, dla których nagle powinno się to wzmocnić i masowo testować wiedzę dzieci. Jako organizacja rekomendujemy, by sprawdzianów teraz nie robić. Dawno uczniowie nie byli w sytuacji, w której w klasie, w szumie i stresie, musieliby pisać test. To może odebrać im pewność siebie, zakłócić koncentrację, zniechęcić do szkoły, w której czują się kontrolowani. - Jeśli jednak już robić sprawdziany, to na pewno nie takie, które kończą się oceną i są formą udowadniania, "czego uczeń nie umie". Lepiej sprawdzić, co uczniowie potrafią, bez oceniania, choć z docenieniem, np. zapraszając ich do tworzenia zadań z wybranych działów czy tematów oraz organizując dyskusje wokół kluczowych zjawisk, w czasie których będą mogli odwołać się do zdobytych umiejętności i wiedzy - proponuje ekspertka. - Uważam, że najwięcej możemy dowiedzieć się o uczniach przyglądając się im, rozmawiając z nimi, dając im możliwość wykazania się w małych zadaniach, pracy w grupie. Pozwoli to też mniej odczuć samym uczniom, że w tym czasie między nimi pojawiły się być może większe różnice w osiągnięciach. A nauczyciele to dostrzegą poprzez te nietypowe sytuacje uczące i na pewno będą wiedzieli, jakie kroki podjąć - dodaje. "Pozwólmy sobie próbować" - Najbliższe tygodnie to czas na to, by próbować. Akceptować ewentualne błędy. Podejmować decyzje, ale także je zmieniać - zachęca Sylwia Żmijewska-Kwiręg. - Wchodzimy w sytuację niepewną, może jeszcze bardziej, niż kiedy zaczynała się zdalna szkoła. Dużo mniej wiemy o tym, jacy wrócą do szkoły uczniowie. Musimy sobie przede wszystkim z tymi wyzwaniami na początek poradzić. Zachęcamy w Centrum Edukacji Obywatelskiej do wybrania priorytetów. Nie ma co ustawiać sobie nieosiągalnych celów. Do wszystkiego małymi krokami dojdziemy - uspokaja ekspertka. - Tu szczególnie apeluję, jako rodzic, do innych rodziców, byśmy w trosce o nasze dzieci zgodzili się na taką szkołę, w której może najmniej będzie właśnie... szkoły - dodaje. Do jakiej szkoły wracamy? - Szkoła, do której wrócimy, będzie inna. Wierzę, że będzie to bardziej uważna szkoła. Ten okres zdalny dostarczył nam dużo wniosków dyrektorskich, nauczycielskich, ale też rodzicielskich. Mamy większą wiedzę, czego tej szkole brakuje, co się sprawdza a co nie. To będzie też, mam nadzieję, szkoła odporniejsza i bardziej elastyczna - nawet jak przyjmiemy jakieś priorytety i cele, to rzeczywistość będzie to weryfikowała. I to dobrze, bo tak powinno być. Szkoła musi nadążać za zmianami i się do nich dostosowywać. Wierzę też w to, że to będzie szkoła, w której dużą rolę odgrywać będą relacje - nie tylko między uczniami, ale także uczniów z nauczycielami, oraz dyrekcji z gronem pedagogicznym - mówi ekspertka. - I na koniec, wierzę głęboko we wszystkich, do tej szkoły wracających - w uczniów i uczennice, w nauczycielki i nauczycieli, w szkolnych liderów. Damy radę! Przy odrobinie odwagi, współpracy i uważności na każdego i każdą w szkole - podsumowuje.