"Prosimy lekarzy, którzy mogą wrócić do pracy, aby to uczynili" - poinformowało Porozumienie Rezydentów na Twitterze. Akcja protestacyjna Porozumienia Rezydentów pod tytułem "Tydzień zdrowia" dobiegła właśnie końca. Kilka tysięcy lekarzy na siedem dni wzięło zwolnienia lekarskie i odeszło od łóżek pacjentów. Dziś do nich wracają. Lekarze rezydenci informują, że podjęli decyzję o czasowym zawieszeniu działań protestacyjnych. "Zawieszeniu - bo symbolicznie nasz protest dalej trwa" - dodają."Zostaliśmy sami z walącym się systemem. To już zbyt wiele. Popełniliśmy jednak pewien strategiczny błąd. Wyszliśmy z założenia, że rząd, a zwłaszcza minister zdrowia dbają o dobro pacjentów. Teraz wiemy, że bardzo się pomyliliśmy. Nadal żaden przedstawiciel rządu nie zaproponował nam nawet rozmowy, o tym co dzieje się teraz. Po trzeciej fali to będzie już przysłowiowa musztarda po obiedzie" - czytamy w mediach społecznościowych Porozumienia Rezydentów. "Ucierpieliby pacjenci" Lekarze piszą wprost: "Nie interesuje nas kto jest doradcą, kto źle podpowiedział, kto nie pomógł. Odpowiedzialność za obecną katastrofę ponosi wyłącznie minister zdrowia Adam Niedzielski i to jego, a nie kogokolwiek innego należy do niej pociągnąć". "Zrozumieliśmy dzięki temu protestowi, że decydentów interesują jedynie słupki poparcia i polityczny wizerunek, a żeby wywołać jakikolwiek ich niepokój musielibyśmy dążyć do bardzo znacznej destabilizacji systemu Ochrony Zdrowia. Ucierpieliby na tym jednak pacjenci i to w stopniu, w jakim żaden lekarz zgodzić się nie może" - informują lekarze. "Nasz desperacki krzyk o pomoc w szeregach rządu przeszedł bez jakiegokolwiek echa. Nie wpłynęliśmy na ich poparcie, więc zagrożenie brakiem opieki dla pacjentów jest bez znaczenia. Zapamiętamy jednak tę lekcję i wyciągniemy z niej wnioski" - dodają. Niedofinansowany system ochrony zdrowia Lekarze rezydenci swój protest zapowiadali w lutym. Wówczas po raz kolejny zwracali uwagę na niedofinansowanie systemu ochrony zdrowia. Rozpoczęli akcję odkładania funduszy na ewentualny strajk. Nie mówili o konkretnej dacie, ale przyznawali, że akcja rozpocznie się w 2021 roku. - Podjęliśmy decyzję o proteście szybciej, niż myśleliśmy. To przez działania resortu zdrowia związane z egzaminami PES, przez które emocje lekarzy sięgnęły zenitu - mówił Interii przewodniczący Porozumienia Rezydentów Piotr Pisula. Chodzi o Państwowe Egzaminy Specjalizacyjne. Minister Adam Niedzielski po apelach środowiska, by egzamin w części ustnej odwołać, podjął decyzję, by zarówno część ustną jak i pisemną przesunąć o dwa miesiące, co nie spodobało się młodym lekarzom - nadal zamiast leczyć musieliby skupić się na nauce. Ostatecznie wycofano się z tej decyzji i zaproponowano nowy kompromis: egzaminy odbędą się wiosną z możliwością przełożenia ich na jesień. - To cały czas oznacza, że zamiast zastanowić się nad rozwiązaniem, które uwolniłoby kadrę zasilającą szpitale w szczytowym momencie epidemii, minister robi wszystko, żeby tak się nie stało - tłumaczył Interii Piotr Pisula. "Domagamy się reformy od lat" "Kulturalnie jednak ostrzegamy i zapowiadamy - nie składamy broni" - informują młodzi lekarze. Dają czas rządzącym do końca maja na to, aby rozpoczęli z nimi dialog i podjęli realną reformę ochrony zdrowia. "Uważamy, że to dość czasu, żeby odpowiedzieć na nasze postulaty. Potem zaczniemy prawdziwy protest i nie damy się przekonać, że to zły moment, to nieetyczne lub że zostawiamy pacjentów. To będzie wyłączna wina rządu. My domagamy się reformy od lat i teraz dajemy politykom ostatnią szansę na działania" - podsumowuje Porozumienie Rezydentów. Rozlicz pit online już teraz lub pobierz darmowy program