Dawid J. po raz pierwszy zaatakował, gdy miał zaledwie 14 lat. Brutalnie zgwałcił i zamordował swoją koleżankę ze szkoły. Nie trafił wtedy do więzienia, był zbyt młody, żeby za swoje czyny odpowiadać jak dorosły. Po kilku latach w poprawczaku wyszedł na wolność. Zabił po raz kolejny. Tematowi przyglądali się dziennikarze programu "Państwo w Państwie". - Sprawa Dawida J. to niestety jeden z wielu przypadków, który pokazał, że system niedomaga - przyznaje w rozmowie z Interią wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. - Ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich w obecnym kształcie to dokument sprzed 40 lat tworzony w czasach stanu wojennego. Wszelkie możliwe środowiska zajmujące się resocjalizacją - od sędziów rodzinnych, przez pracowników zakładów poprawczych, po kuratorów - jednym głosem mówią, że nowa ustawa jest potrzebna - dodaje wiceminister. I tak, już w poprzedniej kadencji, Michał Woś powołał zespół pod kierownictwem prof. Henryka Haaka, który przygotował założenia reformy. - W tej kadencji gotowy projekt ustawy trafił już do konsultacji i opiniowania - i spotkał się z dużą przychylnością. Ten bardzo obszerny projekt, poza sprawami stricte proceduralnymi w sądach, reformuje samo podejście państwa do nieletnich: zatrzymuje na niższym poziomie sprawy drobnych wybryków, wprowadza sensowniejsze narzędzia do pracy ze "średniakami" i podnosi rygor pracy z nieletnimi, którzy dopuścili się najokrutniejszych zbrodni - tłumaczy Woś. "Drobne wybryki" Michał Woś zauważa, że obecna, stara ustawa o postepowaniu w sprawach nieletnich, daje tak sztywny gorset, że osoby popełniające "drobne wybryki" traktowane są jak te popełniające najpoważniejsze przestępstwa. - My to chcemy zmienić i takie czyny zatrzymać na adekwatnym poziomie, na oddziaływaniach resocjalizacyjnych, które będą skuteczne. Czasami rozmowa z dyrektorem szkoły czy też z funkcjonariuszem policji może być wystarczająca. Dyrektor będzie mógł, za zgodą rodziców, kazać np. grabić liście wokół szkoły albo umyć korytarz - to może mieć lepszy efekt wychowawczy niż uruchamianie całej sądowej machiny państwa - mówi Woś. Okręgowe Ośrodki Wychowawcze Reforma dotyczy także samych młodzieżowych ośrodków wychowawczych (MOW). Jak tłumaczy nam wiceminister, obecnie to najsurowszy dostępny środek wychowawczy. Po nim jest już tylko środek poprawczy. - Obecnie do tego samego MOW kieruje się - i tak samo traktuje - notorycznego wagarowicza, jak i zdemoralizowanego nieletniego z poważnymi przestępstwami na koncie, czasami nawet sprawcę zabójstwa, który z jakiegoś powodu decyzją sądu nie trafił do zakładu poprawczego. Brakuje instytucji pomiędzy MOW-em a zakładem poprawczym. Dlatego stworzymy Okręgowe Ośrodki Wychowawcze, by tych bardziej zdemoralizowanych, ale nie nadających się jeszcze do zakładów poprawczych, wyjąć z MOW-ów. Wtedy praca z nieletnimi będzie skuteczniejsza - mówi wiceminister. - Ci bardziej zdemoralizowani zostaną odizolowani od takich, którzy mają łagodniejsze sprawy na sumieniu - wyjaśnia Michał Woś. Obligatoryjny zakład poprawczy dla sprawców najpoważniejszych przestępstw Wiceminister tłumaczy, że jednym z założeń reformy jest również "wzmocnienie skuteczności państwa" i "zmniejszenie pobłażliwości, którą czasami odnotowywaliśmy w ramach szerokiej uznaniowości sędziów". - Jeżeli ktoś popełni najokrutniejsze zbrodnie wymienione w art. 10 Kodeksu karnego, a jest nieletni, regułą będzie zakład poprawczy. Obecnie w postępowaniach wobec sprawców tych przestępstw obowiązuje zwykła zasada, w myśl której sąd bierze pod uwagę środki wychowawcze od najłagodniejszego do najsurowszego. My to odwracamy - wprowadzamy obligatoryjny zakład poprawczy, uzupełniony o regułę łagodzącą tę obligatoryjność, ale wówczas sąd szczegółowo będzie musiał uzasadnić dlaczego zastosował inny, lżejszy środek - opowiada wiceminister. Do 24. roku życia Wobec najcięższych przestępstw wprowadzone zostaną też trzy dodatkowe narzędzia. - Po pierwsze: możliwość wydłużenia zakładu poprawczego do 24. roku życia. Były różne dyskusje jak określić tę granicę wieku. Eksperci ocenili, że jest to wiek optymalny. - Drugie narzędzie - sąd może orzec zakład poprawczy do 21. roku życia i zagrozić, że jeśli nieletni nie będzie współpracował przy procesie resocjalizacji, to będzie miał ten pobyt wydłużony nawet do trzech lat. - A trzeci, niezwykle ważny element, to kontrola państwa już po wyjściu z poprawczaka. To właśnie nie zadziałało w przypadku chociażby wspomnianego Dawida J. Po wejściu w życie nowych przepisów każdorazowo przy wyjściu z poprawczaka, sąd będzie mógł orzec dodatkowe środki, czyli nadzór kuratora, obowiązek podjęcia terapii albo kontynuowania tych terapii, które były prowadzone za murami. Zachowujemy w ten sposób kontrolę państwa i możliwość obserwowania, co z tymi dawnymi wychowankami poprawczaków dzieje. Zbliżone narzędzia funkcjonują w innych krajach, np. w Niemczech. Gigantyczna reforma Prace nad reformą są bardzo intensywne. - Kończymy konsultacje publiczne, teraz zbierane są wszystkie uwagi. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie projekt ustawy będzie przyjęty przez rząd. To gigantyczna reforma, jedna z większych ustaw tej kadencji - 414 artykułów i kilkaset stron samej ustawy i uzasadnienia - mówi na koniec Michał Woś. - Najważniejsze dla nas jest bezpieczeństwo obywateli z jednej strony, a z drugiej ułatwienie resocjalizacji i pracy z nieletnimi. Chcemy również odpowiednio traktować tych, którzy są najbardziej zdemoralizowani. Nieletni popełniający najgorsze zbrodnie muszą przestać czuć się bezkarni - podsumowuje wiceminister.