Na święta do Polski. Lekarze: Obostrzenia uchylają furtkę wirusowi
Święta Bożego Narodzenia już za kilka dni, a to oznacza, że mieszkający poza granicami kraju Polacy właśnie wracają do bliskich w Polsce. Obostrzenia dotyczące testowania się i kwarantanny dla osób podróżujących spoza UE i strefy Schengen zostały zaostrzone, jednak lekarze wskazują, że nie jest to wystarczające. - Obecne zasady uchylają furtkę wirusowi. My możemy tylko zaapelować o rozsądek ludzi. Warto sobie zadać pytanie, czy my na pewno musimy lecieć do Polski na święta. Zastanówmy się, czy chcemy swoich bliskich "poczęstować" wirusem - komentuje w rozmowie z Interią dr Michał Sutkowski.
Osoby podróżujące z krajów spoza Unii Europejskiej i spoza strefy Schengen do Polski muszą okazać test na COVID-19, wykonany w ciągu 24 godzin przed przekroczeniem granicy, licząc od momentu wyniku testu. Od 18 grudnia test można też wykonać na terenie lotniska w ciągu trzech godzin od momentu przekroczenia granicy. Obowiązek testowania dotyczy zarówno osób niezaszczepionych, jak i zaszczepionych.
Osoby, które przedstawiły negatywny wynik testu na granicy, są zwolnione z obowiązku odbycia kwarantanny, niezależnie od zaszczepienia. Natomiast nieokazanie funkcjonariuszowi Straży Granicznej negatywnego wyniku takiego testu skutkuje obowiązkiem odbycia po przekroczeniu granicy RP 14-dniowej kwarantanny, licząc od dnia następującego po przekroczeniu tej granicy. Podróżni, objęci obowiązkiem odbycia kwarantanny, będą mogli najwcześniej w ośmym dniu - licząc od dnia następującego po dniu przekroczenia granicy - wykonać test PCR, którego negatywny wynik będzie stanowił podstawę do zwolnienia ich z kwarantanny.
Inne zasady obowiązują podróżujących z krajów strefy Schengen i Unii Europejskiej. W pełni zaszczepieni i ozdrowieńcy mogą wjechać do kraju bez testów po okazaniu certyfikatu. Ci, którzy nie mają pełnego szczepienia, muszą przedstawić negatywny wynik testu na COVID-19, wykonany nie wcześniej niż 48 godzin przed przekroczeniem granicy. W innym przypadku trafią na 10-dniową kwarantannę.
Lotniska musiały się przygotować na większą liczbę podróżnych, którzy będą chcieli wykonać test po przylocie. Agnieszka Michajłow, rzeczniczka prasowa Portu Lotniczego w Gdańsku, mówi Interii, że na terenie lotniska funkcjonują dwa punkty testowe dwóch różnych laboratoriów i w zależności od zapotrzebowania zwiększana jest liczba osób wykonujących testy. - W związku ze zmianą przepisów już w sobotę aż sześć ekip czekało na osoby przylatujące szczególnie z Wielkiej Brytanii. Jednak okazało się, że nie było takiego zainteresowania. Podejrzewamy, że podróżni już wcześniej wykonali te testy, nie czekając do ostatniej chwili - komentuje rzeczniczka.
Przekazała nam też, że jedno z laboratoriów wykonywało do tej pory około 100 testów dziennie. Teraz wykonuje ich około 200. - Spodziewamy się, że w najbliższych dniach będzie ich jeszcze więcej - dodaje Michajłow.
Spytaliśmy też rzeczniczkę lotniska Kraków-Balice o liczbę punktów testowych. Jak przekazała nam Natalia Vince, obecnie dwie firmy medyczne wykonują usługę testowania na lotnisku, łącznie jest sześć stanowisk pobrań materiału. - Jest to wystarczające na obecne potrzeby pasażerów, oczywiście istnieje możliwość rozbudowy do większej liczby stanowisk, jeśli będzie taka potrzeba - dodała. Na tym lotnisku wykonuje się kilkaset testów dziennie.
Tłumy podróżujących czekały na wykonanie testu w czwartek na warszawskim Lotnisku Chopina. Użytkownik Twittera używający pseudonimu Kot stwierdził, że w jednym momencie mogło tam być nawet tysiąc osób. "Samoloty lądują jeden po drugim i większość wracających spoza Schengen czeka kilka godzin w kolejce na test. To jest przepis, żeby ci ludzie z różnych stron świata się wymieszali i wymienili wirusami" - napisał.