- Wdrażamy procedurę, że każdy obywatel powyżej 60. roku życia z pozytywnym wynikiem w ciągu pierwszych 48 godzin będzie zbadany przez lekarza pierwszego kontaktu - mówił na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu zauważył, że "dla wielu starszych ludzi to bardzo ważne, by lekarz stetoskopem przebadał, czy coś tam już niedobrego dzieje się w płucach". Wtórował mu minister zdrowia Adam Niedzielski. - Opieka przedszpitalna w piątej fali musi być bardziej zintensyfikowana, wzmożona musi być opieka nad pacjentem, który jeszcze nie trafił do szpitala. Pacjent 60+ będzie mieć prawo, a lekarz POZ obowiązek, by zbadać bezpośrednio tego pacjenta w domu - mówił Niedzielski. Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarka rodzinna z Białegostoku, ekspertka Porozumienia Zielonogórskiego, komentuje: - To nie jest jakaś rewolucyjna informacja, że chorych pacjentów trzeba badać. Nie jest to nic nadzwyczajnego. My to panie ministrze wiemy i nie trzeba nam o tym przypominać. - Tych pacjentów 60+ przecież badamy. Nie jest to żadna dziwna rzecz - dodaje dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych. I pyta: - 48 godzin od czego? To chyba 48 roboczych godzin, albo od poniedziałku do piątku, bo lekarz rodzinny zamyka przychodnię w piątek o godzinie 18 i otwiera dopiero w poniedziałek. Chyba, że chodziło również o nocną i świąteczną pomoc lekarską, stacjonarną i wyjazdową, lekarską i pielęgniarską, ale to na konferencji nie padło. Jest też teleporada pierwszego kontaktu, którą pacjent może uzyskać, kiedy nie ma dostępu do lekarza rodzinnego, pod numerem 800 137 200. Dlaczego o tym się nie mówi? "My się nie rozdwoimy" - Zastanawiamy się oczywiście, jak zorganizować pracę POZ, bo my się nie rozdwoimy. Nie będziemy w stanie do każdego jednego zakażonego seniora udać się na wizytę domową i to jeszcze w ciągu 48 godzin od wyniku testu - dodaje Zabielska-Cieciuch. - My się nie rozdwoimy, bo już się rozdwoiliśmy. Teraz trzeba nas pomnażać, tylko proszę nam powiedzieć, jak to zrobić. My nie mamy w co rąk włożyć - dopowiada dr Sutkowski. I zauważa: - Część pacjentów może nie zrozumieć tego przekazu z konferencji i nie tylko zakażeni, ale też niezakażeni 60+ będą oczekiwać wizyty domowej. To oczywiście będzie antagonizować środowisko lekarzy i pacjentów. - Ja na szczęście dużych obaw w tej kwestii nie mam, mam świadomych pacjentów i na pewno będą nas wzywać tylko wtedy, kiedy faktycznie ich stan na to wskazuje. Tak, jak to robiliśmy do tej pory - mówi Joanna Zabielska-Cieciuch. - Pragnę podkreślić, że nie każdy zakażony senior będzie tej wizyty domowej wymagał. Ja w mojej praktyce nie mam problemów z osobami 60+, 80 proc. tych pacjentów jest w mojej przychodni zaszczepionych. Problem to my mamy z 30-40-latkami niezaszczepionymi - podkreśla Zabielska-Cieciuch. Jeden pacjent zamiast kilkunastu - Na razie dajemy sobie radę. Mieszkam w mieście, ale proszę zobaczyć, jaki problem będą mieć lekarze rodzinni z terenów wiejskich. Oni mają rozstrzelonych pacjentów w odległości nawet 30 kilometrów. Wyjazd lekarza na wizytę domową to jest 1,5 godziny wyjęte z pracy w przychodni. W tym czasie mógłby przyjąć nawet kilkunastu pacjentów - mówi jeszcze Joanna Zabielska-Cieciuch. Dr Sutkowski dodaje: - Wizyta domowa zajmuje mnóstwo czasu, a nas jest po prostu mało. Zabielska-Cieciuch podsumowuje: - Moim zdaniem wprowadzane zmiany to wyraz bezsilności i bezradności rządu wobec wirusa. Minister zdrowia nie ma za bardzo wyjścia. Ani lekarzy, ani pielęgniarek nie rozmnoży. Wiemy, że będzie chorował też personel medyczny i będą przychodnie, które nawet na jakiś czas zostaną przez to zamknięte. To przygotowywanie pacjentów do tego, że nie każdy z nich znajdzie miejsce w szpitalu. - My takie konferencje zawsze odbieramy jako element nacisku. Niepotrzebnego nacisku na tych, którzy dobrze pracują i może potrzebnego na tych, którzy pracują źle, choć mam wątpliwości, że to będzie element skuteczny - dodaje dr Sutkowski. Na konferencji prasowej zapowiedziano również inne zasady. Rząd wprowadza darmowe testowanie w aptekach, skrócona zostanie też kwarantanna - z 10 do siedmiu dni. Mówiono także o zwiększeniu liczby szpitalnych łóżek i zespołów ratownictwa medycznego, a także zespołów transportu sanitarnego COVID. Zwiększona ma być także liczba policyjnych kontroli. - Bardzo cenię sobie zalecenia pana ministra. Uważam, że wszystko, co zaproponowano jest w porządku, jednak wielu rzeczy nie usłyszałem. Jesteśmy w przededniu piątej fali. Jeszcze nas Omikron nie zalał. Trzeba robić wszystko, żeby jak najwięcej osób się zaszczepiło. Może jednak warto wprowadzić też jakieś regulacje. Porozmawiajmy o paszportach covidowych, o obowiązkowości szczepień, o właściwej kontroli DDM (dystans, dezynfekcja, maseczka - red.). Jeszcze nie jest za późno - podsumowuje dr Michał Sutkowski.