Remdesivir to jedyny obecnie w pełni zatwierdzony lek przeciwwirusowy stosowany w zakażeniach SARS-CoV-2. Mimo że światowe organizacje zdrowia na przemian zalecały go lub nie uznawały efektywności jego działania, jest dostępny w ponad czterdziestu krajach. Badania nad lekami, które mogłyby zostać zarejestrowane obok remdesiviru, intensywnie trwają. Omówimy kilka z nich. Przeciwciała monoklonalne - największy potencjał w zapobieganiu rozwojowi ciężkiej choroby Lekarz Bartosz Fiałek, reumatolog i popularyzator wiedzy medycznej, ocenia, że największy potencjał w leczeniu początkowego etapu COVID-19 mają przeciwciała monoklonalne i ich połączenia, czyli tzw. koktajle. Powstają one w laboratorium, mają imitować ludzkie przeciwciała przeciw danemu patogenowi i są po to, aby zahamować wniknięcie patogenu do komórki, czyli zainfekowanie jej. Podaje się je dożylnie na początku choroby, najczęściej do 5. dnia od wystąpienia objawów zakażenia SARS-CoV-2. - Leki będące przeciwciałami monoklonalnymi są przeznaczone dla pacjentów, którzy są obciążeni czynnikami zwiększającymi ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19. Te preparaty mają hamować progresję choroby dzięki wychwytywaniu wirusa, który infekuje komórki. Po ich podaniu, u pacjentów znacznie spada ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19 - od 77 do nawet 90 proc. To są wysoko skuteczne leki, które stosuje się w zapobieganiu rozwojowi ciężkiej choroby - tłumaczy ekspert. Nawet 10 tys. zł za cykl Zauważa, że nie są jeszcze masowo stosowane. - I na razie nie będą, gdyż są ultra drogie. Większości krajów, a zapewne i Polski, nie stać na ich zakup w celu powszechnego stosowania. Pieniądze są głównym ograniczeniem - zauważa lekarz. W tej grupie znalazł się m.in. lek firmy Regeneron złożony z dwóch przeciwciał monoklonalnych, o nazwie Ronapreve. W ubiegłym roku leczono nim chociażby Donalda Trumpa. 20 sierpnia Brytyjski regulator leków MHRA dopuścił do użycia ten preparat w leczeniu COVID-19. Jeden cykl kosztuje od 1 tys. do 2 tys. funtów (ok. 5,3-10,7 tys. zł). Około 3 miesiące temu do tej grupy dołączyło też przeciwciało monoklonalne o nazwie sotrovimab, które uzyskało od FDA warunkową autoryzację. Podane do 5. dnia od wystąpienia objawów COVID-19 w grupie niehospitalizowanych pacjentów z łagodnym do umiarkowanego przebiegiem COVID-19, redukowało aż o 85 proc. ryzyko hospitalizacji i zgonu z powodu COVID-19. Tlenoterapia i inne niefarmakologiczne metody leczenia Ekspert pytany, co powinno znaleźć się na drugim miejscu po przeciwciałach monoklonalnych, odpowiada: tlenoterapia. - Tlen jest lekiem, tak naprawdę najistotniejszym w terapii niewydolności oddechowej w przebiegu COVID-19 - podkreśla lekarz. Od niskoprzepływowej tlenoterapii przy zastosowaniu wąsów tlenowych tudzież maski tlenowej, przez wysokoprzepływową tlenoterapię kaniulami donosowymi, aż do respiratoroterapii. W zależności od zaawansowania niewydolności oddechowej, stosujemy różne metody leczenia tlenem - dodaje. - Mamy też niefarmakologiczne metody leczenia - jak ułożenie pacjenta na brzuchu. Najnowsze badania wskazują, że jest to pozycja, która zmniejsza ryzyko nieskuteczności terapii, a także intubacji i zgonu u chorych z niewydolnością oddechową w przebiegu COVID-19. Wystarczy tak niewielki zabieg, aby zwiększyć szanse pacjenta na przeżycie - wyjaśnia ekspert. Leki, których używamy przy innych chorobach Poza wymienionymi terapiami, mamy jeszcze grupy leków, które stosowane są przy innych schorzeniach, a wykazują pewną skuteczność również w leczeniu COVID-19. - Po pierwsze są to glikokortykosteroidy - czyli popularne "sterydy", które zmniejszają nasilenie stanu zapalnego, a stosowane są w terapii, między innymi: wielu chorób autoimmunologicznych czy nowotworów. Ich wdrożenie zaleca się u chorych z ciężkim przebiegiem COVID-19. Mamy też leki przeciwzakrzepowe, w tym popularne heparyny drobnocząsteczkowe. Ukazało się kilka prac, które wykazały, że preparaty te, choć nie mają właściwości przeciwwirusowych, zmniejszają ryzyko wystąpienia epizodów zakrzepowo - zatorowych, tak powszechnych w przebiegu COVID-19 i mogących prowadzić do zgonu - wymienia dr Fiałek. Lekarz podkreśla, że duże nadzieje pokłada się też w molnupirawirze - leku na grypę, który stosuje się doustnie, w tabletkach. - Pierwsze doniesienia mówiły, że może być skuteczny. Wskazywano, że preparat może zmniejszać ryzyko zgonu oraz przyspieszać wyzdrowienie z COVID-19. Producent leku zakończył jednak w ostatnim czasie badania kliniczne u pacjentów hospitalizowanych, z uwagi na nieskuteczność substancji, kontynuowane są one w grupie pacjentów, którzy nie wymagają hospitalizacji - tłumaczy ekspert. Izrael i nowy lek Głośno było w ostatnich dniach o leku EXO-CD24 opracowanym przez izraelskich lekarzy. Lek ten pomyślnie przeszedł drugą fazę badań klinicznych. Jak podaje "The Times of Israel", ok. 9 na 10 uczestników badania zostało wypisanych ze szpitala w ciągu zaledwie pięciu dni od podania preparatu. Lekarz Bartosz Fiałek zaleca, by - pomimo określenia leku przez premiera Netanjahu mianem "magicznego" - nie podchodzić do niego obecnie z hurraoptymizmem. - Donosowy preparat, którego składowa, białko CD24, ma docierać do płuc w celu zwalczania tzw. burzy cytokinowej, jest fenomenalnym pomysłem. Za wcześnie jest jednak, by mówić, czy jest skuteczny. Pierwsze dwie fazy oceniają, czy lek jest bezpieczny, działa zgodnie z założeniem na małej grupie badanej oraz sprawdzają adekwatną dawkę. Dopiero w III fazie badań klinicznych dowiemy się, czy lek jest skuteczny w badaniu dużej grupy populacyjnej - tłumaczy ekspert. Te, które nie działają - Mamy też leki, o których trzeba powiedzieć, że się w leczeniu COVID-19 nie sprawdziły. Tak jest między innymi w przypadku osocza ozdrowieńców - podkreśla nasz rozmówca. - Na początku sądzono, że będzie to świetny preparat, lecz z biegiem czasu okazało się, iż nie jest on w leczeniu COVID-19 skuteczny. Na łamach "NEJM" opublikowano w ostatnich dniach wyniki badania oceniającego skuteczność wczesnego podania osocza ozdrowieńców pacjentom z wysokim ryzykiem progresji COVID-19. Wnioski: wczesne podanie (w ciągu 1 tygodnia od wystąpienia objawów COVID-19) osocza ozdrowieńców pacjentom wysokiego ryzyka nie zapobiegało progresji choroby. Coraz więcej danych naukowych wskazuje na to, że ten preparat po prostu nie działa - mówi lekarz. - Wiemy również, że w leczeniu zakażenia nowym koronawirusem nie pomagają chociażby: antybiotyk - azytromycyna, leki immunomodulujące: hydroksychlorochina i chlorochina oraz lek przeciwpasożytniczy - iwermektyna. To leki, które zostały dobrze przebadane i nie przyniosły oczekiwanych, pozytywnych rezultatów w terapii COVID-19 - podsumowuje dr Bartosz Fiałek. W przypadku iwermektyny warto wspomnieć, że kilka dni temu FDA poinformowała, że otrzymała "wiele doniesień o pacjentach, którzy wymagali wsparcia medycznego i byli hospitalizowani po samoleczeniu za pomocą iwermektyny przeznaczonej dla koni". "Przyjmowanie dużych dawek tego leku jest niebezpieczne i może spowodować poważne szkody" - ostrzegła agencja. Na Twitterze napisała: "Nie jesteś koniem. Nie jesteś krową. Poważnie, ludzie. Przestańcie". Przełom w formie tabletki? Lekarz wspomina jeszcze o grupie leków, które uważa, że mogą być wręcz przełomowe w leczeniu COVID-19, a badane są obecnie głównie przez amerykańskie Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH). - Są to inhibitory polimerazy RNA zależnej od RNA (RdRp). RdRp jest enzymem, który pozwala wirusowi na jego replikację, czyli namnażanie się w komórce i w konsekwencji - rozwój choroby. W momencie, kiedy podamy inhibitor, czyli substancję hamującą, tego enzymu, możemy doprowadzić do zahamowania replikacji, dzięki czemu zapobiegniemy progresji choroby. - Co więcej, leki te mogą być podawane doustnie, w formie tabletek, co znacznie ułatwi ich przyjmowanie - dodaje lekarz. Należy podkreślić, że badania nad tym lekiem są jeszcze w początkowej fazie. "Lepiej zapobiegać niż leczyć" - Należy pamiętać o zasadzie: lepiej zapobiegać, niż leczyć. Dlatego, nawet w przypadku wynalezienia "magicznego leku" w terapii COVID-19, powinniśmy starać się uniknąć infekcji nowym koronawirusem. I dzięki fenomenalnej pracy naukowców, taką możliwością dysponujemy. Dostępne na rynku szczepionki przeciw COVID-19 są bardzo skutecznym narzędziem w zapobieganiu zachorowania na COVID-19 i jeszcze efektywniejszym - w ochronie przed hospitalizacją, ciężkim przebiegiem tudzież zgonem z powodu tej choroby - podkreśla lekarz Bartosz Fiałek. - Poza ochroną przed wcześniej wspomnianymi zjawiskami, powinniśmy zapobiegać zachorowaniu na COVID-19, wszak nawet w razie skutecznego leczenia, możemy długo po aktywnym zakażeniu odczuwać jego skutki w przebiegu long COVID - dodaje.